Piknik odbędzie się 12 września i ma upamiętniać bitwę łódzką. Organizuje go archidiecezja, patronem honorowym jest abp Marek Jędraszewski. Kuria właśnie ogłosiła szczegóły i już wiadomo, że atrakcji nie zabraknie. Pod katedrą pojawią się grupy rekonstrukcyjne, będą pokazy uzbrojenia i umundurowania, inscenizacja historyczna, a nawet strzelnica, w której będzie można spróbować swoich sił w wojennym rzemiośle.
Nie rozumiem tego. Do tej pory kościelne obchody rocznicy bitwy łódzkiej koncentrowały się na modlitwach za poległych, wystawach i odczytach pokazujących całe zło wojny. Nie wiem też jaki związek z głoszeniem Ewangelii ma robienie z wojny rozrywki? Dlaczego po mszy św. dzieci mają się relaksować z karabinami na ramionach? Jaki wpływ na zbawienie duszy ma wpajanie radości ze strzelania?
Wiem za to jak wyglądają pikniki rekonstrukcyjne. Nie ma na nich krwi, urwanych nóg i zespołów stresu pourazowego. Są za to przystojni żołnierze, wesołe sanitariuszki i świąteczna atmosfera. Oczywiście chłopcy zawsze będą lubić zabawy w wojnę. Ale czy Kościół ma ich do tego zachęcać? I czy jest rzeczą stosowną, by występował jako organizator takiej imprezy?
Coraz więcej rodziców nie pozwala swoim dzieciom na takie zabawy. Nie kupują karabinów, pistoletów i szabli, by dzieci nie bawiły się w zabijanie. Tymczasem łódzkiemu Kościołowi to nie przeszkadza. Sprowadza wojnę do wojenki, a żołnierzy do malowanych chłopców, którym "Pan Bóg kule nosi". A przecież Pan Bóg nie nosi żadnych kul, bomb atomowych, ani gazów bojowych. Jeżeli widzi takie rzeczy, to płacze.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?