18+

Treść tylko dla pełnoletnich

Kolejna strona może zawierać treści nieodpowiednie dla osób niepełnoletnich. Jeśli chcesz do niej dotrzeć, wybierz niżej odpowiedni przycisk!

Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Bilans zysków i strat

Witaszczyk na dziś
Jerzy Witaszczyk
Jerzy Witaszczyk DziennikŁódzki/archiwum
Polacy niewiele wiedzą o powstaniu styczniowym, o które właśnie się kłócą. We wtorek mija 150. rocznica wybuchu. 63 procent nawet nie próbowało zgadnąć, kiedy to było. Ci, którzy "coś" o powstaniu słyszeli, sądzili, że wodzem był Kościuszko lub Piłsudski.

Chwała Bogu nikt nie wskazał na Władysława Jagiełłę ani Lecha Wałęsę. Chociaż nie można wykluczyć, że ci, którzy uważają, że było skierowane przeciw ZSRR (są tacy!), po dłuższym namyśle postawiliby na elektryka z Gdańska.

Tą niewiedzą Polaków o jednej z tragiczniejszych kart naszej historii powinniśmy się czuć zakłopotani. Przez długie lata, także w PRL, powstanie styczniowe, podobnie jak pozostałe, było wałkowane w szkole na wszystkie strony na lekcjach historii i języka polskiego. Przy dobrych nauczycielach z tego "wałkowania" wypływała nauka na przyszłość; zawsze z bilansem zysków i strat.

Straty są oczywiste. Że przegramy, było wiadomo z góry. Powstańcy byli słabi, na dodatek nikomu w Europie Polska nie była potrzebna. Także w Polsce powstanie miało przeciwników. Chłopi w najlepszym wypadku byli zrywowi obojętni, ale też nierzadko wydawali powstańców, a niekiedy sami występowali przeciw nim.

Zyski z powstania są zaskakujące, bo odłożone w czasie. Car zniósł pańszczyznę na złość polskim panom za to, że wywołali bunt. Paradoksalnie sam sobie zrobił na złość. Przyczynił się do tego, że po kilku dziesiątkach lat wyzwoleni chłopi poczuli się Polakami, co wcześniej nie było oczywiste. Kiedy w 1920 roku trzeba było bić bolszewika, wnukowie tych, co byli niechętni pańskiemu powstaniu, nie żałowali potu i krwi.

Jerzy Witaszczyk

Zapisz się do newslettera

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki