Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Bartosz Zimny: Mój priorytet to rowerowe skomunikowanie osiedli z centrum [WYWIAD]

rozm. Matylda Witkowska
Maciej Stanik
Z Bartoszem Zimnym, nowym oficerem nie tylko rowerowym, rozmawia Matylda Witkowska.

Na początek doprecyzujmy: jak właściwie należy Pana tytułować? Oficer rowerowy? Oficer zrównoważony?

To dobre pytanie, na które nie ma jednoznacznej odpowiedzi. Moje oficjalne stanowisko to inspektor w Wydziale Inwestycji i Remontów Zarządu Dróg i Transportu. Pełnię też funkcję pełnomocnika prezydenta Łodzi ds. polityk rowerowej czyli potocznie mówiąc oficera rowerowego. To jedna z moich dwóch funkcji.

A jaka jest druga?

Opiniowanie projektów budowlanych i przygotowywanie wytycznych do projektowania ulic. Według nowego podejścia ulice mają nie być traktowane tylko jako narzędzie do komunikacji, ale także jako przestrzeń publiczna. Jestem częścią nowego zespołu, w którym jest też osoba odpowiedzialna za rozwiązania plastyczne i architektoniczne oraz osoba dbająca o zieleń. Moim zadaniem jest znalezienie równowagi między różnymi elementami: jezdnią, częścią pieszą, przestrzenią parkingową itp.

Jakie będą te nowe ulice?

Na pewno łodzianie zauważą różnice. Nie będzie już mebli miejskich w różnych kolorach i modelach. Jest katalog , innych nie będzie można używać.

Czyli w całym mieście będą takie same ławki?

Nie do końca. Miasto podzielone jest na dwie strefy: wielkomiejską i miejską. Wielkomiejska obejmuje mniej więcej obszar XIX-wiecznego, ścisłego centrum, od al. Włókniarzy do ul. Kopcińskiego, pozostała część to strefa miejska. W obu strefach meble muszą mieć ten sam, ciemnografitowy kolor RAL 7016, który możemy już oglądać na Piotrkowskiej. W strefie wielkomiejskiej meble będą miały charakter pasujący do architektury, w strefie miejskiej będą uproszczone. Możliwe będą pewne odstępstwa, np. w Nowym Centrum Łodzi meble będą bardziej nowoczesne, by pasowały do powstającej zabudowy.

Co jeszcze się zmieni?

Chodniki. Pierwsze nowe już są, np. na ul. Zielonej i przy pl. Komuny Paryskiej. Chodniki podzielone będą na trzy części: w środku ciąg pieszy z płytek betonowych, po bokach pasy z kostek granitowych. Taki chodnik wygląda ciekawiej, a na zewnętrznym pasie można umieścić latarnie, kosze na śmieci czy ławki. Z kostki granitowej można też ułożyć miejsca parkingowe, dzięki temu kierowcy intuicyjnie nie będą wjeżdżać na część dla pieszych. W miejscach gdzie taki podział już funkcjonuje, spisuje się to bardzo dobrze. Taki chodnik pomaga też w poruszaniu się osobom niedowidzącym - różnica w fakturze nawierzchni jest łatwo wyczuwalna pod stopami.

Skończy się plaga połamanych przez samochody płyt chodnikowych?

Tak. Dużych płyt, o wymiarach 50 na 50 cm w ogóle nie będzie. Nowe płytki będą mieć 25 na 25 cm, nie będzie też kostki typu polbruk.

Kiedy to zobaczymy?

Najlepiej byłoby w ciągu trzech lat wymienić wszystko, ale na to oczywiście pieniędzy nie ma. Za to wszystkie bieżące remonty oraz nowe inwestycje są już wykonywane według tych wytycznych.

Pieszym będzie łatwiej i przyjemniej, a co z rowerzystami?

Łódź ma wąskie ulice, na każdej odseparowanej ścieżki rowerowej zrobić się nie da. Moim priorytetem, tak samo jak poprzedników, jest skomunikowanie osiedli z centrum miasta i umożliwienie bezpiecznego poruszania się w obrębie centrum. Chcemy doprowadzić do tego, by rower był oczywistą i wygodną alternatywą dla samochodu w dojazdach do centrum.

Jak to będzie realizowane?

Częściowo już jest, przez takie inwestycje jak droga rowerowa na Dąbrowę, czy planowana na przyszły rok droga w ulicy Zgierskiej. Ale najważniejsze jest stworzenie strategii, która pozwoli na wytyczanie w sposób świadomy, a nie spontaniczny kolejnych dróg rowerowych. Sieć dróg rowerowych w mieście jest jak sieć autostrad w kraju. Nie musimy budować ich wszędzie. To trzon komunikacyjny, do którego doprowadzają drogi główne i lokalne. Zaczynamy też współpracę z uczelniami, chcemy skomunikować rowerowo dwa główne kampusy.

A zielone trasy w parkach?

Parki będą integralną częścią komunikacyjną tras rowerowych. Planujemy stworzyć system numerowanych szlaków komunikacyjnych dla rowerów oparty nie tylko na sieci dróg rowerowych. Na przykład z Widzewa na kampus Uniwersytetu Łódzkiego nie da się dojechać cały czas drogą rowerową. Ale jest park Baden Powella i spokojne uliczki osiedla Radiostacja, gdzie można wytyczyć szlak. Takie trasy mogą być oznaczane zarówno znakami pionowymi jak i poziomymi - w ten sposób można poprowadzić wygodny i bezpieczny przejazd do miejsca docelowego.

Kiedy to powstanie?

Gdy będzie gotowa strategia rozwoju dróg rowerowych. Chcemy wykonać ją w pierwszym kwartale przyszłego roku.

A propos uspokojenia ruchu: przewiduje Pan tempo 30?

Zaczynamy robić analizę całego miasta i w miejscach, gdzie to jest potrzebne, będzie to poważnie rozważane.

A co z innymi środkami transportu, np. tramwajami?

Zrównoważenie transportu w mieście polega na tym, że dajemy mieszkańcom możliwość korzystania z różnych środków komunikacji tak, żeby każdy z nich był wygodny i w ich zasięgu. Często się zdarza np. że ludzie nie wybierają tramwaju czy autobusu, bo jest nieopłacalny: jeździ rzadko, albo jest spóźniony. Dla miasta to duża strata. Tymczasem projektując daną ulicę możemy sporo zmienić, np. odseparować autobus od samochodów, albo chociaż zaprojektować przystanek tak, by autobus nie musiał czekać na włączenie się do ruchu z zatoczki.

Co sądzi Pan o buspasach?

Jako użytkownik autobusów jestem jak najbardziej za. Ale rozumiem kierowców, którzy widząc puste pasy irytują się. Jeśli mają być przez większość czasu puste, to jestem przeciw.

A rowery na buspasach?

Tak, pod warunkiem, że pasy będą dostatecznie szerokie. Powinny mieć 4- 4,5 metra, a nie 3,5, tak jak to jest na ul. Kopcińskiego, gdzie autobus nie może bezpiecznie rowerzysty ominąć.

Zdaje Pan sobie sprawę, że pogodzenie różnych uczestników ruchu może być niemożliwe?

Pamiętajmy, że człowiek jest kierowcą, dopóki nie wysiądzie z auta, a pieszym dopóki nie wsiądzie do samochodu lub na rower. Nie jesteśmy sami, a miasto nie spuchnie. Musimy się jakoś zmieścić. No i częściej się do siebie uśmiechać.

Jak widzi Pan szanse na realizację swoich wizji?

Projekt każdej drogi jest opiniowany przez zespół. Nie tylko przeze mnie, architekta i ogrodnika. Jest też osoba od komunikacji zbiorowej, osoba od sygnalizacji świetlnej oraz branżyści. Wiadomo, że jeśli gdzieś musi stanąć np. sygnalizator świetlny, to w pewnym zakresie trzeba do niego dostosować inne elementy drogi. Natomiast to działa też w drugą stronę - być może sygnalizator może stać odrobinę dalej, a z uzyskanej przestrzeni możemy wygospodarować dość miejsca na bezpieczniejsze przejście dla pieszych lub wygodniejszy przystanek. Do tej pory wiele rzeczy nie pojawiało się w projektach tylko dlatego, że nikt o nich nie pomyślał. Myślę, że można spróbować wprowadzić nową jakość do projektowania ulic i wypracować ją, jak wszystko, na zasadzie kompromisu.

Pana poprzednik Witold Kopeć odszedł, bo - jak twierdził - miał inną koncepcję niż wiceprezydent Stępień i nie mógł jej przeforsować…

Myślę, że za późno zaczęli rozmawiać. Gdy udaje się dostatecznie wcześnie zdiagnozować problem, to zawsze można go rozwiązać.

A nazwisko inż. Stefan Zditowski coś panu mówi?

Nigdy o nim nie słyszałem.

To komiksowa postać inżyniera ze ZDiT, który na zamieszczanych w internecie obrazkach zawsze mówił, że "nie da się" zrobić dobrej drogi. Wieść gminna niesie, że to Pan ją stworzył…

Niebywałe. A poza tym uważam, że chyba się… jednak da.

A jakie ma Pan kwalifikacje, by równoważyć transport?

Jestem architektem i przede wszystkim patrzę na ulicę jako przestrzeń publiczną i miejsce ścierania się wielu interesów. Na studiach miałem zajęcia zarówno z projektowania przestrzeni publicznych jak i inżynierii transportu. Poza czysto technicznym wykreślaniem geometrii ulic główny nacisk położony był na projektowanie rozwiązań estetycznych i krajobrazowych.

A jakiego środka transportu Pan używa?

Mieszkam niedaleko Starego Miasta więc do pracy dojeżdżam rowerem. Tak jest najszybciej. Jeśli pada, wybieram tramwaj. Samochodem rzadko, zwykle gdy mam przewieźć coś nieporęcznego lub jedzie więcej osób w to samo miejsce. Nie mam samochodu. Nie opłacałoby mi się go utrzymywać, jeśli przez większość czasu miałby stać bezczynnie.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki