18+

Treść tylko dla pełnoletnich

Kolejna strona może zawierać treści nieodpowiednie dla osób niepełnoletnich. Jeśli chcesz do niej dotrzeć, wybierz niżej odpowiedni przycisk!

Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Arnold Mostowicz i Marek Edelman - tak podobni, a tak różni

Mikołaj Mirowski
Marek Edelman (z lewej) uważał Rumkowskiego za kolaboranta: "On  powinien zaprotestować, nie godzić się na niemiecki terror" mówił. Arnold Mostowicz: Plan Rumkowskiego mógł się udać. Armia Czerwona wyzwoliłaby łódzkie getto, ratując 70 tysięcy istnień.
Marek Edelman (z lewej) uważał Rumkowskiego za kolaboranta: "On powinien zaprotestować, nie godzić się na niemiecki terror" mówił. Arnold Mostowicz: Plan Rumkowskiego mógł się udać. Armia Czerwona wyzwoliłaby łódzkie getto, ratując 70 tysięcy istnień.
Obaj przeżyli getto, obaj byli lekarzami, obaj mieli żydowskie korzenie. Obaj są Honorowymi Obywatelami Łodzi. Poza tym różniło ich wszystko...

6 kwietnia minęła setna rocznica urodzin Arnolda Mostowicza postaci zasłużonej i związanej z Łodzią. Arnold Mostowicz był lekarzem, przeżył Litzmannstadt Getto. Po II wojnie światowej został dziennikarzem i tłumaczem. W 1998 r. otrzymał tytuł Honorowego Obywatela Miasta Łodzi. Trzy lata wcześniej stanął na czele Fundacji Monumentum Iudaicum Lodzense, która za cel obrała pracę nad przywróceniem pamięci o żydowskich korzeniach Łodzi.

Tymczasem 19 kwietnia (data wybuchu powstania w getcie warszawskim), Łódź będzie wspominać inną zasłużoną postać: Marka Edelmana. Ta koincydencja skłoniła mnie do porównawczego przyjrzenia się tym dwóm niezwykłym osobom. Wiele ich łączyło, ale i różniło. Mieli odmienne światopoglądy, spierali się.

Młodość

Mostowicz urodził się w Łodzi 6 kwietnia 1914 r. w dobrze sytuowanej rodzinie. Jego ojciec swobodnie poruszał się po intelektualnych "salonach" żydowskich, znał m.in. Icchaka Lejba Pereca, jednego z największych poetów jidisz, przyjaźnił się z pisarzem Szolem Alejchemem. Ignacy Moszkowicz zarabiał na życie pracując w hurtowni tkanin, następnie prowadził sklep z materiałami włókienniczymi, niemniej aktywnie uczestniczył w życiu kulturalnym Łodzi i Warszawy. Kierował studiem teatralnym, pisywał felietony i wiersze. Taka atmosfera musiała ukształtować młodego Mostowicza, który trzymając się dzisiejszej terminologii wyznawał poglądy umiarkowanie lewicującego liberała. Zamożność rodziców sprawiła, iż mógł pozwolić sobie w latach 1932-1939, na wyjazd do Tuluzy, na studia medyczne. Dzięki temu ominęły go trudne doświadczenia końca lat 30. z gettem ławkowym, endeckimi pałkarzami i numerus clausus.

Młodość Marka Edelmana to zupełnie inne doświadczenia. Jego rodzice mieszkali w Homlu na Białorusi, następnie przybyli do stolicy zmartwychwstałej po 123 latach Polski. Nieznana jest dokładna data jego urodzin. Mógł to być 1 stycznia 1919 r. Jednak dość często w jego biografii pojawiał się rok 1922. Po II wojnie światowej sam Edelman podawał tę drugą wersję. Niewykluczone, że czynił tak, by uniknąć przymusowej repatriacji do ZSRR. Obydwoje rodzice Marka Edelmana byli zaangażowani w działalność socjalistyczną, którą zwalczali utrwalający dyktaturę w Rosji bolszewicy. Matka - Cecylia Edelman z domu Percowska, aktywna była w kobiecym odłamie Bundu, ojciec - Natan Feliks, związał się z rosyjską partią socjalistów-rewolucjonistów. Marek Edelman dostał twardą szkołę życia. Jego ojciec zmarł w 1924 r. a matka 10 lat później. W wieku 15 lat sam musiał zarabiać na życie. Jak wspominał po latach, ognisko domowe zastąpiła mu "matka - Bund". Wpierw został członkiem bundowskiej organizacji dziecięcej (SKIF), a w 1939 r. wstąpił w szeregi młodzieżówki Cukunft. Prezentował silnie ugruntowane socjalistyczne poglądy o antybolszewickim ostrzu. Strata rodziców, a także to, że jego lata młodzieńcze przypadły na okres brutalnej walki politycznej i antysemityzmu spowodowały, że odznaczał się niezłomnością charakteru.

CZYTAJ DALEJ NA NASTĘPNEJ STRONIE

Okupacja i getto

Mostowicz po klęsce II RP w kampanii wrześniowej (w trakcie obrony Warszawy pracował w Szpitalu Dzieciątka Jezus), powrócił do Łodzi. Rychło został przesiedlony do getta. Przez 4 lata w nieludzkich warunkach pracował jako lekarz w szpitalu zakaźnym. Po likwidacji getta trafił do Auschwitz. Cudem przeżył. Trauma związana najprawdopodobniej z lekarską praktyką w getcie spowodowała, że nie wrócił już do zawodu. Został dziennikarzem, a potem pisarzem. Po latach, w 1988 r. opisał swoje okupacyjne przeżycia. Książka "Żółta gwiazda i czerwony krzyż", to świadectwo hitlerowskiego okrucieństwa i brutalności jakie miały miejsce w Litzmannstadt Getto. Mostowicz zaprezentował także swoje poglądy dotyczące przetrwania. Jedną z różnic (względem poglądów Edelmana), którą można odnaleźć na kartach tej książki jest próba obrony przewodniczącego łódzkiego Judenratu - Chaima Rumkowskiego. Mostowicz twierdził, że mało zabrakło, by idea stworzenia z getta wielkiego obozu pracy na rzecz Niemców (i dzięki temu ocalenia choćby części ludności), mogła się udać. Gdyby - głosił autor "Żółtej gwiazdy i czerwonego krzyża" - nie wybuch Powstania Warszawskiego i zatrzymania radzieckiego frontu na rozkaz Stalina - Armia Czerwona niechybnie wyzwoliłaby łódzkie getto, ratując około 70 tys. istnień. "Czy wtedy nazwalibyśmy Rumkowskiego perfidnym kolaborantem? Czy nie znaleźlibyśmy dla niego zrozumienia?" - pytał.

Marek Edelmana nawet nie mógłby pomyśleć w podobny sposób. Jego doświadczenie Zagłady było zgoła inne. "Bundowcy - mówił, nie czekali na Mesjasza ani nie zamierzali wyjeżdżać do Palestyny. Uważali, że Polska to jest ich kraj i bili się o Polskę socjalistyczną, sprawiedliwą, w której każda narodowość miałaby kulturalną autonomię, a prawa mniejszości byłyby zagwarantowane".

Gdy wybuchła wojna Bund przeszedł do konspiracji, następnie stał się ważną organizacją w getcie warszawskim. W 1942 r. Edelman został jednym z założycieli Żydowskiej Organizacji Bojowej skupiającą żydowską młodzież, która postanowiła przeciwstawić się Niemcom. Po śmierci przywódcy ŻOB-u Mordechaja Anielewicza został ostatnim komendantem zrywu. 10 maja 1943 r. wraz z częścią walczących cudem przedostał się na ulicę Prostą. W 1944 r. brał udział w Powstaniu Warszawskim. W 1946 r. na stałe zamieszkał w Łodzi, a po ukończeniu medycyny rozpoczął pracę z czasem zostając autorytetem w zakresie kardiologii. "Ludzkość - mówił Hannie Krall w "Zdążyć przed Panem Bogiem", umówiła się, że umieranie z bronią jest piękniejsze niż bez broni. Więc podporządkowaliśmy się tej umowie […] Chodziło o to, żeby się nie dać zarżnąć, chodziło o wybór sposobu umierania". Edelman nie mógł zrozumieć Mostowicza i prób obrony Rumkowskiego. Uważał przywódcę łódzkiego getta za nikczemnika i kolaboranta. "Ktoś taki jak on, zwłaszcza jako żydowski reprezentant powinien zaprotestować, nie zgodzić się na niemiecki terror, podobnie jak uczynił to szef warszawskiego Judenratu Adam Czerniaków, popełniając samobójstwo" - twierdził.

CZYTAJ DALEJ NA NASTĘPNEJ STRONIE

PRL i III RP

W PRL-u Edelman podjął współpracę z Komitetem Obrony Robotników, został opozycjonistą narażając się na szykany. W styczniu 1976 r. był jednym z sygnatariuszy skierowanego do władz "Listu 101" przeciwko zmianom w konstytucji PRL mówiącym o przewodniej roli PZPR w państwie oraz nienaruszalnym sojuszu z ZSRR. Od początku lat 80. działał w "Solidarności", był członkiem Zarządu Regionu Ziemi Łódzkiej. W 1988 r. przewodniczył Komisji ds. Mniejszości Narodowych w ramach Komitetu Obywatelskiego przy Lechu Wałęsie. Brał udział w obradach podzespołu do spraw zdrowia przy Okrągłym Stole. W tej samej Polsce Ludowej Mostowicz pracował jako wzięty redaktor gazet począwszy od "Trybuny Dolnośląskiej" i "Gazety Krakowskiej", po niezwykle poczytne "Szpilki". Po usunięciu go stamtąd w wyniku wydarzeń Marca '68 zakończył karierę dziennikarską w miesięczniku "Ty i Ja". Po przejściu na emeryturę dużo pisał i tłumaczył. Najsłynniejszymi jego dokonaniami były Antologie Humoru - francuskiego i radzieckiego. Zajął się pisaniem książek z zakresu biologii, a później fantastyki.

W wolnej Polsce i Edelman, i Mostowicz podążali odmiennymi ścieżkami. Pierwszy oddając się polityce nieustanie przestrzegał przed chorobą nacjonalizmu prowadzącego do zbrodni ludobójstwa. Drugi, usilnie działał na rzecz przywracania pamięci o łódzkich Żydach. Obydwaj różniąc się i to nieraz poważnie jednakowo przynosili chlubę i chwałę Łodzi. Pamiętając o sporach i diametralnie innych temperamentach tych postaci oddajmy im razem należną część. Obaj bowiem są ważną częścią łódzkiej historii…

Autor jest historykiem i publicystą, opracowywał od strony naukowej książkę Arnolda Mostowicza "Czerwona gwiazda i żółty krzyż" (2014, wyd. Centrum Dialogu)

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki