Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Artur Dunin: Nikogo od małżeństwa nie odciągam

Marcin Darda
Artur Dunin
Artur Dunin Krzysztof Szymczak
Z Arturem Duninem, posłem Platformy Obywatelskiej i zwycięzcą plebiscytu, podsumowującego rok pracy parlamentarzystów województwa łódzkiego, rozmawia Marcin Darda:

Pogodził się Pan już z Robertem Biedroniem z Ruchu Palikota? Latem wzajemnie obwinialiście się o splagiatowanie części projektu ustawy o związkach partnerskich.
Tak, jednak nadal nie usłyszałem od Roberta słowa "przepraszam". Mówimy sobie "dzień dobry" i to wszystko.

Sejm odrzucił projekty ustaw Ruchu Palikota i Sojuszu Lewicy Demokratycznej, a Platforma Pański projekt zaakceptowała jako swój. Czym on się różni od tamtych?
Sejm ich nie odrzucił, po prostu oba projekty nie były tematem akurat tamtego posiedzenia. Projekty nie weszły pod obrady Sejmu, a to nie jest równoznaczne z odrzuceniem. Natomiast mój projekt, jeśli porównać go z innymi, przede wszystkim jest zgodny z Konstytucją Rzeczypospolitej Polskiej. Po drugie, nie ma w nim żadnych kwestii, które mogłyby się wiązać z dodatkowymi wydatkami z budżetu państwa. Poza tym jest w nim wiele zapisów, służących normalizowaniu życia ludzi, którzy albo nie chcą, albo nie mogą wstąpić w związek małżeński, dotyczących bieżącego życia. Na przykład będzie można odmówić zeznań jako świadek, gdyby mogły one narazić na odpowiedzialność karną partnera czy partnerkę, będzie można uzyskać informację o stanie zdrowia partnera, który jest leczony w szpitalu, a teraz - jak wiadomo - lekarze udzielają tych informacji tylko najbliższym członkom rodziny, np. małżonkom. Będzie też można dziedziczyć i podejmować ważne decyzje w przypadku nieobecności partnera. To są sprawy, z którymi stykamy się na co dzień, ale wymagały oddzielnych umów. Podpisując przed notariuszem umowę o związku partnerskim, będzie po prostu łatwiej żyć.

Co się teraz dzieje z tym projektem?
Tydzień lub półtora tygodnia temu został złożony do laski marszałkowskiej, nadano mu wymagany numer druku, czyli 825 i czekamy, co zrobi z nim pani marszałek Sejmu Ewa Kopacz. Może skierować go do komisji albo na posiedzenie plenarne Sejmu, ale to już będzie decyzja pani marszałek.

Dlaczego Platforma, partia jakkolwiek nie patrzeć liberalna, tak długo zwlekała z unormowaniem kwestii związków partnerskich?
Pomysł na napisanie tej ustawy pojawił się już w poprzedniej kadencji parlamentu, jednak z uwagi na to, że nie sprzyjał mu klimat polityczny, a do tego były inne ważne sprawy, trzeba było pracę odłożyć. Na początku tej kadencji od razu uznaliśmy, że sprawę wreszcie warto zamknąć. Napisany przeze mnie projekt podpisali koledzy i koleżanki z PO i mam nadzieję, że niebawem będziemy go głosować.

Ale to jest znowu projekt światopoglądowy, bo zakłada związki partnerskie także par homoseksualnych. Wiadomo, że konserwatyści z Platformy Obywatelskiej raczej go nie poprą, a jeśli przeciw będzie także opozycja, to może być powtórka z in vitro, czyli w tym przypadku projekt do kosza.
Nie mam w ogóle takiego przekonania, że ta ustawa może pójść do kosza, bo jest bardzo potrzeba i wbrew pozorom jest bardzo konserwatywna. Ona określa prawa i obowiązki osób, które podpiszą umowę o związku partnerskim, bez względu na to, czy to pary hetero- czy homoseksualne. Ale spotkałem się też z opiniami, że jest kontrowersyjna i pewnie też tak jest ze względu na te pary homoseksualne. Natomiast ta ustawa nie odciąga nikogo od zawarcia małżeństwa w kościele albo w urzędzie stanu cywilnego. Daje po prostu wybór, którego dotąd nie było, choć przecież żyjemy w wolnym kraju.

Pan daruje, ale słowa "konserwatywny" i "homoseksualny" w Polsce nie idą w parze.
Mój projekt ustawy jest konserwatywny w porównaniu z propozycjami, które złożyły Sojusz Lewicy Demokratycznej i Ruch Palikota. W mojej i Platformy propozycji nie dostaje się automatycznie nazwiska partnera, nie ma możliwości automatycznego przyjęcia obywatelstwa, nie ma możliwości wspólnego rozliczania się, a to jest konserwatyzm. Mnie od początku chodziło o to, by ludziom ułatwić życie, a nie zrównywać temat związków partnerskich z instytucją małżeństwa, jak niektórzy oponenci chcą to widzieć.

Jeśli ta ustawa zacznie obowiązywać, to ilu ludziom ułatwi życie ?
W uzasadnieniu do tej ustawy napisałem, że bardzo ciężko to przeliczyć, ponieważ tak naprawdę nie do tego danych. Główny Urząd Statystyczny, który prowadził badania statystyczne, też w pełni problemu nie rozjaśnił. Ale liczy się, że problem dotyczy 400 tysięcy osób. Ja natomiast myślę, że może ich być znacznie więcej. Jest jeszcze pytanie, czy te osoby z tego nowego prawa będą korzystać i ja na to pytanie odpowiedzi nie znam. Ale moim obowiązkiem jako parlamentarzysty było zrobić wszystko, by dać im taką możliwość.

Skąd w ogóle Pańskie zainteresowanie tym problemem? Bo to jeden z tych tematów, które Platforma wyciągała do przykrycia innych, raczej niemile widzianych spraw.
Absolutnie się nie zgodzę. Ta ustawa nie ma niczego przykrywać, ale rozwiązać głębokie problemy wielu ludzi. A dlaczego ja się tym problemem zainteresowałem? Kiedyś do mojego biura poselskiego przyszła kobieta z płaczącą trzy- - czteroletnią córeczką na rękach. Powiedziała, że musi mnie poprosić o pomoc, bo nie może się niczego dowiedzieć o swoim partnerze, który leży w szpitalu i jest nieprzytomny. Cóż, lekarz oczywiście postąpił zgodnie z prawem, nie udzielając tej kobiecie informacji o pacjencie, bo nie była jego żoną, choć był ten pacjent ojcem jej dziecka. Udało mi się wtedy tej kobiecie pomóc, po prostu poprosiłem o informację lekarzy. Ale odebrałem tę sytuację jako bardzo niesprawiedliwą, bo ci ludzie byli ze sobą od sześciu lat, a formalizowanie związku względem prawa czy Kościoła do szczęścia nie było im potrzebne. To ich życie i ich decyzja.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki