Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Bartłomiej Wojdak o strategii marki Łódź

Katarzyna Chmielewska
- Myślę o tym, by wykorzystać logo Łódź Europejska Stolica Kultury. Wystarczy lekko je zliftingować - mówi Bartłomiej Wojdak.
- Myślę o tym, by wykorzystać logo Łódź Europejska Stolica Kultury. Wystarczy lekko je zliftingować - mówi Bartłomiej Wojdak. Jakub Pokora
O strategii marki Łódź Dziennik Łódzki rozmawia z Bartłomiejem Wojdakiem, p.o. dyrektora Biura Promocji, Turystyki i Współpracy z Zagranicą łódzkiego magistratu.

Radni znów przełożyli głosowanie nad strategią dla marki Łódź. Co się stanie, jeśli nie przyjmą dokumentu?

Trzeba będzie zacząć prace nad nową strategią, rozpisać przetarg i wydać kolejne publiczne pieniądze. My w biurze promocji nie będziemy znowu mieli kierunku działania. Wdrożenie nowej strategii zajmie mnóstwo czasu. Będziemy jeszcze bardziej w tyle. To byłoby wielkie nieszczęście dla Łodzi.

Czy Pan się identyfikuje z tą strategią?

Ze strategią tak, ale nie z kwotą, która została na nią wydana. Prawie 600 tysięcy złotych to jest suma kosmiczna. Dla porównania ta sama firma przygotowała strategię dla Gdańska za 518 tysięcy złotych. A ich strategia zawierała już hasło i logo. Prawda jest też taka, że przeprowadzone badania są kompleksowe i głębokie, kosztowały prawie połowę tej sumy.

A jakby Pan wytłumaczył łodzianom, co to są te tajemnicze przemysły kreatywne, które mają być kierunkiem, w którym Łódź ma iść?

To jest nasz kierunek rozwoju - tak jak byśmy chcieli być widziani na zewnątrz. Jak mówi dosłownie strategia: "kreatywność to umiejętność wyszukiwania i wykorzystywania nowych ścieżek i narzędzi rozwoju".

No dobrze, ale co to znaczy?

No właśnie, ta idea nie jest dla wszystkich zrozumiała. Mam nadzieję, że gdy pojawi się hasło i będziemy wdrażać strategię w życie, każdy łodzianin będzie wiedział, co to jest przemysł kreatywny. Będzie tak jak w NASA, gdzie nawet sprzątaczka, zapytana "co wy tutaj robicie?", odpowiada "wysyłamy ludzi w kosmos". Marzy mi się, aby każdy łodzianin, zapytany, co się tutaj robi, odpowiedział na to pytanie lepiej niż ja teraz.

Jeśli radni przyjmą dokument, co się będzie dalej działo?

Zostanie powołany specjalny zespół, złożony z pracowników biura promocji, który będzie podlegał dyrektorowi biura promocji i stał na straży porządku jej realizacji. Będzie pilnował, aby podejmowane działania były zgodne ze strategią, a także na przykład dbał o to, aby logo, które powstanie, było właściwie wykorzystywane. To będzie też szereg eventów, akcji i konkursów, na przykład dla młodych przedsiębiorców. Wiadomo, że mamy za mało czasu i pieniędzy, aby zrealizować wszystkie działania promocyjne, jakie rozpisane są w strategii na ten rok. Wychodzę z założenia, że lepiej powiesić w Polsce mniej plakatów z logo i nowym hasło, a więcej promować ideę przemysłów kreatywnych poprzez nasze imprezy. Strategia jest rozpisana na pięć lat i mam nadzieję, że z czasem to nadrobimy.

Kiedy poznamy hasło i logotyp dla Łodzi?

Chciałbym wysłać zapytania ofertowe do firm zaraz po tym, jak radni przyjmą strategię. Myślę o tym, aby wykorzystać logo Łódź - Europejska Stolica Kultury. Wystarczy lekko je zliftingować. Wtedy nie tylko zaoszczędzimy, ale wykorzystamy potencjał i olbrzymie pozytywne emocje, które z tym logo się kojarzą. Przypomnę, że wyprodukowano z tym logo tysiące koszulek, znaczków i naklejek, które łodzianie dalej noszą. Wcześniej jednak planujemy przeprowadzenie odpowiednich badań, by sprawdzić, czy to dobry pomysł.

Czy już wiadomo, jakie festiwale mogą w 2011 roku liczyć na pomoc finansową?

Gdybyśmy mieli się trzymać tego, co zostało zabudżetowane, umów byłoby pewnie tyle samo, tylko opiewałyby na mniejsze kwoty. W tym roku jednak pieniądze dostaną tylko te imprezy, które budują tożsamość miasta, mają szansę rozwijać się i nie są w 80 czy 100 proc., czyli w dużej części, dofinansowywane przez miasto.

Kto to będzie oceniał?

Grupa specjalnie wybranych, anonimowych ekspertów, specjalistów z różnych dziedzin kultury i sztuki niepowiązanych z organizatorami imprez i nieaplikujących o pieniądze z budżetu miasta.

Ale dlaczego ci eksperci mieliby chcieć to robić?

Liczę na specjalistów z naszego lokalnego rynku. Liczę, że zrobią to dla Łodzi i nam pomogą. Wiem, że im zależy. Z niektórymi już rozmawiałem i byli zadowoleni, że są brani pod uwagę. Nie mogę zdradzić nazwisk, bo boimy się, że będzie wywierana na nich presja przez organizatorów.

Zabudżetowane 6,5 mln złotych to niewiele jak na łódzki rynek. Biuro festiwalowe powstanie dopiero w czerwcu, więc w tym roku nie zdąży pozyskać funduszy z zewnątrz.

Jak na trzecie miasto w Polsce to mało. Biuro festiwalowe w tym roku pewnie nic jeszcze nie pozyska. Musi w tym roku po prostu powstać, stworzyć regulaminy i przygotować budżet na 2012 rok. Od 1 stycznia 2012 r. ma przejąć wszystkie obowiązki, związane z organizacją imprez. Marzy mi się, żeby biuro już w listopadzie tego roku wiedziało, na co przeznaczy pieniądze. Chciałbym też, aby z niektórymi organizatorami podpisało umowy długoterminowe, na przykład na trzy lata, aby oni spali spokojnie, a Łódź nie traciła kolejnych imprez.

Jednak dla organizatora to też się wiąże z kosztami, na przykład krakowskie biuro festiwalowe przejmuje prawa do organizacji imprez, które nierzadko są pomysłami autorskimi. To może grozić tym, że ktoś, kto wymyślił fajny festiwal, może po prostu stracić do niego prawa.

Też chciałbym, aby u nas tak było. Jeśli przez ileś lat "wychowujemy" sobie festiwal, inwestujemy w jego markę, to musimy się chronić przed tym, aby ktoś się na nas nie obraził i odwrócił do miasta plecami. Ale za to my, jako współorganizator, przejęlibyśmy dodatkowo zadania związane np. z promocją festiwali. Moglibyśmy jako biuro negocjować na przykład ceny reklam, które będą tańsze, bo kupowane pakietowo i potem rozdzielać je między nasze imprezy. Dzięki temu będzie o nas dużo głośniej.

Tymczasem mniejsze inicjatywy będą musiały obejść się smakiem?

Z niektórych imprez trzeba będzie zrezygnować, na przykład z takich, które nie budują tożsamości miasta, tzn. takich, które mogłyby się równie dobrze odbywać gdzie indziej, np. w Radomiu czy Rzeszowie i nikt by nie zauważył różnicy.

Jakie to są imprezy?

Nie powiem, nie chcę nic sugerować ekspertom.

W takim razie bez jakich imprez nie wyobraża Pan sobie Łodzi?

Związanych z modą i filmem.

Czy wiadomo już, jaka będzie struktura biura festiwalowego?

Oddam od siebie z biura promocji cztery osoby, kilka odda wydział kultury. W ten sposób utworzy się międzywydziałowa jednostka. Nie będzie nowych etatów.

Pan się broni, jakby czekał na zarzut, ale ja odwrócę tę sytuację - czy ci urzędnicy na pewno będą kompetentni?

To doświadczeni urzędnicy, być może nowy dyrektor biura festiwalowego będzie chciał wykorzystać ich doświadczenie, a może będzie miał inną wizję. Tego nie wiem.

W każdym razie między Panem a Jakubem Wiewiórskim, nowym dyrektorem wydziału kultury, barier komunikacyjnych być nie powinno, bo są Panowie kolegami z dawnej pracy. Obaj pracowaliście wcześniej w "Gazecie Wyborczej"...

Na pewno dojdziemy do porozumienia.

Czy będziecie informować opinię publiczną o wysokości dofinansowań?

Tak, jestem za pełną przejrzystością. Informowanie o tym jest naszym obowiązkiem, bo to są publiczne pieniądze. Najpóźniej na początku marca ogłosimy listę organizatorów, którzy dostaną dofinansowanie.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki