Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Budka: Widzew nie chciał mnie zatrzymać

Jakub Jankowski
Budka przeprowadza się do Szczecina
Budka przeprowadza się do Szczecina Krzysztof Szymczak
Po prawie sześciu latach gry w Widzewie Adrian Budka odchodzi z klubu. Teraz będzie grać w pierwszoligowej Pogoni Szczecin. Nam opowiedział o kulisach tego zaskakującego transferu.

Zespół Perfect śpiewał kiedyś "Trzeba wiedzieć kiedy ze sceny zejść niepokonanym". Jak ulał pasuje to do Pana sytuacji. Stowarzyszenie kibiców "Tylko Widzew" wybrało Pana Widzewiakiem 2011 roku. Ponadto rozegrał Pan chyba najlepszą rundę w karierze. Mimo tego odchodzi z Widzewa do Pogoni Szczecin.
Cieszę się, że kibice mnie docenili. Byli zadowoleni z mojej gry w minionej rundzie. To była dobra runda, ale chyba nie najlepsza, bo zdarzało mi się grać lepiej. Dotychczas byłem piłkarzem w cieniu pozostałych. Bramki strzelali Darvydas Sernas, czy Marcin Robak. Ja ciężko pracowałem na boisku. Teraz wreszcie wyróżniono mnie.

Który moment z gry w Widzewie był dla Pana najlepszy?
Za czasów Zbigniewa Bońka. Gdy trenerem był Michał Probierz. Od razu po awansie do ekstraklasy w 2006 roku. Wtedy przyszedłem do klubu. Cała drużyna jak na beniaminka grała nieźle, bardzo dobry mieliśmy zwłaszcza początek sezonu.

Podobno oferowano Panu nowy pięcioletni kontrakt i znaczną podwyżkę. Dlaczego odszedł Pan z Widzewa?
To nieprawdziwe informacje. Nie wiem skąd się wzięły, ale tak nie było. Zaproponowano mi trzyletni kontrakt. Nie chciałem zarabiać nie wiadomo jakich pieniędzy. Ale nie dostałbym "znaczącej podwyżki". Było też kilka zapisów w umowie, na które nie mogłem się zgodzić. Miałem wrażenie, że działaczom nie zależy na tym, żeby mnie zatrzymać. Prawda jest taka, że nigdy nie byłem ich ulubieńcem, więc może stąd się to wzięło.

Kiedy przeciągały się rozmowy z Widzewewm, do akcji weszła Pogoń?
Tuż po rozmowach z Widzewem. Kiedy wiedziałem, że nowej umowy nie podpiszę, akurat skontaktowali się ze mną działacze Pogoni. Porównując rozmowy z nimi, a z Widzewem, że im dużo bardziej zależy na tym, abym u nich grał. Przekonali mnie do swojej wizji zespołu. Ja sam poczułem, że mogę zrobić coś nowego, wyznaczyć kolejny cel w sportowej karierze. Dogadaliśmy się w niecały tydzień.

Była też opcja przejścia do Podbeskidzia Bielsko-Biała.
Tak, ale to nie było nic konkretnego. Były zapytania, ktoś z tamtejszych szefów do mnie dzwonił, ale żadna oficjalna propozycja nie padła.

Ma Pan rodzinę i dom w Zduńskiej Woli. Zdecydował się Pan na przeprowadzkę do miasta oddalonego od Łodzi o ponad 450 km.
Zdaje sobie z tego sprawę. Zamieszkam w Szczecinie, a co jakiś czas będę przyjeżdżał do rodziny. Może nie co tydzień, ale możliwie jak najczęściej.

Nieoficjalnie mówi się, że Pogoń zapłaci za Pana 350 tys. zł. Może się okazać, że dzięki temu pańscy koledzy z zespołu dostaną zaległe pensje i premie.
Mam taką nadzieję. Nawet ostatnio jedząc wspólnie z chłopkami obiad żartowaliśmy, żebym zaznaczył w umowie, że wszystkie pieniądze za mój transfer mają trafić na ich konta.

A Pan się z Widzewem już rozliczył?
Nie rozliczyłem się jeszcze. Ale nastąpi to w poniedziałek. Wtedy pojawie się w klubie, zdam sprzęt. Albo tego samego dnia, albo we wtorek pojadę już do Szczecina.

W Pogoni gra Bartosz Fabiniak, były bramkarz Widzewa. Pomagał Panu podjąć decyzję o przeprowadzce?
Tak, rozmawiałem z Bartkiem. Mówił o klubie bardzo pozytywnie i zachęcał mnie do przyjazdu do Szczecina. Posłuchałem go.

Był Pan traktowany jak idol przez kibiców. Ostatnio nawet umieścili o Panu krótki film w internecie. Może stałby się Pan legendą klubu w jego najnowszej historii. Nie żałuje Pan?
Jak powiedziałem, transfer nie zależał ode mnie. Chciałem zostać, ale druga strona tego nie chciała. Czy byłbym legendą? Nie wiem, nie myślałem o tym. Wiem jedno, zawsze dawałem z siebie 100 procent na boisku i tak pozostanie.

rozm. Jakub Jankowski

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki