Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Błażej Moder: Nowe Centrum Łodzi może zbudować tylko sektor prywatny

rozm. Piotr Brzózka
Błażej Moder: Nie jestem czarodziejem, który powie, że będziemy w stanie zabudować tereny wokół dworca  w pięć - siedem lat. Ale mam nadzieję, że procesy inwestycyjne się zaczną
Błażej Moder: Nie jestem czarodziejem, który powie, że będziemy w stanie zabudować tereny wokół dworca w pięć - siedem lat. Ale mam nadzieję, że procesy inwestycyjne się zaczną Maciej Stanik
Z Błażejem Moderem, dyrektorem zarządu Nowego Centrum Łodzi, rozmawia Piotr Brzózka.

Radni przyjęli plan miejscowy dla NCŁ, pokazaliście też wizualizacje tego, jak mogłaby wyglądać strefa wokół dworca. Nie obyło się bez kontrowersji, np. dotyczących wielkości planowanych powierzchni handlowych.
Nie wiem, czy pan pamięta koncepcję podziemnego miasta. Przestrzeń Specjalnej Strefy Kultury miała służyć celom kulturalnym, ale pod ziemią, pod "szklaną rurą", miały być lokowane inwestycje komercyjne. Dworzec będzie funkcjonował na poziomie minus ośmiu metrów. Pierwotna koncepcja zakładała przejście z tego poziomu do podziemnego miasta - olbrzymiej przestrzeni handlowej, rozciągającej się od ulicy Kilińskiego do rynku Kobro. Radni opozycji nie chcą dziś pamiętać, że coś takiego stworzono w przeszłości. Natomiast my postanowiliśmy teraz zrezygnować z tak rozbudowanej funkcji kulturalnej, ale też rezygnujemy z "podziemnego miasta" - uznaliśmy, że trzeba zabudować teren, który znajduje się na powierzchni.

Pytanie: a kto to wszystko zabuduje?
Zabudować może wyłącznie sektor prywatny, włączając w to PKP, jeśli liczyć kolej jako sektor quasi-prywatny. Model komercjalizacji przestrzeni nad dworcem zawsze był niedookreślony. Ostatecznie kolej powoła spółkę do komercjalizacji dworców, która wybuduje kompleks biurowo-usługowy. Gdy kolej przymierzała się do realizacji tego przedsięwzięcia kilka lat temu, chciano uzyskać powierzchnię użytkową między 110 a 120 tys. mkw. Dziś, na podstawie planu, można zbudować 90 tys. metrów. Kolej chce rozbudować funkcję usługową na poziomie minus ośmiu metrów, na poziomie zero też mają być usługi, natomiast wyżej - biura klasy A i B plus. Pozostała przestrzeń to tereny po SSK - one razem z Bramą Miasta tworzą kompleks terenów inwestycyjnych. Sześć hektarów plus hektar na Bramę. To nie jest dużo.

Może i nie jest dużo, ale zna Pan realia łódzkiego rynku...
Nie jestem czarodziejem, który powie, że będziemy w stanie zabudować tereny wokół dworca w pięć - siedem lat. Ale mam nadzieję, że procesy inwestycyjne się zaczną. Co w takim przypadku może zrobić miasto? Mogliśmy przygotować teren inwestycyjny, zwiększyć atrakcyjność terenu poprzez zapewnienie infrastruktury, ułatwić uzyskiwanie pozwoleń, zacząć teren promować. Czy inwestorzy w to uwierzą i kiedy - zobaczymy.

Pewnie Jerzy Kropiwnicki zapytałby teraz: ale w co mają uwierzyć, skoro wszystko, co było w tym miejscu atrakcyjne, poszło w niebyt.
W mojej opinii gospodarka tak nie działa. Ja czy Leszek Balcerowicz jesteśmy z zupełnie innej szkoły ekonomicznej niż Jerzy Kropiwnicki i Stefan Krajewski. Ci panowie reprezentują szkołę gospodarki popytowej, uważają, że gospodarka funkcjonuje jak pociąg. Że jest lokomotywa, na której się pisze Centrum Festiwalowe Camerimage i to tworzy rozwój . Denerwuje mnie ciągłe powoływanie się na efekt Bilbao. Byłem właśnie w Bilbao, analizowałem ten przypadek. Ten efekt w dużej mierze polega na tym, że Baskowie wywalczyli autonomię podatkową, odprowadzają bardzo mało podatku do budżetu krajowego. Dodatkowo, w zamian za zapewnienie spokoju z organizacją ETA, otrzymali potężne subsydia. Inaczej nigdy nie byliby w stanie zbudować muzeum Guggenheima. O tym się nie mówi, rozmawiając o efekcie Bilbao. Ja wierzę w gospodarkę podażową, uważam, że gospodarka działa jak mrowisko. Jesteśmy w stanie zbudować system przepisów i udogodnień i cierpliwie wierzyć, że rynek będzie reagował w odpowiednim dla siebie tempie na stworzone bodźce. Myślę, że inwestorzy zobaczą, że NCŁ to atrakcyjna oferta, która się broni pod kątem biznesowym. Jest plan miejscowy, nie trzeba czekać na decyzje WZ (warunki zabudowy - red.). Są jasne zobowiązania miasta co do inwestycji w infrastrukturę, jest bliskość EC1 i węzła multimodalnego.

Chyba że będzie tak jak z Bramą Miasta.
Archaizmem menedżerskim jest to, że jako miasto musimy się trzymać wyceny z operatu szacunkowego. Jeśli jestem właścicielem gruntu i mam inwestora, który chce na nim budować wysokiej jakości architekturę, ale nie akceptuje tak wysokiej ceny, to co jest lepsze: sprzedać mu taniej grunt czy zostać z niczym?

Ale wtedy będzie Pan miał na karku ABW, CBA i NIK razem wzięte.
Właśnie dlatego mówię, że to archaizm.

od 7 lat
Wideo

Wyniki II tury wyborów samorządowych

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki