Osiem związków zawodowych z łódzkiego MPK Łódź domaga się podwyżek. Chcą 3 zł na godzinę więcej dla pracowników na stanowiskach robotniczych oraz 504 zł miesięcznej podwyżki dla pozostałych stanowisk.
Andrzej Szymczak, przewodniczący komisji międzyzakładowej NSZZ Solidarność MPK Łódź podkreśla, że powodem referendum jest trudna sytuacja kadrowa.
- Mamy kryzys. Starsi kierowcy przechodzą na emeryturę i nie ma ich kim zastąpić - mówi Szymczak. - Stawka dla młodego kierowcy to 16,70 zł za godzinę. Chcemy ją podnieść do 20, bo tyle płacą inni przewoźnicy. Tyle na przykład zarabiają kierowcy TIR-ów - tłumaczy związkowiec.
CZYTAJ WIĘCEJ >>>>
Na razie do strajku jest długa droga. W poniedziałek wieczorem rozpocznie się referendum strajkowe. Potrwa do środy. Zaś na 13 lutego zaplanowano spotkanie między związkami a władzami MPK. Jeśli rozmowy się nie powiodą, a większość związkowców będzie za strajkiem, może dojść do tzw. strajku ostrzegawczego. Tramwaje i autobusy staną na dwie godziny.
- Myślę, że się dogadamy. Zarząd nie jest przeciwny podwyżkom, ale nie ma na nie pieniędzy - ocenia Szymczak. - Jak podkreśla kolejne etapy sporu z pracodawcą określają przepisy. - A na końcu tej układanki jest strajk - dodaje.
Zaznacza też, że środki na wzrost płac powinno przekazać miasto.
>>>>
Agnieszka Magnuszewska, rzeczniczka prasowa łódzkiego MPK podkreśla, że na razie nie ma planów strajku. Jak informuje rozmowy ze związkowcami trwają od kilku miesięcy, ale nie udało się do tej pory osiągnąć porozumienia.
- Stanowisko zarządu jest takie, że spółka chętnie wypłaciłaby podwyżki, gdyby miała taką możliwość finansową - podkreśla rzeczniczka.
>>>>