Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

RECENZJA: Igrzyska śmierci: Kosogłos. Część 2 [ZWIASTUN]

Dariusz Pawłowski
Dariusz Pawłowski
Film „Igrzyska śmierci: Kosogłos. Część 2” w reż. Francisa Lawrence’a wszedł na ekrany kin

Świat pogrąża się w szaleństwie (albo już dawno oszalał - zależy od punktu widzenia). Poddając się takiemu myśleniu możemy przestać się dziwić, że twórcy filmów, których akcja rozgrywa się w przyszłości, wizje z reguły mają katastroficzne. „Igrzyska śmierci” odsłoniły kolejną twarz szaleństwa, czyniąc jego głównymi uczestnikami, ofiarami, ale i sukcesorami, dzieci.

„Igrzyska śmierci” przedstawiają wizję nader ponurą, choć dla współczesnych nastolatków zadziwiająco podniecającą. Seria (zapoczątkowana książkową trylogią Suzanne Collins) rozgrywa się w totalitarnym państwie Panem powstałym na gruzach zniszczonych licznymi katastrofami Stanów Zjednoczonych. Stolicą kraju jest Kapitol, niczym królewski dwór gromadzący ludzi uprzywilejowanych, a otaczają go Dystrykty, których mieszkańcy pracują w celu zaspokajania potrzeb Kapitolu. Na pamiątkę krwawej wojny domowej i dla zastraszenia żyjących, co roku organizowane są Głodowe Igrzyska - okrutne zawody, na które każdy dystrykt ma obowiązek dostarczyć chłopca i dziewczynę w wieku od 12 do 18 lat wyłonionych podczas tzw. dożynek. Uczestnicy, zwani trybutami, są zamykani na ogromnej arenie kontrolowanej przez Kapitol i zmuszani do walki na śmierć i życie. Wydarzenie transmitowane jest ku uciesze gawiedzi w formie telewizyjnego show, a organizatorzy igrzysk wzbogacają jatkę licznymi, efektownymi, śmiertelnymi pułapkami. Nagrodą dla zwycięzcy jest luksusowy dom i wysoka pensja od państwa.

Mordująca się dla przyjemności dorosłych młodzież to obraz porażający, choć rzecz jasna nie do końca nowy. Główna bohaterka opowieści, Katniss Everdeen (świetna w tej roli Jennifer Lawrence), w momencie rozpoczęcia tej historii ma szesnaście lat (przypomnijcie sobie, ile lat ma w chwili wyruszenia na front Janek z „Czterech pancernych...”). Jednak właśnie odarcie owej konfrontacji młodości z pobudek ideologicznych czy martyrologicznych, zbrutalizowanie jej, sprowadzenie do sportu, medialnej ekstazy dla wyzutych z głębszych pragnień ludzi, którym się „udało”, dotknęło szczególnie i stworzyło możliwości szeregu interpretacji: krytyki dzisiejszego czasu manipulacji, totalitarnych zapędów polityków, telewizyjnego niszczenia mózgów, czy nawet korporacyjnego systemu, w którym młodzi pozwalają się na siebie napuścić i biorą udział w szczurzej bitwie.

Siła „Igrzysk śmierci” utkwiła też w śmiałym podjęciu tematów, które zwykle w tego rodzaju spektaklach się pomija, jak chociażby ceny, jaką się ponosi za bycie superbohaterem i twarzą rewolucji. A także przewrotności oczekiwań mas, które równie łatwo mogą legendę ponieść, jak i zniszczyć; które im bardziej są przekonane o swojej wyjątkowości, tym bardziej z lubością pozwalają się reżyserować. I wreszcie nieustannej walki Katniss o własne ja, niezgody na przemienienie się w wizerunek, symbol, który niewiele o niej mówi.

Twórcom filmowej adaptacji bestsellerowej serii udało się dobrze to wszystko opowiedzieć i zawrzeć na ekranie wiele z naszych współczesnych lęków. W finale jednak górę nad istotą wzięły dolary. Wprowadzona przez księgowych moda na rozciąganie finału, który efektownie dałoby się opowiedzieć w jednej produkcji, na dwa filmy (bo ci, co widzieli wcześniejsze i tak będą chcieli zobaczyć, jak to się skończy), w przypadku „Igrzysk...” sprawiła, że ostatnia część jest najgorszą w cyklu i przeznaczoną właściwie wyłącznie dla fanów. Jest przy tym nieznośnie manieryczna i bezwzględnie przewidywalna. Całość dobijają niemiłosierne dłużyzny, fatalne dialogi oraz patos sięgający iglicy Pałacu Kultury i Nauki. Za dużo też tu nielogiczności i infantylnych rozwiązań poszczególnych scen.

Francis Lawrence nie ma temperamentu rewolucjonisty, chce po prostu doprowadzić do końca rozgrzebane wątki, co rusz jednak marnuje kolejne zagadnienia. Eksponując w ostatniej części wątek emocjonalnego trójkąta i w tym zakresie wykazał się raczej nieporadnością niż wrażliwością.

Zamknięcie „Igrzysk...” broni się tym, co sprawdziło się już w poprzednich częściach, czyli trafnie dobraną obsadą: bez Jennifer Lawrence ten film by nie istniał lub był kompletnie inny, ale znakomici są również Josh Hutcherson, Philip Seymour Hoffman, czy pojawiający się tu niestety epizodycznie Woody Harrelson, Donald Sutherland, Stanley Tucci, Elizabeth Banks. To także ciągle dobre widowisko w scenach zagrożeń, strzelanin, pogoni i ucieczek. I z niezmiernie nośną postacią silnej i atrakcyjnej kobiety z łukiem...

Twórcy serii wykonali o „jeden kosogłos za daleko”. A co poruszające, premiera tuż po tragicznych wydarzeniach w Paryżu sprawiła, iż wobec realnych zagrożeń współczesności, nadęcie i sztuczność tych rozgrywanych na ekranie, zaczęły uwierać...

OCENA: 3/6

Igrzyska śmierci: Kosogłos. Część 2,
USA, sci-fi,
reż. Francis Lawrence,
wyst. Jennifer Lawrence

Zobacz też:

Aktorzy Igrzysk Śmierci oddali hołd ofiarom zamachów w Paryżu. Źródło: CNN Newsource/x-news

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wideo
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki