Niewiele czasu pozostało rodzicom sześciolatków, aby zapisać malucha do pierwszej klasy. W Skierniewicach ustalono np., że będzie to koniec stycznia. Rodzice zapisują, ale wielu z nich ma dylematy.
- Nie chcę, by syn rozpoczął naukę od przyszłego roku szkolnego - mówi pani Marzena z Skierniewic. - Dlatego zapisałam go do poradni psychologiczno-pedagogicznej na badania, dzięki którym być może uda się odroczyć szkolny obowiązek.
Niestety, badania te będą przeprowadzane dopiero w maju i czerwcu. To termin ogólnopolski, narzucony przez resort edukacji.
- Wygląda na to, że komuś bardzo zależy, by maksymalnie utrudnić rodzicom nieposłanie maluchów do szkoły - mówi nasza Czytelniczka.
- Chodzi o to, by wykonywać je jak najbliżej początku roku szkolnego. W przypadku tak małych dzieci nawet tydzień robi ogromną różnicę - tłumaczy z kolei Tomasz Chmurski, dyrektor Poradni Psychologiczno-Pedagogicznej w Skierniewicach.
CZYTAJ TEŻ:
Na listę skierniewickiej poradni jest już zapisanych 20 dzieci, ale to początek. W ubiegłym roku rodzice zapisali blisko sto maluchów. W przypadku uzyskania odroczenia rodzice wypiszą maluchy ze szkół i zostawią je w przedszkolach. Nieoficjalnie w szkołach narzeka się, że dezorganizuje to pracę placówki, bo nie będzie można skompletować klas. Oficjalnie dyrektorzy starają się problem bagatelizować.
- Na tę chwilę tylko dwoje rodziców zadeklarowało pozostawienie dzieci w przedszkolu - mówi Teresa Swaczyna, dyrektor Przedszkola nr 1 w Skierniewicach. - W ubiegłym roku było to ośmioro rodziców. Jak będzie w następnych miesiącach, nie wiem, ale wydaje mi się, że emocje związane z posyłaniem sześciolatków nieco się wyciszyły.
CZYTAJ DALEJ NA NASTĘPNEJ STRONIE
Beata Czaporowska-Bożek, dyrektor SP nr 7 w Skierniewicach, podkreśla natomiast, że rodzic sześciolatka do końca tego roku szkolnego może przynieść informację o odroczeniu nauki. - Będę musiała się do tej decyzji dostosować i tyle - mówi.
Jedna ze skierniewickich przedszkolanek podkreśla, że nie chodzi o dzieci, a o wygodę szkół i przedszkoli.
- Każdy wie, że najlepiej byłoby dla maluchów, by rozpoczynały naukę w siódmym roku życia - mówi, prosząc o anonimowość. - Nikt jednak tego oficjalnie nie powie. Ja osobiście czuję ciśnienie, aby wszystkie pięciolatki z mojej grupy poszły do szkoły, bo wtedy nie byłoby problemu z tymi kilkoma, które jednak pozostaną.
Matka sześciolatka, który jej zdaniem nie nadaje się jeszcze do szkoły, podkreśla że rząd zmusza ją do uprawiania fikcji i wyszukiwania na siłę słabych stron dziecka.
- Powinna wystarczyć moja wola jako rodzica w tym zakresie - mówi pani Marzena. - Dawniej posłanie sześciolatka do szkoły było powodem dumy, bo oznaczało, że radzi sobie lepiej niż rówieśnicy. Teraz wielu na siłę musi szukać słabych stron dziecka.
W wielu krajach Europy to od rodziców zależy, czy ich pociecha pójdzie do szkoły w wieku sześciu lat. Stowarzyszenie Rzecznik Praw Rodziców zebrało ponad 290 tysięcy podpisów pod inicjatywą ustawodawczą, dającą rodzicom wybór. W ciągu trzech miesięcy w Sejmie powinno się odbyć pierwsze czytanie projektu ustawy.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?