18+

Treść tylko dla pełnoletnich

Kolejna strona może zawierać treści nieodpowiednie dla osób niepełnoletnich. Jeśli chcesz do niej dotrzeć, wybierz niżej odpowiedni przycisk!

Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Bezwględny morderca z Sulejowa nie żyje. Henryk Moruś zmarł w więzieniu

Marek Obszarny
Henryk Moruś przed sądem w Piotrkowie Trybunalskim
Henryk Moruś przed sądem w Piotrkowie Trybunalskim Dariusz Śmigielski/archiwum Dziennika Łódzkiego
Chociaż od zbrodni, których się dopuścił, minęło 21 lat, jego nazwisko do dziś wywołuje poruszenie. Henryk Moruś z podpiotrkowskiego Sulejowa, ostatni skazany w Polsce na karę śmierci (zamienioną na dożywotnie pozbawienie wolności) za zabicie siedmiu osób, nie żyje. Zmarł w szpitalu Zakładu Karnego w Czarnem (woj. pomorskie). Miał 70 lat.

Jako prawdopodobną przyczynę zgonu podano miażdżycę uogólnioną, kardiopatię niedokrwienną i niewydolność serca.

Informacja o śmierci (zmarł 18 sierpnia) dotarła niedawno do Sądu Okręgowego w Piotrkowie Tryb., który w pierwszej połowie lat 90. osądził zbrodniarza. 19 września 2013 sąd zbierze się, by formalnie umorzyć postępowanie wykonawcze wobec skazanego.

Moruś był murarzem. Wychowywał się w normalnej rodzinie. W szkole źle się uczył i kilkakrotnie powtarzał klasy. Ożenił się mając 20 lat. Miał trzech synów i opinię dobrego ojca i męża.

W więzieniu nikt go jednak nie odwiedzał, rodzina nie utrzymywała z nim kontaktu. Dwa lata temu żona wystąpiła o rozwód. W sekretariacie piotrkowskiego sądu pamiętają, że gdy załatwiała tę sprawę, była na wózku inwalidzkim.

Po raz pierwszy zabił w 1986 roku, ale cała seria morderstw wstrząsnęła Polską w 1992 roku. Wszystkie miały tło rabunkowe, a ofiary zginęły od tej samej broni - karabinu sportowego Brno ZKM 469, kal. 5,6 mm.

14 stycznia 1992 w sklepie "1001 drobiazgów" w Piotrkowie przy ul. Wojska Polskiego ofiarą mordercy padła Danuta Krawczyk. Sprawca zrabował 580 tys. zł (starych zł). Trzy dni później w Koluszkach zastrzelił Andrzeja Kłosińskiego, pracownika kantoru, który wracał do domu. Ukradł mu 1,5 mln zł.

Do potwornej zbrodni doszło w nocy z 11 na 12 czerwca przy ul. Połanieckiej w Sulejowie. Sprawca przez piwnicę dostał się do domu Zdzisławy i Mieczysława Beśków. Zamordował oboje w sypialni. Kobieta była w trzecim miesiącu ciąży...

24 czerwca w Ciechominie (gm. Aleksandrów) zastrzelił Józefa Jęcka, a dwa dni później, w okolicy wsi Adamów (gm. Wolbórz) Jarosława Kszczota.

W ręce policji wpadł po zwykłej kradzieży. Z zabójstwami skojarzono go dzięki odciskom palców. Wówczas wyszło na jaw, że zabił także sześć lat wcześniej - 22 marca 1986 r. we Włodzimierzowie, gdzie z tej samej broni zastrzelił Teresę Grabowską.

Początkowo przyznał się do winy, później wszystkiemu zaprzeczył. Przed sądem obnażył się, czym doprowadził sędziego do zawału. Biegli uznali, że jest poczytalny. Stwierdzili "nieprawidłowo ukształtowaną osobowość z cechami paranoidalnymi, charakteryzującą się postawą nieufności i wrogości wobec otoczenia oraz obniżeniem uczuciowości wyższej".

Sąd Wojewódzki w Piotrkowie Tryb. skazał go w 1993 r. na karę śmierci i utrzymał ten wyrok także po apelacji w 1995 r. Obowiązywało już jednak wówczas moratorium na wykonywanie kary śmierci i w 1998 r. zamieniono mu ją na dożywocie.

Moruś odsiadywał wyrok w więzieniu w Wołowie. Pełnił funkcję "starszego celi". W lutym 2008 wystąpił do prezydenta Lecha Kaczyńskiego o ułaskawienie. Pisał, że wstąpił do świadków Jehowy i w ich gronie pragnie spędzić resztę życia. "Bardzo żałuję tego, co się stało" - pisał. Zakład karny wystawił mu pozytywną opinię. Sądy (okręgowy i apelacyjny) negatywnie zaopiniowały jednak jego wniosek, pozostawiając sprawę bez dalszego biegu.

Dwa lata temu przewieziono go do ZK w Czarnem, gdzie mieści się jedyny więzienny oddział dla przewlekle chorych.

- Trafił do nas 21 kwietnia 2011 r. jako schorowany człowiek, ale do końca był z nim normalny kontakt - mówi ppor. Ewa Bartkowska, oficer prasowy Zakładu Karnego w Czarnem.

Rodzina nie odebrała ciała Morusia. Skromny pogrzeb urządził zakład karny. Koszty pokryto częściowo z pieniędzy zgromadzonych na koncie skazańca. Pochowano go na cmentarzu komunalnym przy ul. Sienkiewicza w Człuchowie.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Bezwględny morderca z Sulejowa nie żyje. Henryk Moruś zmarł w więzieniu - Dziennik Łódzki

Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki