Do jednego z łódzkich szpitali trafił poturbowany obywatel Ukrainy, który uczestniczył w bójce na łódzkim Karolewie. W niedzielę w rejonie ul. Wileńskiej biło się co najmniej pięć osób. Oprócz Ukraińca policjantom nie udało się nikogo zatrzymać. Mimo, że funkcjonariusze użyli broni palnej!
Czytaj więcej na następnej stronie
Bijatyka polsko-ukraińska przebiegała dwuetapowo. Najpierw w niedzielę ok. godz. 13 mieszkańcy ul. Wileńskiej usłyszeli głośne krzyki i wezwali policję. Zanim na miejsce przyjechali mundurowi, awanturnicy rozeszli się. Około godz. 19 sytuacja powtórzyła się. Tym razem jednak doszło do rękoczynów. Na dźwięk nadjeżdżającego radiowozu, uczestnicy bijatyki uciekli. Na chodniku leżał tylko poturbowany Ukrainiec.
- Wtedy na miejsce zdarzenia podjechał samochód osobowy, z którego wysiedli nieustaleni dotąd mężczyźni i - jak twierdzili policjanci- próbowali zaatakować leżącego - tłumaczy przebieg zdarzenia Jacek Pakuła z Prokuratury Okręgowej w Łodzi. - Oni prawdopodobnie nie zauważyli funkcjonariuszy...
Czytaj więcej na następnej stronie
Policjanci od razu zareagowali. Wtedy mężczyźni wskoczyli do auta i zaczęli odjeżdżać. Mundurowi nakazali zatrzymać się, ale pojazd nie hamował. Wtedy funkcjonariusze użyli broni. Strzelili w opony odjeżdżającego auta. Strzały okazały się skuteczne, bo samochód zatrzymał się nieopodal....
- Niesprawny samochód został zauważony w okolicy, miał ślady pocisków w oponach. Został zabezpieczone w celu przeprowadzenia oględzin - dodaje prokurator Pakuła. - Nie wiadomo jednak, kto znajdował się w środku w chwili zdarzenia. Być może zapis pobliskiego monitoringu pozwoli ustalić tożsamość sprawców.
Czytaj więcej na następnej stronie
We wtorek materiały sprawy trafiły do Prokuratury Rejonowej Łódź-Polesie. Jeśli stan zdrowia hospitalizowanego Ukraińca na to pozwoli, zostanie on niebawem przesłuchany. Za udział w bójce grozi do trzech lat więzienia.