Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Architekt miasta Marek Janiak nie przejmuje się krytyką swoich pomysłów

Marcin Darda
Marek Janiak (rocznik 1955) architektem Łodzi jest od września 2011 roku
Marek Janiak (rocznik 1955) architektem Łodzi jest od września 2011 roku fot. Krzysztof Szymczak/archiwum
O Marku Janiaku, architekcie Łodzi, jedni mówią wizjoner, inni zaś arogant. Jeszcze inni, że tak jak jest awangardowym artystą, tak awangardowym chce być urzędnikiem.

Być może Marka Janiaka, tak jak awangardowego artystę, postrzega się w sposób zero-jedynkowy: kupuje się w całości to, co proponuje albo nie. Jako architekt miasta skupia większą uwagę publiczności w półrocznych cyklach: właśnie mija dwa lata od czasu, kiedy zaproponował przesunięcie z centrum placu Wolności pomnika Tadeusza Kościuszki na północną część placu. Powiedzieć, że to wywołało kontrowersje, to nic nie powiedzieć.

Na drugą rocznicę tamtej propozycji rzucił kolejną: większość remontowanych i modernizowanych ulic w Łodzi będzie mieć maksymalną szerokość siedmiu metrów, tak aby spowolnić ruch, czyli zwiększyć bezpieczeństwo i dać możliwość poszerzenia chodników. Że to wywołało kontrowersje? Mało, bo na Janiaka zaczęli złorzeczyć kierowcy, a klakę robią mu rowerzyści. Niejako po drodze nie mniejszy rozgłos zdobyły sobie koncepcja rozbudowy miasta do wewnątrz, która stała się obowiązującą strategią przestrzenną miasta oraz idea wynajmowania (i odremontowania przez wynajmującego) miejskich strychów.

Tyle, że nawet koncepcji rozbudowy miasta do centrum, choć jak najbardziej słusznej, towarzyszyła ostra dyskusja. Bo o ile z samą koncepcją nie ma co polemizować, tak już kontrowersje wzbudziła retoryka architekta miasta. W koncepcji chodzi między innymi o to, by - w uproszczeniu - budować wewnątrz linii kolei obwodowej, a poza nią tereny raczej dezurbanizować. To co poza, czyli choćby stutysięczną Retkinię, Janiak nazywa terenami uzupełniającymi. Niektórych radnych, szczególnie tych wybranych na Retkini, szlag trafił zupełnie 0ficjalnie i publicznie...

Ze sztuki biorę to, że niczego się nie boję

Centrum Łodzi to zawodowa pasja i jednocześnie obsesja Janiaka. W rozmowach lubi podkreślać, że na rzecz centrum Łodzi działa już od 30 lat, wcześniej między innymi jako prezes Fundacji Ulicy Piotrkowskiej. Zanim poznano go jako architekta, kojarzony był głównie z dokonaniami awangardowej grupy Łódź Kaliska. To była w zasadzie "sztuka w sztuce", bo grupa kpiła nie tylko z PRL, dyskursu politycznego, ale i z samej sztuki.

Szerzej kojarzona jest jednak z eksperymentów fotomedialnych, a najbardziej znana z otoczki erotycznej swoich dokonań. Sam Janiak zaś jest wykładowcą fotografii i estetyki na Politechnice Łódzkiej. Jeszcze dziś wśród polityków i architektów zdarza się słyszeć opinie, że Łodzi Kaliskiej chodziło o skandalizowanie "cyckami i dupami", zatem nie należy się dziwić, że jako architekt miasta też chce skandalizować, a zatem zwracać na siebie uwagę, ale teraz pomysłami na przestrzeń miejską.

Jednak swego czasu sam architekt, pytany przez Forum Łódź po wylansowaniu pomysłu na przesunięcie pomnika Kościuszki, czy mu się nie nie pomyliły role artysty i urzędnika, zdecydowanie zaprzeczył. "Moja sztuka, nawet przyjmując absurdalne czy skandalizujące formy, zawsze była filozofią świadomie zdefiniowaną. Poza tym jestem również architektem, zatem zawsze posługuję się logiką. Przyjmując posadę architekta miasta, założyłem, że w tej pracy będę się posługiwał aparatem logiczno-naukowym, a nie emocjonalnym. I tak robię. Ze sztuki biorę dziś tylko to, że się niczego nie boję".

Ostatnie zdanie zdaje się być kluczowe, z tym że ta odwaga Janiaka bywa oparta na paradoksach. Wiadomo, że w pracy inspirują go mocno pomysły na zagospodarowanie przestrzenne Łodzi, przygotowane jeszcze za czasów hitlerowskiej administracji miasta, jednak mocno pilnuje się, by tego nie eksponować, tak jakby poprawność polityczna miała dla niego jakiekolwiek znaczenie. Z drugiej strony, o poprawność w relacjach zawodowych też trudno mu zadbać, by przywołać choćby ostatnie spotkanie Towarzystwa Urbanistów Polskich, na których część zgromadzonych obwinił za stan, w jakim jest dziś centrum Łodzi, a potem wyszedł, nie czekając na pytania, bo "te zna od lat", tak jak zresztą odpowiedzi.

To klasyczna sytuacja, która zyskuje mu opinię aroganta. W marcu mówił, że przebudowa trasy W-Z ma sens wtedy, jeśli tunel wybiegnie za ulicę Kilińskiego, dziś zaś wspiera koncepcję ekipy Hanny Zdanowskiej. Chce przebijać kwartał z ulicy Tuwima do ulicy Moniuszki, naruszając m.in. zabytkową fabrykę, choć jest wrogiem wyburzania czegokolwiek, co stanowi fabrykancką spuściznę Łodzi. Ten ostatni przykład da się zapewne sensownie obronić, natomiast budzi on sprzeciw niektórych opiekunów zabytków w Łodzi.

Mówiąc o Łodzi, jakby przenosił się w czasie

Mimo tego artystycznego dystansu do własnego środowiska (np. uważa, że Stary Rynek nie ma potencjału, a Manufaktura to tylko hipermarket, czym irytuje część branży), trudno Janiakowi odmówić pasji. Gdy wchodzi na swojego konika, czyli centrum miasta i tzw. strefę wielkomiejską, widać, że niemal przenosi się w czasie do XIX-wiecznej Łodzi.

To właśnie Janiak wizjoner, który umie też ubrać tę starą Łódź w koncepcje świeże i niebudzące kontrowersji. Chwilę potem następuje zmiana klimatu i lecą bardzo mocne słowa pod adresem strategów PRL. Janiak jest zdania, że dzisiejsza degradacja centrum to efekt zbrodniczej i świadomej polityki komunistów, którzy chcieli zniszczyć centrum, symbol kapitalizmu.

Czego by jeszcze nie wymyślił, nie przejmie się publicznym odbiorem swych pomysłów. Prawdopodobnie dlatego, że uważa, iż zawsze ma rację.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki