Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Architekt miasta: lepiej zostawić ruderę niż pusty plac

Sławomir Sowa
Marek Janiak, architekt miasta.
Marek Janiak, architekt miasta. Dziennik Łódzki/archiwum
Budynki są jak uzębienie u człowieka. Jak się wybije jedynkę, to nie jest problem, że zniknął jeden ząb. Zmienia się uśmiech, wyraz twarzy, wszystko. W przypadku miasta dokonuje się dysharmonia całego jego fragmentu. Z Markiem Janiakiem, architektem miasta, rozmawia Sławomir Sowa.

Co by Pan zburzył w Łodzi, gdyby zasiadł Pan za kierownicą koparki, takiej jak ta, która wyburza kamienice przy Zachodniej i Ogrodowej?

Wymiana tkanki miejskiej, czyli wyburzenie czy rozebranie czegoś i wybudowanie w zamian czegoś nowego jest jedyną dopuszczalną sytuacją, kiedy wyburzenia mogą mieć miejsce. Burzenie dla samego faktu, żeby zostawić pusty teren, który będzie czekał na nie wiadomo co, nie jest dobrym zabiegiem. Po drugie uważam, że bardzo źle się dzieje, że w Łodzi tyle lat po II wojnie światowej stajemy w obliczu tak złego stanu technicznego budynków. Przecież te domy były cały czas użytkowane, więc powinny być w dobrym stanie. To nie są domy ze słomy czy lodu. Jeżeli zostały doprowadzone do stanu, który zagraża pobytowi ludzi, to znaczy, że były źle eksploatowane, że ich mieszkańcy i administracja miejska realizowali "gospodarkę rabunkową". I to jest koszmar.

Ale z tej historycznej analizy nic nie wynika.

Wynika bardzo dużo. Za doprowadzenie wielu budynków do takiego stanu odpowiadają komórki miasta i to od 1945. To nie jest kwestia tylko ostatniego 20-lecia. Nawiasem mówiąc, nonszalancki stosunek do tkanki miasta trwa nadal.

Ale co z tego wynika?

Że tak dalej nie może być. Pani prezydent Zdanowska realizuje program "Mia100 kamienic". To bardzo dobrze, ale obawiam się, że to za mało.

Ale wróćmy do rozbiórek.

Bardzo często mówimy, że coś trzeba rozebrać. Często widzimy zamurowane okna, zabite deskami drzwi, to preludium rozbiórki. Ale weźmy taki przykład. Na Andrzeja Struga róg Wólczańskiej inwestor dostał zgodę na rozebranie górnych kondygnacji, po to, żeby je odtworzyć. Mija rok, półtorej kondygnacji jest rozebrane, wszystko wygląda jak ruina. Prawdopodobnie przez kolejną zimę nastąpi destrukcja stropów i ścian.

I kamienica zniknie.

No właśnie, to są rzeczy niedopuszczalne. A Powiatowy Inspektorat Nadzoru Budowlanego nie reaguje na takie zjawiska.

A ktoś reaguje na to, że spółka PGE, czy też jej następca prawny nie rekonstruuje wyburzonej kamienicy przy Piotrkowskiej 58?

To jest kolejny skandal. Firma dostała od wojewódzkiego konserwatora zgodę na rozbiórkę kamienicy pod warunkiem, że zostanie odtworzona w swojej strukturze elewacji, tak jak kamienica historyczna. Według mnie konserwator wojewódzki powinien wystąpić do PGE z sankcjami i nie wiem, dlaczego tego nie robi. Ja w tej chwili badam te dokumenty, bo PGE chce sprzedać ten teren. Ponieważ miasto ma prawo pierwokupu, PGE wystąpiło do miasta z pytaniem, czy chce z tego skorzystać. Uważam, że powinno skorzystać i znaleźć nowego inwestora. Ale ten pierwokup powinien się odbyć w kontekście niezrealizowanych zobowiązań.

Na początku powiedział Pan, że nie chodzi o wyburzenia, po których zostanie tylko pusty plac. Na Zachodniej te puste place są od 40 lat. Po tym, jak ogłosił Pan wizję rewitalizacji tego fragmentu Zachodniej, Panu też zarzucono, że Pan wyburza, a inwestora nie widać i zostaną kolejne puste place.

Ja też jestem pełen obaw, ale ja nic nie wyburzam. Architekt miasta jest od tego, żeby dbać o optymalny rozwój przestrzenny miasta i planistykę z tym związaną. Są inne wydziały Urzędu Miasta Łodzi, które sprzedają grunty, znajdują inwestorów, to nie leży w moich kompetencjach.

Ale to była Pana wizja.

To była wizja maksymalnego zaplombowania tej przestrzeni, w dobrym sensie tego słowa, odtworzenie pierzei. Budynki nie wyższe niż kamienice sąsiednie, wprowadzenie komunikacji do środka kwartału itd.

Jak Pan zareagował na krzyk Jakuba Polewskiego, że burzą zabytki przy Zachodniej i Ogrodowej?

To nawet nie chodzi o krzyk Polewskiego. Burzenie każdego budynku w Łodzi jest krzykiem miasta, w sensie jego materialnej tkanki, zadawaniem mu kolejnej rany. A co powodują niefrasobliwe wyburzenia, wiemy właśnie po tym kawałku na Piotrkowskiej 58. Budynki są jak uzębienie u człowieka. Jak się wybije jedynkę, to nie jest problem, że zniknął jeden ząb. Zmienia się uśmiech, wyraz twarzy, wszystko. W przypadku miasta dokonuje się dysharmonia całego jego fragmentu.

A jeżeli mamy budynek ruderę, to lepiej ją wyburzyć, żeby nie szpeciła, czy zostawić, niech straszy swoim widokiem?

Lepiej zostawić. Kiedy na przykład śledzę program "Mia100 kamienic, to widzę, że ekspertyzy przedstawiają ich stan techniczny gorzej niż jest w rzeczywistości. W Łodzi tkanka jest bardzo zróżnicowana. Budynki budowano bogaciej lub biedniej, nawet jakość cegły była bardzo różna. Bywało, że kamienica konstrukcyjnie wspierała się na sąsiednich budynkach. Dlatego, jeśli burzymy jedną ruderę, to mogą zawalić się dwie kamienice obok. Jedynym wyjściem jest utrzymywanie jak największej liczby budynków, przy ich dobrym zabezpieczeniu technicznym. Niefrasobliwe skazywanie ich na ruinę przez brak remontów i wyprowadzanie mieszkańców jest naprawdę fatalną strategią.

Dopuszcza Pan zburzenie zabytku w stanie ruiny, aby na jego miejscu postawić coś nowego, ale utrzymanego w tej samej stylistyce? Holiday Inn przy Piotrkowskiej chyba dobrze komponuje się z resztą zabudowy?

Można by się doczepić do paru szczegółów, ale generalnie rzeczywiście dobrze to wygląda. Jeśli nie można odtworzyć zabytku, jest to dobry kierunek.
Rozm. Sławomir Sowa

Zapisz się do newslettera

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki