Koszmar łodzianina zaczął się w 1997 roku, gdy sąd rozwiązał jego związek małżeński. Uznano, że rozpad nastąpił z winy Marka Cela. Sąd nakazał też eksmisję mężczyzny z mieszkania na Olechowie, nie dając mu prawa do lokalu socjalnego. Marek Cel zachował jedynie prawo do lokalu spółdzielczego. Komornik jednak dokonał prostej eksmisji. Mężczyzna siedział w tym czasie w areszcie - zarzuty nie potwierdziły się, został uniewinniony.
Cel po wyjściu z mało gościnnych progów przy ul. Smutnej już nie miał gdzie się podziać. W międzyczasie była żona wymeldowała go z mieszkania. Marek Cel, gdy się o tym dowiedział, postanowił złożyć odwołanie. Niestety, o wymeldowaniu dowiedział się zbyt późno i odwołał się już po terminie.
Prośba o przywrócenie terminu też została odrzucona, choć mężczyzna udowadniał, że nie ma domu ani adresu do korespondencji i ma przez to kłopot z dotrzymywaniem terminów administracyjnych.
Kolejne skargi, odwołania i prośby kierowane były do prezydenta Łodzi, wojewody, wojewódzkiego i naczelnego sądu administracyjnego i ministra spraw wewnętrznych. Nikt nie rozpatrywał sytuacji Marka Cela, a jedynie stwierdzał, że wniósł odwołanie po terminie. W 2004 roku skończyły się możliwości odwoławcze. A Marek Cel ciągle był bez dachu nad głową.
W 2003 roku, gdy zrozumiał, że w sądach nic nie osiągnie, złożył wniosek o lokal socjalny w delegaturze na Widzewie. Był to już drugi wniosek, bo pierwszy delegatura odrzuciła z racji nieuregulowania spraw majątkowych po rozwodzie. - Analiza złożonych dokumentów wykazała, że dochód uzyskiwany z renty inwalidzkiej wynosił 831,99 zł, przy obowiązującym wówczas kryterium 442,10 zł. Nie kwalifikowało to Marka Cela do lokalu socjalnego - wyjaśnia Marcin Masłowski, zastępca rzecznika prasowego łódzkiego ratusza. - Od 2003 roku mężczyzna już nie występował o zabezpieczenie swoich potrzeb mieszkaniowych - dodaje.
Marek Cel się z tym nie zgadza. Twierdzi, że co jakiś czas odwiedzał delegaturę, pytając, co ma zrobić, aby dostać lokal socjalny. - Zbywano mnie - mówi bezdomny. - W ostatnich dniach chciałem umówić się na spotkanie z prezydentem Łodzi. Odmówiono mi takiej możliwości. Za każdym razem urzędnicy mówili, że skoro mam prawo do lokalu spółdzielczego, to nie mogę dostać socjalnego. Ale co mi po tym spółdzielczym, jeśli nie mogę tam przebywać?
- Wyjściem może być wynajem lokali spoza mieszkaniowego zasobu miasta, pozostających w zarządzie komunalnych zakładów budżetowych. Wykaz takich lokali jest do wglądu w Wydziale Budynków i Lokali - informuje Marcin Masłowski.
Marek Cel zapowiedział wizytę w ratuszu z nadzieją, że jego koszmar się skończy. Dziwi się, że żaden urzędnik nie dał mu takiej wskazówki przez 13 lat.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?