Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Beata Matys-Wasilewska: "Wierzą w siłę magiczną, która im pomoże"

rozm. Agnieszka Jasińska
Grzegorz Gałasiński
Dzieci z ubogich rodzin czują się samodzielne. Myślą, że jak potrafią zrobić same wiele rzeczy, to są też w stanie pomóc rodzicom - mówi psycholog Beata Matys-Wasilewska

Mają po osiem, dziewięć lat i zamiast prosić Świętego Mikołaja o nowe zabawki, telefony komórkowe, tablety i konsole do gier, proszą o zdrowie, nowe buty i pracę dla mamy. Skąd taka mądrość u małych dzieci?

Te dzieci musiały szybciej dorosnąć. Nie miały wyjścia. W domu nie ma pieniędzy, rodzice nie mają pracy. Dzieci chcą pomóc. Maluchy bardziej empatycznie odbierają to, co się wokół nich dzieje. Mama i tata są dla nich najważniejszym dobrem. Kiedy czują, że rodzice mają kłopoty, z automatu próbują coś zrobić. To naturalna chęć zadbania o rodzinę. Chcą, żeby wszystkim było dobrze. Patrzą na rodziców, którzy nie potrafią nic zmienić i zaczynają marzyć. Myślą, że jak bardzo będą czegoś pragnąć, to się uda, spełni. Taka siła pragnień pozostaje z nami do końca życia. Jednak z upływem lat i zdobywanym doświadczeniem jest korygowana przez otoczenie. Dzieci mają przeświadczenie, że są magiczne siły, które są w stanie im pomóc.

Taką siłą jest na przykład Święty Mikołaj?

Dokładnie tak. To Święty Mikołaj, Anioł, Bóg. Dzieci pokładają w nich nadzieję. Myślą, że takie postacie wszystko mogą. Dzieci z biednych rodzin czują się samodzielne. Myślą, że jak potrafią zrobić same wiele rzeczy, to są też w stanie pomóc rodzicom.

Jeżeli się spełni takie marzenie, to w dorosłym życiu zostanie więcej wiary w magiczne siły?

Tak. Jednak magiczne myślenie jest też niebezpieczne. Takie osoby w dorosłym życiu nie troszczą się o siebie. Myślą przede wszystkim o innych, chcą pomagać, angażować się w różne akcje.

W bogatych rodzinach dziecko zwykle nie myśli o butach dla mamy. Chcą dla siebie nowych, drogi gadżetów...

To prawda. Ale to dlatego, że w takich rodzinach uwaga i punkt ciężkości jest przesunięty właśnie na gadżety. Nowa konsola to często dla nich wyraz miłości. Takie dzieci tak samo jak maluchy z biednych rodzin chcą uwagi. Zależy im, żeby rodzice byli przy nich. Są jednak uczone, że rodzice są obecni właśnie poprzez gadżety. W biedniejszych domach nie ma pieniędzy, więc nie ma gadżetów. Wtedy dziecko myśli tak: jak mama będzie mieć pracę, to będzie spokojna, jak będzie spokojna, to będzie bliżej mnie, jak będzie bliżej mnie, to wszystkim nam będzie żyło się lepiej.

CIĄG DALSZY ROZMOWY NA NASTĘPNEJ STRONIE

Czy dzieci z ubogich rodzin ucieszy wszystko co dostaną?

Dzieci nie cieszą się tylko z przedmiotów, ale cieszą się, że ktoś o nich pomyślał, wyróżnił. To dla nich ważne. Pamiętajmy jednak, żeby nie przekazywać rzeczy, które powinny trafić na śmietnik, na przykład misia, któremu wypadło oko i oderwała się łapa. To pseudopomoc, znieważenie drugiego człowieka. To próba ubrania nieszlachetnych celów w szlachetne zamiary. Najlepiej dawać to, co sami byśmy chcieli dostać. To najwłaściwszy prezent. Nie chodzi jednak o to, by podarować na przykład ogromnego misia obszytego złotymi nitkami. Pamiętam taką sytuację, kiedy w okresie Bożego Narodzenia musiałam zostać z synem w szpitalu. Wtedy po salach chodzili księża ze zwykłymi misiami, to były normalne zabawki, ze średniej półki cenowej. I dzieci dostawały te misie. Mój syn bardzo się z tego prezentu ucieszył, chociaż nigdy wcześniej nie przepadał za misiami. Z tym misiem spał w łóżku jeszcze przez wiele miesięcy, nie rozstawał się z nim. Dla niego najważniejsze było to, że ktoś go odwiedził, że coś przyniósł specjalnie dla niego. Tak dzieci patrzą na świat.

Jeśli więc pomagamy, warto dać prezent osobiście?

To byłoby idealne rozwiązanie. I dzięki temu możemy sprawić dzieciom jeszcze więcej radości.

W okresie przedświątecznym organizowanych jest wiele akcji charytatywnych. Czy w tym czasie jesteśmy hojniejsi?

To prawda. Święta Bożego Narodzenia to poszukiwanie ciepła. Pragniemy wyciszenia, rozmów rodzinnych. Nastrój świąteczny chwyta nas za serce. Przypomina nam się dziewczynka z zapałkami, która nie miała domu. Dlatego tak chętnie pomagamy. I oby się to nie zmieniło.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki