Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Awantura na zebraniu SM Śródmieście. Policja interweniowała na Manhattanie [ZDJĘCIA]

Matylda Witkowska
Na zebranie w SM "Śródmieście" przyszli zarówno nowi, jak i starzy przedstawiciele spółdzielców. Musiała interweniować policja.

Wielką awanturą rozpoczęło się doroczne zebranie przedstawicieli łódzkiej Spółdzielni Mieszkaniowej "Śródmieście". Gdy 38 wybranych w ciągu ostatnich dwóch miesięcy przedstawicieli spółdzielców pojawiło się w lokalu po Galerii Manhattan, zobaczyło, że ich miejsca zajmują... starzy delegaci.

Jak do tego doszło? - Według rady nadzorczej, nowych przedstawicieli wybrano w sposób nieważny - mówi Agnieszka Wojciechowska van Heukelom, pełnomocnik mieszkańców łódzkiego Manhattanu. - Jednak były to tylko uchybienia proceduralne - podkreśla.

Walce o krzesła wtórowali zdenerwowani lokatorzy.

- Starzy przedstawiciele patrzyli na to, co się przez tyle lat dzieje w spółdzielni, i nic nie robili - krzyczała jedna z członkiń.

Kilkudziesięciu członków, choć nie zostali wybrani jako przedstawiciele, przyszło na zebranie, by patrzeć władzom spółdzielni na ręce. Nieśli plakaty z hasłami, np. "Stop manipulacjom. Chcemy realnej kontroli". Mieli kołatki i gwizdki. Zarzucali starym przedstawicielom, że pozwolili na za-dłużanie spółdzielni.

- Przyszłam zaprotestować przeciwko tej tragedii, która nas spotkała - mówiła Anna Nowakowska, jedna mieszkanek SM "Śródmieście". - Nie mamy teraz nic, musimy składać się po 20 zł, żeby ktoś skosił trawę przed blokiem.

Prezes Wacław Kabziński otworzył zebranie, po czym stwierdził, że je zamyka z powodu... zagrożenia bezpieczeństwa. Wezwano policję.

CZYTAJ DALEJ NA NASTĘPNEJ STRONIE

Ostatecznie pod wpływem presji mieszkańców starzy przedstawiciele wyszli. Nowi nie mogli jednak rozpocząć obrad, bo... wraz z nimi spotkanie opuścił prezes Kabziński. W końcu prezesa do powrotu przekonała policja. Zebranie otworzył po raz drugi. Próbował przekonać przedstawicieli, że upadłość spółdzielni nie jest dobrym pomysłem. - Upadłość to najgorsza możliwość, bardzo kosztowna - przekonywał.- Prostsze i szybsze byłoby wprowadzenie sądowego nadzoru komisarycznego - mówił. Został wygwizdany.

Zebranie przeciągnęło się do późnych godzin wieczornych. Do czasu zamknięcia wydania gazety zebrani zdążyli odrzucić absolutorium dla rady nadzorczej i zarządu oraz ich sprawozdania. Przedstawiciele mieli jeszcze głosować nad odwołaniem rady nadzorczej i powołaniem nowych członków oraz nad ogłoszeniem upadłości spółdzielni.

To głosowanie nie przesądzi jeszcze losów SM "Śródmieście". Zgodnie z prawem, decyzja o upadłości wymagała będzie kolejnego głosowania za dwa tygodnie.

Poważne kłopoty SM "Śródmieście" trwają od kilku miesięcy. Spółdzielnia jest zadłużona na ok. 37 mln zł. Pod koniec ubiegłego roku jej były prezes Krzysztof D. został zatrzymany, postawiono mu zarzuty niegospodarności. Wyszedł z aresztu za kaucją. Mieszkańcy, także ci, którzy płacili regularnie, wpadli w kłopoty: o ich czynsze upomniał się komornik. W końcu maja przez kilka dni nie mieli w mieszkaniach ciepłej wody. Groziło im też odcięcie prądu i wody.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki