Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Bryan Adams w Łodzi. Kanadyjski gitarzysta i wokalista wystąpił w Atlas Arenie [ZDJĘCIA]

Dariusz Pawłowski
Dariusz Pawłowski
Koncert Bryana Adamsa w Łodzi
Koncert Bryana Adamsa w Łodzi Grzegorz Gałasiński
KONCERT BRYANA ADAMSA W ŁODZI|"(Everything I Do) I Do It for You", "Please Forgive Me", "All For Love" - te i inne piosenki mogła usłyszeć publiczność podczas czwartkowego koncertu Bryana Adamsa w łódzkiej Atlas Arenie.

Pięciu panów na scenie, naturalność, żywiołowość i rock and roll, taki od serca. Skromne światła i jeden telebim z nieskomplikowanymi prezentacjami. No i nieco humoru. To w zupełności wystarczy, by stworzyć w nawet nie do końca wypełnionej Atlas Arenie piękny wieczór.

Bryan Adams przyjechał do Łodzi w ramach trasy koncertowej promującej ostatni, trzynasty studyjny album kanadyjskiego wokalisty i gitarzysty - "Get Up". Krążek nie wzbudził entuzjazmu u krytyków, ale już otwierający łódzki koncert utwór pochodzący z albumu - "Do What Ya Gotta Do", poderwał publiczność do zabawy i był doskonałą zapowiedzią tego, co się działo przez blisko dwie i pół godziny. Muzyk znakomicie zestawił repertuar, stopniując napięcie, zmieniając nastroje, zapraszając do wspomnień, ale i utwierdzenia się w przekonaniu, że dobra muzyka się nie starzeje i na każdym etapie życia może być źródłem nieskrępowanej radości.

Co ciekawe, koncert obfitował w klimatyczne granie - Adams często sięgał po akustyczną gitarę i zostawał z nią sam na scenie. Nader prostymi środkami idealnie budował nastrój, a ciesząc się olbrzymim zaufaniem i oddaniem zgromadzonej widowni oraz nawiązując z nią bliski kontakt sprawiał, iż co kilka chwil temperatura wieczoru sięgała zenitu. KIedy jednak było trzeba, zespół "dokładał do pieca" i występ nabierał tempa.

Przez blisko 40 lat twórczości Bryan Adams nagrał mnóstwo dobrych piosenek i spokojnie mógł nas zapraszać do różnych okresów swojej działalności. Już jako drugi pojawił się energetyczny "Can't Stop This Thing We Started" z 1991 roku, a potem znów na chwilę wróciliśmy do najnowszej płyty, dzięki przebojowemu "Don't Even Try". Następnie "pobiegliśmy" razem z bardzo starym "Run To You", by poszaleć przy jeszcze jednej kompozycji z nowego albumu, "Go Down Rockin'". A następnie przyszła pierwsza chwila magiczna - cudowne, nieśmiertelne "Heaven" i niesamowity chór uczestników koncertu. Sam Adams był poruszony...

CZYTAJ TEŻ:Bryan Adams zagra w Atlas Arenie

Długo się jednak wzruszać nie można i muzycy przypomnieli zaraz, że to dzieciaki pragną rocka ("Kids Wanna Rock"). Potem usłyszeliśmy, że "It's Only Love" oraz że nadszedł "This Time". W końcu po kolejnej nowości "You Belong To Me", Adams wspominał najwspanialsze dni swojego życia, czyli "Summer of '69". Piosenka płynęła za piosenką, a publiczność się rozkręcała - po "Let's Make A Night To Remember" i "When You're Gone" nadszedł entuzjastycznie przyjęty, także chóralnie odśpiewany "(Everything I Do) I Do It For You".

Przed seksownym "If Ya Wanna Be Bad Ya Gotta Be Good" artysta postanowił poszukać wśród publiczności "dzikiej" kobiety. Był w Łodzi - znalazł. Wybranka wykonała nagradzany okrzykami i oklaskami zmysłowy taniec, w nagrodę otrzymała od Bryana Adamsa przesłane ze sceny całusy i t-shirt.

I działo się dalej: "Back To You", "We Did It All" (nowa płyta), "Somebody" ze zdjęciami fanów na telebimie, "I'll Always Be Right There", przejmujące "Please Forgive Me". Jeszcze wspaniale sprawdzające się na koncercie "Cuts Like A Knife", dynamiczne "18 Til I Die" i wieńczące główną część koncertu "The Only Thing That Looks Good On Me Is You". Brawa, radość, okrzyki.

Na bisy nie trzeba było długo czekać. Zaczęło się jeszcze raz od nowej płyty - "Brand New Day", a potem zabrzmiały covery: "C'mon Everybody" Eddiego Cochrana i "All Shook Up" króla Elvisa Presleya. Były też elektryzujące wersje "She Knows Me" i "Straight From The Heart", aż na wielki finał Bryan Adams z gitarą, rozentuzjazmowaną publicznością i w hali rozświetlonej telefonami komórkami wykonał przebój nad przebojami "All For Love". Wcześniej wspominał, że polskie słowo, którego się nauczył, to "pamiętam" i że zapięta ten wieczór na długo. Ci, którzy wybrali się na łódzki koncert nie zapomną na pewno.

Dzięki takim wieczorom Łódź nabiera blasku. Jeśli tylko jeszcze włodarze miasta zadbają o odpowiednie oznakowanie dla przyjezdnych dojazdów do Atlas Areny i na parkingi oraz o specjalną, wzmożoną komunikację miejską dowożącą i odwożącą widzów koncertu, być może skończy się bałagan wokół hali, sprawiający, iż część publiczności spóżnia się na występ - ów blask zabiorą również goście spoza Łodzi.

Radość życia, czystość intencji i serdeczność. Bryan Adams dał nam mnóstwo przyjemności, mimo że do pewnego stopnia śpiewa ciągle tę samą piosenkę. Ale przecież i za to go lubimy...

Zapraszamy do obejrzenia galerii zdjęć

Wydarzenia tygodnia w Łódzkiem. Przegląd wydarzeń 26 września - 2 października 2016 roku

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Bryan Adams w Łodzi. Kanadyjski gitarzysta i wokalista wystąpił w Atlas Arenie [ZDJĘCIA] - Dziennik Łódzki

Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki