Tak zwane wniesienie niepieniężnego aportu do MAKiS to ratunek dla tej spółki. Mimo że spółka organizuje i wynajmuje halę na kilkadziesiąt koncertów rocznie (w tym takich gwiazd, jak: Depeche Mode, Eric Clapton, Leonard Cohen czy Sting) - ciągle przynosi straty. Nierentowność była brana pod uwagę od chwili utworzenia MAKiS i objęcia przez nią zarządzania Atlas Areną (w 2009 roku). Warunki dzierżawy były tak podyktowane, że do przetargu na administrowanie Atlas Areną stanęła tylko - powołana specjalnie w tym celu - miejska spółka MAKiS. Od 2009 roku spółka musiała płacić 240 tys. zł miesięcznie za dzierżawę hali (3,9 mln zł rocznie). Od lutego 2013 roku ma płacić 275 tys. zł. Do tego dochodzi podatek od nieruchomości - milion złotych rocznie.
MAKiS co roku nie ma z czego zapłacić tego czynszu. Rosną odsetki od niezapłaconych kwot. Tymczasem straty spółki - czyli długi wobec miasta - i tak musi pokrywać... miasto. Pod koniec kwietnia MAKiS miał jeszcze niepokryte straty z 2011 roku. Dlatego już kilka razy nad spółką wisiało widmo likwidacji.
- Dziś bierzemy pieniądze z jednej naszej kieszeni, żeby wkładać je do drugiej naszej kieszeni - mówi obrazowo Bartosz Domaszewicz, przewodniczący komisji finansów Rady Miejskiej w Łodzi. Radny jest przekonany o tym, że miasto powinno objąć udziały w spółce MAKiS.
Ostateczną decyzję w tej sprawie podejmuje w środę Rada Miejska.
21 kwietnia II tura wyborów. Ciekawe pojedynki
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?