18+

Treść tylko dla pełnoletnich

Kolejna strona może zawierać treści nieodpowiednie dla osób niepełnoletnich. Jeśli chcesz do niej dotrzeć, wybierz niżej odpowiedni przycisk!

Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Bogdan Tosza: Festiwal jest autorski i to jest jego siła

Łukasz Kaczyński
Bogdan Tosza
Bogdan Tosza Dziennik Łódzki / archiwum
Z Bogdanem Toszą, dyrektorem rozpoczynającego się we wtorek festiwalu Łódź Czterech Kultur, rozmawia Łukasz Kaczyński.

Co wyróżnia Ł4K na tle innych festiwali czerpiących z idei wielokulturowości?
Po pierwsze, wydaje mi się, iż festiwalu takiego nie można organizować porównując propozycje "konkurencji". Po drugie, jakby go nie rozumieć, on zawsze będzie autorski. I to jest jego siła. Angażuję w niego swoje zainteresowania, rozumienie kultury i wielokulturowości. Interdyscyplinarność jest mi, jako człowiekowi teatru, zawsze ogromnie bliska. Przez kilkanaście miesięcy starałem się "rozczytać" Łódź, poczuć jej oddech, na różne sposoby. Przede wszystkim poprzez różnych ludzi, którzy wydają mi się kluczem do Łodzi, których cechuje umiłowanie tego miejsca i głęboka refleksja nad jego przeszłością i teraźniejszością: Andrzej Bart, Tomasz Majewski, Przemysław Owczarek i inni. Na tyle, na ile poczułem puls Łodzi, na tyle starałem się na niego odpowiedzieć. Rok temu kierowałem się bardziej intuicją, bo czasu było mało. Myślę, że trzeba szukać własnej specyfiki. Im bardziej się jest sobą, tym bardziej odróżniamy się od innych.

Czy jest jakiś klucz, który łączy program w spójną całość?

Wiele jego punktów można by zrealizować poza Łodzią, ale dopiero tu wybrzmią one należycie. Doradzam badanie ich kontekstów. Bo jak to się stało, że Tuwim realizujący humor żydowski w języku oraz Artur Szyk robiący to w karykaturze tworzyli w Łodzi i jaką kontynuację przybrał ten humor w amerykańskiej komedii po wojnie. Jak to jest, że dla wybitnego polskiego malarza, Jacka Sempolińskiego, największą inspiracją ostatnich lat są alfabety hebrajski, arabski i łaciński, co udowodni wystawa. To dowód, że dialog między kulturami trwa. Jeśli mowa o dialogu, to natychmiast pojawić się musi tłumacz, człowiek-cień, który u nas staje się kimś ważnym. Gdy przyjechałem pierwszy raz do Łodzi, z miastem tym kojarzyła mi się przede wszystkim genialna tłumaczka Sława Lisiecka. Pamiętać trzeba o związkach z Łodzią Pawła Hertza, mistrza polszczyzny, autora serii wydawniczych prezentujących spuściznę Puszkina, Dostojewskiego, von Hofmannsthala. Te książki są na naszych półkach i popychają nas do przodu w naszym życiu. Nowego charakteru nabiera wystawa "Architektura przymusu", dokumentująca budowle powstałe z myślą o ludziach, a przyjmujące charakter represyjny. Kontekstem dla zespołu Bałałajki, łódzkich maniaków gry na tym instrumencie jest Alexander Paperny, mistrz bałałajki żyjący w Berlinie. Adam Zagajewski, wybitny poeta polski opowie o tym, jak ukształtowała go kultura niemiecka.
A to nie wszystko.

Czy program nie jest zbyt wyśrubowany intelektualnie? Może warto było poszerzyć go o wydarzenia nie tak niszowe?

Przyglądałem się temu, co przyjęte zostało lepiej lub gorzej. Dziś mogę powiedzieć, że pewne obszary sztuki, które mnie szalenie interesują, nie spotkały się z odzewem. Ale jako rasowy człowiek teatru nie obrażam się na widownię, tylko wyciągam wnioski. Koncert Kwartetu Śląskiego, który do dziś odbija się echem w elitarnych kręgach, nie przyciągnął publiczności. Dlatego dziś proponuję Czesława Mozila i Vitaly'ego Podolsky'ego. Już mamy ponad 7 tysięcy wpisów na Facebooku od osób, które chcą w tym uczestniczyć. To sukces.
Może więc te poszukiwania nie idą w najgorszą stronę.

Co, po tak przygotowanym festiwalu ma w nas pozostać?

W sensie dosłownym - na zlecenie festiwalu powstała premiera w Teatrze Jaracza: "Kaskada", na podstawie "Udręki życia" Hanocha Levina oraz do końca października wystawa Jacka Sempolińskiego "Ręka farbiarza". A poza tym wiele wzruszeń i przemyśleń.
Szansa festiwalu polega na tym, że inny jest punkt widzenia polityka, historyka, inny artysty, którego racje mają być impulsem do wzajemnego poznania, zwiększenia świadomości.

Nie doszła natomiast do skutku wystawa obrazów Jacquesa Gassmanna z Niemiec, największa w Polsce.

Chodziło o cykl prac "Apokalipsa", trzydzieści dwa obrazy o formacie trzy na dwa metry. Prace Gassmanna były pokazywane Polsce tylko raz, był to cykl "Ogrody". W czasie, jaki mieliśmy na przygotowanie festiwalu, nie udało się jednak przygotować dla niego przestrzeni wystawienniczej. Wszystkie instytucje miały już zabukowane terminarze. Ale zawsze to powtarzam: planowanie tego rodzaju festiwalu musi mieć dużo dłuższy oddech. Może uda się w przyszłości.

W tym roku po raz pierwszy festiwal organizuje Centrum Dialogu imienia Marka Edelmana. Będzie pan dyrektorem trzeciej edycji Ł4K?

Na razie nie otrzymałem takiej propozycji. Te rozmowy są przed nami.

Rozm. Łukasz Kaczyński

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki