Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Bosakowski zdał POprawkę na prezesa ZWiK

Marcin Darda
Marcin Darda
Marcin Darda Grzegorz Gałasiński
Pozwoliłem sobie na to modne, acz bardzo wyświechtane podkreślenie z dużych liter pierwszej sylaby rzeczownika POprawka, bo przecież wybrany w czwartek na prezesa Zakładu Wodociągów i Kanalizacji Romuald Bosakowski nie jest pierwszym lepszym członkiem rządzącej w Łodzi PO.

Przez czas jakiś należał do bardzo odpowiedzialnego i prestiżowego ciała jakim jest komisja rewizyjna tejże partii w regionie łódzkim. A to ważniejsze niż wykształcenie. Po prostu kogoś z odpowiednim wykształceniem i doświadczeniem na prezesa ZWiK szukano wśród ludzi PO.

Bosakowski do ZWiK przychodzi z ŁSI, innej miejskiej spółki, gdzie był członkiem zarządu, a "(...) wcześniej zajmował stanowisko członka zarządu Dyrektora Zarządzania Nieruchomościami w Polskich Kolejach Państwowych S.A. Był także Członkiem Rady Nadzorczej Linii Hutniczych Szerokotorowych S.A., a wcześniej dyrektorem ds. marketingu i zarządzania w spółce Polskie Koleje Państwowe S.A.

Nowy prezes ZWiK posiada akademicki stopień Master of Business Administration (Magisterskie Studia Menedżerskie) Instytutu Nauk Ekonomicznych Polskiej Akademii Nauk, zdobywając wcześniej wykształcenie wyższe, tj. tytuł magistra administracji na Wydziale Prawa i Administracji Uniwersytetu Łódzkiego".

Uzupełnię te wyczerpujące informacje szczegółem, że gdyby nie Cezary Grabarczyk, mocny człowiek PO, któremu w czasach rządzenia resortem infrastruktury podlegała kolej, pan Romuald raczej nie mógłby się dziś pochwalić ani jednym stanowiskiem w PKP. W Łodzi zatrudniono go ponownie w zeszłym roku, gdy Grabarczyk nie był już ministrem, a jego następca Sławomir Nowak potraktował odmownie cały zarząd PKP S.A.

Zresztą nie tylko doświadczenie, ale i znakomite wykształcenie nie pomogło w zdobyciu fotela prezesa ZWiK, podczas pierwszego, październikowego konkursu, który spalił na panewce. A nie jest przecież tajemnicą, że prezes Bosakowski w nim startował i prezesem nie został. Poniósł klęskę. Ale przez parę miesięcy się poduczył i tym razem na radzie nadzorczej
zrobił już tylko korzystne wrażenie. Można powiedzieć - zdał poprawkę.

Brawo, umęczona Łódź potrzebuje ludzi, którzy nie poddają się po jednym niepowodzeniu. I ukłony w stronę członków rady nadzorczej, która w ciężkich czasach, tak po ludzku potrafi cierpliwie poczekać te cztery miesiące i dać ambitnemu człowiekowi drugą szansę.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki