Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Arkadiusz Świętosławski schodzi ze sceny

Dariusz Piekarczyk
Arkadiusz Świętosławski grał w Sokole Aleksandrów 10 lat
Arkadiusz Świętosławski grał w Sokole Aleksandrów 10 lat Dariusz Piekarczyk
Arkadiusz Świętosławski, dla kibiców po prostu "Święty", wiesza piłkarskie buty na kołku i kończy karierę.

- Mógłbym jeszcze, grać, bo czuję się na siłach, zresztą namawiają mnie w Sokole, żebym jeszcze nie kończył kariery, ale nie, przyrzekłem rodzinie, że to koniec - mówi 34-letni piłkarz. - Trzeba zresztą wiedzieć, kiedy ze sceny zejść. Chcę, żeby kibice zapamiętali mnie z goli, dobrych zagrań, a nie z widoku, że jako piłkarski dziadek człapię po boisku. Zresztą, przez ostatnich siedem lat bywałem rzadko z żoną Magdaleną i synem Ksawierem. Pracuję w systemie czterobrygadowym, na dodatek treningi. W domu byłem gościem.

Arkadiusz Świętosławski piłkarską przygodę zaczynał we Włókniarzu Aleksandrów pod okiem trenera Piotra Faryńskiego.

- Potem trafiłem do juniorów Widzewa - opowiada. - Pamiętam, naszym trenerem był Włodzimierz Tylak. Zdobyliśmy trzecie miejsce w Polsce. Podczas turnieju finałowego wypatrzył mnie Franciszek Smuda, który był trenerem seniorów Widzewa. Jako jedyny z zespołu juniorów trafiłem wtedy do seniorskiej drużyny. Podpisałem kontrakt. Pan wie, jakie to było przeżycie dla nastolatka! Grałem w pierwszej drużynie. Najbardziej pamiętny mecz? 29 maja 1999 roku derby z ŁKS. Widzew wygrał 5:0. Strzeliłem jednego gola. Tego nie da się opisać. Pełny stadion ludzi. Niesamowicie ten mecz przeżywałem.

To był jedyny gol "Świętego" w ekstraklasie. Rozegrał zaś w najbardziej z prestiżowych lig 18 spotkań. Potem był Włókniarz Konstantynów prowadzony przez Włodzimierza Tylaka i Marka Dziubę, Pelikan Łowicz (trener Mariusz Łaski), Tur Turek (Piotr Mowlik) i od 2003 roku Sokół, z którym grał w IV, III i II lidze.

- To mój klub - mówi "Święty". - Tu jestem u siebie. Ludzie mnie poznają, uśmiechają się. Kibice mówią nawet, że Świętosławski to ikona Sokoła. Niech i tak będzie, nie protestuję. Pyta pan, czy nie dam się namówić, aby grać jeszcze? Nie, nie to dobry czas żeby odejść. W trzeciej lidze zajęliśmy drugie miejsce. Zresztą ten obecny świat piłkarski różni się od tego mojego. Kiedyś było inaczej, bardziej naturalnie. Teraz, młody zawodnik kopnie kilka razy piłkę i już uważa się za gwiazdę. Boże jedyny, kiedyś to nie do pomyślenia. Ale takie czasy. W każdym razie nie żałuje lat spędzonych na boisku, czasem bywa co prawda niedosyt, że urodziłem się za wcześnie, że teraz łatwiej zrobić karierę. Ale przychodzi opamiętanie, że nie ma tego złego, mam wspaniałą rodzinę. A na piłkarskiej emeryturze dam radę!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Arkadiusz Świętosławski schodzi ze sceny - Dziennik Łódzki

Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki