Spod puchu, który przecież ciężki, jak cholera, miasta nie widać (ale spokojnie, przyjdzie wiosna i wszystkie miejskie brudy znów wyjdą na wierzch), a raczej widać jeden wielki paraliż, który "pokrywa" inne troski i nietroski miasta.
Paraliżu nie zmienią nawet humorystyczne wezwania do przesiadania się z aut do komunikacji miejskiej, która i bez tych co obecnie w autach jeździ paralitycznie, czyli niezgodnie z rozkładem jazdy. Już widzę rzeszę przekonanych kierowców, iż lepiej i zdrowiej jest marznąć pół godziny na przystanku i nie mieć pewności, że to, w co się wsiądzie, dojedzie tam, gdzie miało dojechać, niż złorzeczyć w korku, ale za to w ciepłym aucie.
Na szczęście coroczna zimowa miejska katastrofa (bo z niezrozumiałych względów zima zawsze przychodzi do nas zimą - to pewnie spisek polityczny stolicy) przywraca wiarę w łodzian. W rzeczywistości, w której jesteśmy w stanie skakać sobie po głowach z powodu dużo mniejszych "przewin", klęska żywiołowa sprawia, iż pośród śniegowych zasp widuję więcej życzliwości. Kierowcy są w stanie ustąpić, wpuścić, nie zajeżdżać, a nawet bez wymachiwania rękoma wesprzeć innego "użytkownika ruchu ulicznego" w odpaleniu nagle zgasłego auta.
Piesi potrafią bez warczenia pomóc sobie nawzajem wydostać się ze stojących tramwajów i zasypanych przystanków, nie potrącają się na ścieżkach wydeptanych na chodnikach. Ba, ponownie zjednoczyliśmy się w precyzyjnym dopatrywaniu się winy u polityków. Wszystkich, jak leci. Znaczy się musi być źle, by mogło być lepiej.
Biała życzliwość to przyjemny widok w mieście utrudniającym życie jego mieszkańcom (a by choć na chwilę całkowicie wyluzować, polecam skosztowanie uroku zimy choćby w Lesie Łagiewnickim). Szkoda, że pewnie życzliwość stopnieje wraz ze śniegiem...
Dariusz Pawłowski
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?