Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Bank sprzedał dług, choć wierzyciel spłacał go przez 21 miesięcy

Ewa Drzazga
Bełchatowianin przed sądem będzie walczył o to, by uznano, że sprawa jego długu już raz została osądzona i nie musi ponownie ponosić kosztów postępowania komorniczego
Bełchatowianin przed sądem będzie walczył o to, by uznano, że sprawa jego długu już raz została osądzona i nie musi ponownie ponosić kosztów postępowania komorniczego Ewa Drzazga
Pan Andrzej uczciwie spłacał dług przez 21 miesięcy. Ale bank wierzytelność sprzedał i chce drugi raz przeprowadzić działania egzekucyjne.

Pan Andrzej z Bełchatowa wziął w banku pożyczkę na ponad 25 tys. złotych. Na pięć lat. Ale stracił pracę, rat nie było z czego spłacać. Bank skierował sprawę do komornika, ten zajął część emerytury bełchatowianina. I przez dwadzieścia jeden miesięcy w ten sposób powoli dług był oddawany. Ale w lipcu ubiegłego roku bełchatowianin dostał z banku pismo o umorzeniu postępowania egzekucyjnego. Jednocześnie komornik zaczął podliczać, ile ono kosztowało. Po co? Żeby pan Andrzej mógł za pracę wykonaną przez komornika zapłacić.

Koszt zakończonej egzekucji to 1200 złotych. Co z 21 tys. złotych długu, który został do zapłacenia? Okazało się, że bank sprzedał wierzytelność funduszowi powierniczemu i od tej pory występował jako pełnomocnik nowego właściciela długu.

Najpierw, jak relacjonuje pan Andrzej, zażądano od niego spłacenia całej sumy, którą był jeszcze winien. Ale na to absolutnie nie było go stać.

Podobnie nie był w stanie sprostać warunkom ugody, czyli wpłaceniu 5 tys. złotych od razu, a resztę w ratach po 400 złotych. W międzyczasie dostał pismo z nakazem zapłaty i wskazówką, że kolejny krok to postępowanie komornicze.

- Uczciwie spłacałem dług, dlaczego mnie to wszystko spotyka? - bełchatowianin nie może pogodzić się z sytuacją.

Jak mówi Piotr Przeżyński, powiatowy rzecznik praw konsumentów w Bełchatowie, którego pan Andrzej poprosił o pomoc, sytuacja jest o tyle niebezpieczna, że nie ma przecież żadnych gwarancji, że dług nie zostanie sprzedany jeszcze raz czy kilka razy. I że tyle razy, ile razy zmieni się właściciel wierzytelności, pan Andrzej będzie musiał płacić koszty wznawianego postępowania komorniczego. A, jak to już raz się okazało, nie jest to mała suma.

CZYTAJ DALEJ NA NASTĘPNEJ STRONIE

- Najpierw działaliśmy w kierunku ugody - relacjonuje Porzeżyński. - Bank zaproponował 2 tys. zł jednorazowej wpłaty i rozłożenie pozostałej sumy wierzytelności na raty. Ale pan Andrzej uznał, że nie jest w stanie przyjąć takich warunków.

Sprawa trafiła do sądu. Ten ma rozstrzygnąć, czy bankowemu nakazowi zapłaty nadać klauzulę wykonalności.

- Przygotowaliśmy projekt sprzeciwu od tego nakazu. Powołujemy się na tzw. zasadę powagi rzeczy osądzonej, zgodnie z którą nie można dwa razy być sądzonym w tej samej sprawie. Ale to od sądu zależy, jakie rozstrzygnięcia zapadną - zaznacza Porzeżyński.

Sprawą wierzytelności pana Andrzeja zajmuje się teraz Sąd Rejonowy w Bełchatowie. Stanowisko właściciela długu jest jasne: zarzut powagi rzeczy osądzonej nie może być argumentem "ze względu na niedopuszczalność przelewu uprawnień na nowego właściciela" - jak można przeczytać w piśmie procesowym.

Na pierwszej rozprawie sędzia nie mógł jednak zdecydować, czy nakaz zapłaty uprawomocnić. Okazało się, że uzupełnienia wymaga dokumentacja. Następne posiedzenie pod koniec sierpnia.

od 7 lat
Wideo

Wyniki II tury wyborów samorządowych

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki