Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Bogdan Lis: Tadeusz Mazowiecki był jednym z najwybitniejszych polityków naszych czasów [WYWIAD]

rozm. Piotr Brzózka
Bogdan Lis
Bogdan Lis Wojciech Baczyński
Rozmowa z Bogdanem Lisem, byłym opozycjonistą, wiceszefem Stronnictwa Demokratycznego.

Najlepszy premier, jaki trafił nam się do dziś - powiedział wczoraj o Tadeuszu Mazowieckim Lech Wałęsa, mimo że przecież kiedyś wyraźnie między nimi nie stroiło…
Najlepszy premier to mało powiedziane, bo to sformułowanie ogranicza się tylko do krótkiego okresu działalności Tadeusza Mazowieckiego. To jest spłycanie, bo on w swojej biografii ma znacznie więcej dokonań. To był jeden z najwybitniejszych polityków nie tylko naszych czasów, ale i w dłużej historii Polski. Był mężem stanu, propaństwowcem. Polska miała szczęście, że w trudnym czasie miała szereg osób, które zdały egzamin, Tadeusz Mazowiecki do nich niewątpliwie należał.

Nie chcę przywoływać tego, co dziś mówi o Mazowieckim internet, choć pewnie Pan się domyśla. Ale i jego przyjaciele zauważają, że przez ostatnich 20 lat był samotny, niezrozumiany, opluwany.
To nie do końca tak jest. Po prostu niektórzy są sfrustrowani, że Mazowiecki nie był w ostatnich latach odpowiednio doceniany. Ale nie był samotny. On z wyboru nie chciał robić różnych rzeczy. Inaczej wygląda charyzma polityka w dzisiejszych czasach, a inaczej to wyglądało dawniej. Wtedy podejmowało się decyzje, odpowiadało się za nie, rozwiązywało się problemy. Charyzma była potrzebna tam, gdzie zapadały decyzje. A w dzisiejszych czasach polityk objawia charyzmę w ten sposób, że idzie do TVN24, głośno krzyczy i dba o swój wizerunek. Dlatego nie można odnosić Tadeusza Mazowieckiego do dzisiejszej polityki. Na pewno nie był samotny, miał przyjaciół, ludzi do których mógł zadzwonić, my też do niego dzwoniliśmy, jak mieliśmy jakiś problem. On nie siedział w kącie żałując, że nie budzi zainteresowania całego świata.

Jak Pan ocenia znaczenie pierwszego niekomunistycznego rządu z perspektywy blisko 25 lat?
Był przełomowy. Od tego, co się wtedy działo, zależało bardzo wiele, nie tylko w Polsce, ale i na świecie. To, jak my rozwiązaliśmy swoje problemy z komunistami, decydowało o zmianach w innych krajach. Bez wieszania komunistów na latarniach udało się wyrwać ze szponów totalitaryzmu, odejść od tamtego systemu i budować - czasem razem, czasem nie - zupełnie nowe państwo, wolne, demokratyczne, z rynkową gospodarką.

Dziś rząd Mazowieckiego często wspomina się przez pryzmat "grubej kreski", która dla jednych na zawsze zostanie jednym z największych osiągnięć polskiej polityki, a dla innych symbolem kolejnej Targowicy.
To nie była polityka grubej kreski. Tak tylko ubrano to słynne sformułowanie Tadeusza Mazowieckiego. On powiedział ni mniej, ni więcej, że Polska, którą on ma szansę rządzić, to jest nowa Polska. Zostawiamy za sobą to, co było i zaczynamy budować wszystko od nowa. Powiedział, że szansę na włączenie się w budowę nowego kraju ma każdy. I to wszystko - przecież nie powiedział, że w związku z tym nie należy rozliczać przestępców z okresu sprzed "grubej kreski". Jeśli już, to nie "gruba kreska", tylko niezreformowany do dziś wymiar sprawiedliwości odpowiada za to, że pewne rzeczy formalnie do dziś nie zostały rozliczone.

Dlaczego Mazowiecki, który symbolizuje proces łagodnego przejścia od komunizmu do demokracji w sferze politycznej, jednocześnie firmował Balcerowiczowską terapię szokową w gospodarce? I czy to dobrze, że jego rząd zdecydował się na tak głębokie reformy?
Oczywiście, że dobrze zrobił. Wszyscy się spodziewaliśmy, że jak Polska będzie wolna, to od razu zapanuje dobrobyt. Ale tak nie mogło być. Stąd rozczarowanie wielu, którzy inaczej sobie wyobrażali tę drogę. Ale z dzisiejszej perspektywy można powiedzieć, że to była polityka słuszna. W krótkim okresie nasza waluta stała się walutą o określonej wartości, nasze wynagrodzenia też nabrały wymiernej wartości. Oczywiście, przez długi czas nie będziemy żyć na poziomie Niemiec, ale nie wynika to z tego, że terapia była za bardzo, albo za mało szokowa. W ekonomii nie można z miejsca nadrobić kilkudziesięcioletnich zaniedbań. I tak to, co zrobił rząd Mazowieckiego, to nie był marsz, tylko bieg. I praktycznie jesteśmy już na mecie, choć trochę pracy przed nami.

Jaki był Tadeusz Mazowiecki prywatnie? Przylgnął do niego wizerunek żółwia, ponoć nieprawdziwy.
Oczywiście, że nieprawdziwy. Wizerunek żółwia wziął się stąd, że był człowiekiem niesamowicie spokojnym, nawet jak się denerwował, to tego nie pokazywał na zewnątrz, choć ci, którzy go dobrze znali, wiedzieli, kiedy jest zły. Był normalnym człowiekiem, normalnie można było z nim żartować, choć oczywiście inny jest poziom żartów pod budką z piwem, a inny był w środowisku, w którym funkcjonowaliśmy.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki