Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Budowa łódzkiej spalarni śmieci odsuwa się w czasie

Piotr Brzózka
Spalarnia śmieci ma powstać na Widzewie
Spalarnia śmieci ma powstać na Widzewie Jakub Pokora / archiwum
Łódzcy radni nie przyjęli w środę uchwały o budowie spalarni odpadów w trybie partnerstwa publiczno-prywatnego. Zamiast tego sprawa spalarni została odesłana do konsultacji w komisjach finansów i środowiska. Stało się tak za sprawą Marka Michalika z PiS, który chce, by władze miasta rozważyły budowę instalacji za gminne, a nie prywatne pieniądze.

Decyzję o budowie spalarni radni podjęli już w 2010 r. Ustalono, że powstanie ona na działce przy ul. Jadzi Andrzejewskiej na Widzewie. Przyjęto, że gmina nie wyłoży na inwestycję ani grosza. Całość miała sfinansować prywatna firma, której miasto udzieliłoby koncesji na prowadzenie i czerpanie zysków ze spalarni.

Jednak budowy nie udało się rozpocząć, magistrat wynajął za to firmy doradcze. A te zarekomendowały zmianę trybu, w jakim miałaby powstać spalarnia. Zamiast koncesji, zaproponowały tryb partnerstwa publiczno-prywatnego, co ograniczyłoby ryzyko, które miałaby ponosić firma inwestując w spalarnię.

- Chcemy zmienić niewiele. To jest ten sam projekt, na tej samej działce. Wciąż zakładamy, że inwestycję będzie realizowała prywatna firma, która za swoje usługi będzie pobierać wynagrodzenie. Jednak od czasu, kiedy przyjęliście państwo uchwałę o budowie spalarni przez koncesjonariusza, zmieniło się w Polsce prawo - mówił Marcin Borek z firmy Ernst&Young, która brała udział w opracowaniu rekomendacji.

Po czym wyjaśnił, że od wejścia w życie ustawy śmieciowej, właścicielem odpadów jest gmina. Tymczasem koncesjonariusz podejmuje całe ryzyko pozyskania śmieci z rynku, a nie jest powiedziane, że miasto będzie chciało mu je przez najbliższe 25 lat dostarczać. Z tego powodu bardzo trudno byłoby znaleźć partnera zainteresowanego koncesją. A jeśliby się znalazł, mógłby żądać dużych pieniędzy za ponoszone ryzyko. Zmiana trybu na partnerstwo publiczno-prywatne pozwoliłaby zawrzeć umowę bilateralną, zobowiązującą Łódź do dostarczania śmieci do spalarni.

Radni podeszli do rekomendacji z ostrożnością. Oprócz samego trybu budowy, mieli wątpliwości dotyczące bezpieczeństwa wybranej technologii pieca rusztowego, która miałaby być zastosowana w spalarni.

Radna Wiesława Zewald, jako chemik z wykształcenia, dopytywała o szczegóły ze swojej branży.

- Co z dioksynami i furanami, jak będą oczyszczane spaliny? Przecież pamiętamy, że dioksynami zatruł się Wiktor Juszczenko - uderzyła z grubej rury Zewald.

Autorzy rekomendacji odpowiadali, że metoda rusztowa nie jest gorsza od dwóch pozostałych - plazmowej i zgazowania. Podkreślili, że w typowej łódzkiej elektrociepłowni emisja dioksyn i furanów jest 10 razy wyższa niż byłaby w spalarni.

Radny Marek Michalik interesował się zagadnieniami finansowymi. Wyliczył, że jeśli roczne opłaty miasta na rzecz prywatnego operatora spalarni wyniosą 78 mln zł, to w ciągu 25 lat da to astronomiczną kwotę 1,9 mld zł. Dlatego zasugerował, że warto policzyć, jak miasto wyszłoby na tej inwestycji, gdyby zrealizowało ją za własne pieniądze, z dofinansowaniem unijnym. Dlatego złożył wniosek o odesłanie sprawy do konsultacji w komisjach. Wniosek radni przyjęli, a to oznacza, że budowa spalarni znów odsuwa się w czasie.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Jak działają oszuści - fałszywe SMS "od najbliższych"

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Budowa łódzkiej spalarni śmieci odsuwa się w czasie - Dziennik Łódzki

Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki