Przyszły weteran Wielkiej Wojny a i wojny z Bolszewikami, przygodę z piłką rozpoczął w Cracovii, ba, był ponoć jej pierwszym kapitanem, co powinno budzić respekt, biorąc pod uwagę rolę jaką „Pasy” wraz z lwowskimi klubami odegrały w rozwoju futbolu na ziemiach polskich.
Krakowianie już przed pierwszą wojną światową przesiąkli piłkarstwem naddunajskim, właśnie austriacki futbol, jako ten, w którym najważniejsza była technika, finezja i swoista elegancja w grze, stawiając sobie za wzór. Bernard Miller wraz z kolegami z Cracovii od początku więc zwrócił uwagę grę krótkimi podaniami po ziemi (skąd my to znamy, prawda?), co stało niejako w opozycji do bardziej bezpośredniej, fizycznej i zapalczywej szkoły lwowskiej.
Nabyty na początku XX wieku bagaż sportowych doświadczeń wpłynął na sposób postrzegania przez Millera piłki nożnej, kiedy więc w 1911 roku filigranowy lewy łącznik pojawił się w Łodzi i w ŁKS, kiepsko wyszkoleni technicznie ełkaesiacy otrzymali w osobie krakowianina znakomitego instruktora. Dzięki jego umiejętnościom grupa zapaleńców przeobraziła się w coś, co z czasem zaczęło przypominać drużynę piłkarską z prawdziwego zdarzenia. Na efekty jego pracy nie trzeba było długo czekać. Już w 1912 roku ŁKS cieszył się ze swojego pierwszego w historii triumfu czyli Pucharu Smitha i Gilchrista przyznawanego za zwycięstwo w rozgrywkach Lodzer Fussball Verband.
Co więcej, zatrudniony na posadzie nauczyciela w jednej z placówek oświatowych przy dzisiejszej ulicy Więckowskiego szkolił Miller młodzież i to za jego sprawą do ŁKS dołączali wypatrzeni na szkolnych zajęciach najzdolniejsi młodzieńcy z Gimnazjum Polskiego (dzisiejsze I LO im. Mikołaja Kopernika) i Gimnazjum Zgromadzenia Kupców z ulicy Dzielnej (Narutowicza). Uczył zresztą nie tylko piłki.
- Ideą przewodnią sportu jest nie tylko wyrabianie sprawności fizycznej, lecz także wyrabianie młodych ludzi pod względem towarzyskim. Każde zawody sportowe krzewić powinny w naszych sportsmenach pewną rycerskość i kurtuazję, oraz te cechy charakteru, które określamy słowem „gentleman”. Kto postępuje inaczej, ten wypacza ideę sportu, a wprowadza w grę niskie instynkty – stwierdził w 1913 roku.
Jakby tego było mało okazał się Bernard Miller niezgorszym popularyzatorem wiedzy o futbolu. Jego artykuły publikowane na łamach „Gazety Łódzkiej” są pierwszą tak fachową próbą ujęcia tematyki piłkarskiej w prasie pod zaborem rosyjskim i zarazem w Łodzi. Krakowianin opisywał w swoich artykułach obrady zarządów łódzkich klubów, relacjonował i piłkarskie zawody.
„Obie drużyny grały chaotycznie, a poszczególne momenty jakkolwiek często emocjonujące, sprawiały wrażenie zupełnie przypadkowych. Brakło należytego zrozumienia przyziemnej gry skrzydłowej, natomiast tak zwane świece, to znaczy piłki wysokie cechowały grę wczorajszą” – pisał w jednym z meczowych sprawozdań i już w tym krótkim fragmencie nie sposób nie zauważyć jakie elementy piłkarskiego rzemiosła akcentował światły mentor z grodu Kraka najsilniej.
Kilka dni przed meczem łodzian z „Pasami” warto dodać, że ŁKS-owi te krakowskie korepetycje wyszły wtedy na dobre.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?