18+

Treść tylko dla pełnoletnich

Kolejna strona może zawierać treści nieodpowiednie dla osób niepełnoletnich. Jeśli chcesz do niej dotrzeć, wybierz niżej odpowiedni przycisk!

Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Biblioteki ścigają dłużników. Znajdą ich nawet na gadu-gadu

Paulina Ilska
Biblioteczne zbiory potrafią poważnie uszczuplić "zapominalscy" czytelnicy
Biblioteczne zbiory potrafią poważnie uszczuplić "zapominalscy" czytelnicy KAROLINA MISZTAL/POLSKAPRESSE
Letnie remonty są często okazją do przejrzenia dawno nie używanych książek. Co robić, gdy za półkami znajdziemy lekturę, wypożyczoną z biblioteki rok temu? Najlepiej jak najszybciej skontaktować się z placówką, z której książka pochodzi - osobiście, mejlowo, a nawet przez gadu-gadu. Z bibliotekarzami można się dogadać. Jeśli tego nie zrobimy, możemy trafić nawet do Krajowego Rejestru Długów.

Lepiej zapobiegać niż leczyć. Łatwo powiedzieć, trudniej wykonać. Dlatego o uchronienie czytelników przed wysokimi karami dbają same biblioteki. Kiedyś jedynym służącym temu "narzędziem" była Poczta Polska, a w ostateczności przekazanie sprawy do sądu. Ale system prawny się zmienia, pojawiły się też nowe możliwości kontaktu: mejle, komunikatory internetowe.

- Byliśmy pionierami, jeżeli chodzi o kontaktowanie się z czytelnikami za pomocą gadu-gadu - mówi Jarosław Jędrych, dyrektor Pedagogicznej Biblioteki Wojewódzkiej w Łodzi.- Można też samemu przedłużyć wypożyczenie książki przez internet, 24 godziny na dobę i siedem dni w tygodniu, bo nasz system działa non stop. Robimy co możemy, by kary finansowe były ostatecznością.

Wbrew obiegowej opinii kary nie zostały wprowadzone po to, by na nich zarabiać. To są drobne kwoty - 20 gr za dzień. Trafiają do organu prowadzącego, a nie do kasy Biblioteki Pedagogicznej. Chodzi o to, by książki były dostępne dla jak największej liczby osób.

- Wiadomo, jacy są ludzie - śmieje się Jarosław Jędrych. - Jeśli się im troszkę nie pogrozi, to nie mają powodu, by oddać książkę w terminie.

- Naprawdę można się z nami dogadać - zapewnia Joanna Federowicz-Borowiec, kierownik Wypożyczalni Biblioteki Pedagogicznej - i rozłożyć należność na raty czy poszukać innego rozwiązania.

Ale jeśli ktoś ma słabą pamięć do terminów, albo przetrzymuje książki celowo, tłumacząc "gdybym się skontaktował, to byście mi ją zabrali", bibliotekarze muszą reagować. Zasada brzmi: można przedłużać w nieskończoność, pod warunkiem, że nikt inny nie zamówi książki.

- Wtedy mamy obowiązek przekazać ją czekającemu w kolejce czytelnikowi - mówi dyrektor biblioteki.

Co się dzieje, gdy czytelnik nie reaguje na grzeczne upomnienia? Istnieją różne rozwiązania. W Bibliotece Pedagogicznej wysyłane są trzy wezwania: elektroniczne po miesiącu, potem list zwykły, a po pół roku polecony. Co, gdy i to nie pomaga?

- Do sądu już się nie kieruje spraw - mówi Joanna Federowicz-Borowiec. - Mamy podpisaną umowę z agencją windykacyjną, która wysyła list z wezwaniem. Zazwyczaj to wystarcza, by ktoś się zgłosił. Ale od tego roku mamy też umowę z Krajowym Rejestrem Dłużników. Do tej pory tylko groziliśmy wpisaniem, ale zaczniemy to robić, gdy nie uda nam się wyegzekwować książek ani należności - podkreśla.

Czego można się spodziewać po firmie windykacyjnej?

- Tego nie wiemy dokładnie, to regulują odrębne akty prawne - mówi JarosławJędrych. - Na pewno nie mają prawa wkraczać do mieszkań czy podejmować innych drastycznych środków. Chodzi o skuteczne negocjacje i odzyskanie książek, a nie uprzykrzanie życia czytelnikom.

Negocjacje są niezbędne w przypadków rekordzistów. Zdarzają się przetrzymania ponad dziesięcioletnie. Co prawda po tylu latach dług ulega przedawnieniu, ale uwaga - wartość samej książki nie ulega przedawnieniu nigdy.

- Musimy dbać o mienie i środki publiczne, to nasz obowiązek - zaznacza dyrektor biblioteki. W "Pedagogicznej" nie ma też szans na ogłaszaną czasem przez inne biblioteki amnestię dla czytelników, kiedy to w wyznaczonym dniu można oddać książkę bez konsekwencji. Nie ma takiej możliwości prawnej, ustawa o finansach publicznych jest pod tym względem surowa. Natomiast dyrektor może indywidualnie rozpatrzeć trudne sprawy, np. wziąć pod uwagę pobyt w szpitalu czy inne okoliczności. Ale nie jest to droga dla krzywoprzysiężców i dowcipnisiów. Okoliczności muszą być opisane w podaniu i udokumentowane.

Mimo wielu podejmowanych działań, niektórych książek nie udaje się odzyskać. Po wielu latach przetrzymania, czy w przypadku śmierci czytelników, wykasowuje się je z rejestru.

By najbardziej poszukiwane podręczniki były zawsze dostępne, Biblioteka Pedagogiczna zwykle przechowuje jeden egzemplarz "na miejscu". Choć czytelnicy czasem się denerwują, że nie mogą wziąć go do domu, to konieczne, by książka nie zaginęła. I zarazem to gwarancja, że gdy będzie potrzebna, studenci zawsze mogą ją przeczytać na miejscu i zrobić notatki w czytelni, czy część "odbić" na ksero. Całych podręczników kserować nie wolno ze względu na prawo autorskie. Ale pomysłowi studenci robią zdjęcia stron telefonem komórkowym...

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki