Na Wembley obaj piłkarze ŁKS mieli swój wielki dzień. Jan Tomaszewski został okrzyknięty „Człowiekiem, który zatrzymał Anglię”, ale taki sam tytuł należał się też obrońcom, m.in. Mirosławowi Bulzackiemu.
W drugiej połowie bitwy na Wembley obrońca ŁKS wybił piłkę z linii bramkowej, gdy Tomek został już pokonany. Angielski komentator krzyczał do mikrofonu: „Java Chesky, Bulzaki i (tak wymawiał nazwiska Tomaszewskiego i Bulzackiego) knocking out ball. Bulzacki wybił piłkę z linii bramkowej, gdy piłka po strzale Bella minęła już Tomaszewskiego”.
Mirosław Bulzacki pamięta doskonale tamtą sytuację. - To był mój trzynasty występ w kadrze, a dopisało mi szczęście. Tamtego dnia przestałem być przesądny.
Grał w kadrze tylko dwa lataod 13 maja 1973 roku do 15 października 1975 roku. W sumie 23 mecze. Kadra z Mirosławem Bulzackim w składzie przegrała tylko pięć spotkań! Cztery to były mało istotne towarzyskie potyczki, piąta porażka miała większy ciężar gatunkowy, bo Polska przegrała z Holandią 0:3 w Amsterdamie w eliminacjach mistrzostw Europy. Ruud Geels strzelił wówczas nam bramkę i był to ostatni mecz w kadrze Mirosław Bulzackiego.
Wcześniej grał w bardzo ważnych meczach. Walczył na boisku przeciwko największym gwiazdom światowej piłki i wygrywał! Przy Mirosławie Bulzackim dwukrotnie nie mógł sobie pograć i zaprezentować pełni swoich umiejętności słynny Johann Cruyff. Ełkaesiak wyłączył z gry słynnego Holendra w towarzyskim meczu tydzień przed Wembley, a także po mistrzostwach świata 1974, gdy z oranje wygraliśmy na Stadionie Śląskim 4:1 w eliminacjach mistrzostw Europy.
Mirosław Bulzacki po wywalczeniu prawa gry w mistrzostwach świata w Niemczech, stracił miejsce w drużynie i w walce o medal 1974 nigdy nie zagrał. Był rezerwowym, trener Kazimierz Górski postawił na jeszcze młodszego Władysława Żmudę, a ełkaesiak cały mundial przesiedział na ławce. Wrócił do kadry po wielkim sukcesie, ale wtedy kadra rozegrała tylko dwa dobre mecze - wspomniany mecz z Holandią (4:1) w Chorzowie i z Węgrami (4:2) w Łodzi.
Skończył swą reprezentacyjną karierę, ale w ŁKS ważną postacią był do 1983 roku. Funio”, bo taki nosił przydomek, po raz ostatni zagrał w ŁKS 9 kwietnia 1983 roku w meczu z Cracovią (1:1)
Jacek Bogusiak, kustosz tradycji ŁKS, przygotowuje specjalną niespodziankę dla Mirosława Bulzackiego wraz z Andrzejem Milczarskim i Arkiem Klimasem. - Mirek pozostał skromnym, miłym człowiekiem - mówi Jacek Bogusiak. - To postać, którą ŁKS powinien się szczycić.
Jak głosujemy w II turze wyborów samorządowych
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?