Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Bełchatów pokonał Lecha Poznań

Dariusz Kuczmer
Grzegorz Kuświk odmienił styl gry drużyny Bełchatowa. Kłopoty z zatrzymaniem dublera miał Manuel Arboleda.
Grzegorz Kuświk odmienił styl gry drużyny Bełchatowa. Kłopoty z zatrzymaniem dublera miał Manuel Arboleda. Dariusz Śmigielski
W pierwszej połowie nie było to wielkie widowisko. Brakowało atmosfery. Dziwnie się musieli czuć piłkarze Lecha, których w czwartkowym meczu z Red Bull Salzburg dopingowało ponad 40 tys. widzów, a w niedzielę w Bełchatowie było przynajmniej osiem razy mniej.

Ale byli za to szczególni goście na trybunach. Pierwszy trener Lecha Jacek Zieliński, który odbywa karę i prowadzi zespół z trybun, w Bełchatowie usiadł obok... wysłannika Manchesteru City Johna Starsa. Obaj panowie szybko się rozpoznali, wymienili grzecznościowe zdania. A później zaczął się mecz.

W drużynie gospodarzy nie mógł zagrać odsunięty za czerwoną kartkę otrzymaną w poprzednim meczu z Wisłą Grzegorz Baran. W miejsce tego zawodnika pojawił się Łukasz Bocian. Po raz pierwszy wyszedł w pierwszym składzie i grał bez respektu dla utytułowanego rywala. W przodzie grał Marcin Żewłakow. Wyleczył przeziębienie i wrócił na boisko.

Lech pierwszy stworzył groźną akcję. W 13 minucie piłkę po strzale Artjomsa Rudnevsa wybił na róg Łukasz Sapela. Na ciekawą akcję bełchatowian trzeba było czekać do 35 minuty. Łukasz Bocian odebrał piłkę Siergiejowi Kriwcowi i zdecydował się na natychmiastowy strzał. Piłka o kilkadziesiąt centymetrów minęła spojenie bramki Lecha.

Cztery minuty później strzelał Semir Stilić. Piłkę lecącą w środek bramki bez problemu złapał Łukasz Sapela.

W przedłużonym czasie pierwszej połowy piłkarze Bełchatowa powinni strzelić gola. Zaatakował prawą stroną Marcus da Silva, podciągnął pod pole karne gości, ale zbyt mocno dośrodkował i biegnący w polu karnym Grzegorz Poźniak nie sięgnął piłki.

Jaki to był mecz w pierwszej połowie niech świadczy fakt, że ani razu w światło bramki nie strzelili podopieczni trenera Macieja Bartoszka, a mistrzowie Polski uderzali tylko dwukrotnie na bramkę Łukasza Sapeli. Słabszą grę poznaniaków można tłumaczyć zmęczeniem trudnym meczem z Salzburgiem.

Zaraz po przerwie gospodarzom zabrakło milimetrów. Po raz kolejny dobrze zaprezentował się Brazylijczyk Marcus da Silva, który jest wzmocnieniem PGE GKS. Odebrał piłkę Manuelowi Arboledzie i zagrał wzdłuż bramki Lecha. Musnął piłkę Maciej Małkowski, zmienił kierunek jej lotu, ale cel nie został osiągnięty. Zabrakło milimetrów.

Znów Marcus da Silva zapoczątkował kolejną groźną akcję bełchatowian. W 50 minucie zagrał płasko do Macieja Małkowskiego, który z rogu wychodził sam na sam z bramkarzem Lecha, minął Jasmina Buricia, ale piłka odskoczyła zbyt daleko. Nie był w stanie Małkowski strzelić celnie na bramkę, mógł tylko dośrodkować, a w końcu piłka trafiła pod nogi Marcusa da Silvy. Strzał Brazylijczyka po koźle był zupełnie nieudany.

Jeszcze przed upływem godziny gry opuścił boisko Marcin Żewłakow. Choroba dała się doświadczonemu napastnikowi mocno we znaki. Po absencji nie doszedł jeszcze do pełnej sprawności i miał zdecydowanie zbyt dużo strat.

Po tej zmianie dla gospodarzy wreszcie zaświeciło słońce. Bartosz Bosacki, naciskany przez dublera Grzegorza Kuświka zagrał głową w kierunku Jasmina Buricia, ale piłka przeturlała się jeszcze po nodze obrońcy Lecha. W ostatniej fazie akcji strzelec dwóch goli dla naszej kadry w meczu z Kostaryką na niemieckim mundialu zagrał wślizgiem do swego bramkarza.

Znienawidzony w Bełchatowie sędzia Hubert Siejewicz (niektórzy sądzą, że przez niego w 2007 roku GKS nie został mistrzem, bo ''kibicował'' Zagłębiu Lubin w meczu z Legią) uznał, że to było celowe zagranie do bramkarza i podyktował wolnego pośredniego. Wywieranie presji na arbitrze poprzez informowanie, że bełchatowscy działacze chcą zmiany wrogo nastawionego sędziego, odniosło skutek.

Piłkę na dwunastym metrze ustawili bełchatowianie, a wszyscy piłkarze Lecha stanęli w bramce. Maciej Małkowski czubkiem buta zagrał krótko do Jacka Popka, spóźnił się z interwencją Jasmin Burić i piłka po strzale kapitana PGE GKS trafiła w okienko!

Mecz nabrał rumieńców. Powinien wykorzystać idealną sytuację Maciej Małkowski. W odpowiedzi Łukasz Sapela poddany został trudnej próbie, lecz wywiązał się bez zarzutu, wybijając piłkę po silnym strzale Siergieja Kriweca.

W 69 minucie po podaniu Macieja Małkowskiego z dziecinną łatwością Grzegorz Kuświk ograł Manuela Arboledę, ale strzelił obok bramki Lecha. W ostatnich sekundach meczu po dwójkowej akcji z Maciejem Małkowskim głową strzelił Grzegorz Kuświk, a wyciągnięty jak struna Jasmin Burić wybił piłkę. Przeleciała o milimetry od słupka.

Przed meczem pisaliśmy, że oglądający spotkanie Lecha z Salzburgiem trenerzy GKS Maciej Bartoszek i Kamil Kiereś znaleźli sposób na pokonanie mistrza. Ta wiedza została odpowiednio wykorzystana. Warto podglądać rywali.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki