Oraz, że nie jest ważne z kim, lecz przeciw komu. Wybory to - przypomnijmy - pokłosie skutecznego referendum, w wyniku którego władzę stracił prezydent z PO oraz zdominowana przez Platformę rada. Niedziela przyniosła wyniki będące z grubsza odwzorowaniem ostatnich notowań głównych partii w kraju.
Zaskoczeniem nie jest więc skład II tury zmagań prezydenckich, gdzie spotkają się kandydaci PiS (31 proc.) i PO (21 proc.) ani zestawienie rady miejskiej, gdzie 10 krzesełek zdobył PiS,7 - PO, zaś 5 - SLD. Ciekawsze niż sam wynik są powyborcze deklaracje. Zwłaszcza Janusza Wilka, być może przyszłego prezydenta Elbląga z ramienia PiS.
Otóż już teraz zapowiada, że o przyszłej koalicji w radzie chce rozmawiać między innymi z Januszem Nowakiem, szefem lokalnych struktur SLD. Wilk nadmienia, że nie boi się reakcji centralnych władz swojej partii, bo większość ludzi, którzy startowali z list Sojuszu, to pokolenie 30-latków, które nie ma nic wspólnego z PRL.
Dziwne? Wcale nie. Zresztą czego ma się Wilk bać, skoro taki scenariusz nie jest już wykluczany na szczeblu krajowym. W trójkącie Tusk-Kaczyński-Miller każdy chce przede wszystkim władzy, przy czym tylko pierwszy z nich ją ma. Dla zdobycia/utrzymania władzy, każdy scenariusz jest możliwy.
Podobnie myślą młodzi - w pokoleniu 30-letnich polityków, które coraz śmielej puka na polityczne salony, dominującą ideologią jest pragmatyzm, a to ideologia, w myśl której wyjątkowo łatwo się dogadać. Powód trzeci - tu również gotowym wyjaśnieniem służy kandydat Wilk z PiS, który chęć rozmów z SLD tłumaczy tym, że Sojusz jest w stanie realizować program inny niż PO. Nic dodać, nic ująć. Jedynym szczegółem, z którego można się podśmiewać, jest staromodne słowo "program".
Piotr Brzózka
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?