Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Budżet obywatelski. Wybraliśmy. Jeśli się nie uda, pretensje możemy mieć tylko do siebie

Matylda Witkowska
Zagłosowaliśmy. Mieszkańcy Łodzi po raz pierwszy sami wskazali rzeczy, na które ich zdaniem powinny być wydane publiczne pieniądze w 2014 roku. I... zaległa cisza, bo jakoś nikt głośno wyników krytykować nie chce. W sumie słusznie - będziemy mieć to, co wybraliśmy.

Na początek podsumujmy. Łodzianie do wydania mieli 20 mln zł. Można je było przeznaczyć na dowolne, cele będące zadaniami gminy lub powiatu. Wnioski mógł zgłaszać każdy obywatel, który zebrał 15 głosów poparcia. 5 mln miało pójść na projekty ogólnołódzkie i po 3 mln na projekty z pięciu dzielnic. Zgłoszono 908 projektów, z których po weryfikacji zostały 762.

Zaletą łódzkiego budżetu było to, że wszystkie projekty - nawet najbardziej dziwaczne - zostały poddane pod głosowanie. Nie było znanego z innych miast, np. Szczecina czy Poznania, tworzenia przez magistraty "listy zadań rekomendowanych" , co mogłoby budzić wątpliwości mieszkańców. W ten sposób do budżetu oprócz projektów praktycznych weszły tak abstrakcyjne rzeczy jak budowa aż dwóch pomników Rajmunda Rembielińskiego, rozbieranie Ławeczki Rubinsteina czy casting na Jezusa i Marię Magdalenę do musicalu "Jesus Crist Superstar".

W głosowaniu wzięło udział 129 008 łodzian, a ponieważ głosowano osobno na zadania miejskie i dzielnicowe, oddano w sumie 186 923 karty do głosowania. To rekord, z którego władze Łodzi po zakończeniu głosowania były bardzo dumne. Frekwencja na poziomie niecałych 17 proc. nie stawia Łodzi w awangardzie obywatelskiego zaangażowania. Dokładnie taką samą aktywność (nieco ponad 16 proc.) wykazali przy budżecie obywatelskim wspomniani już pozna-niacy.

Nie sprawdziły się (a przynajmniej nic o tym nie wiemy) czarne wizje hakerów, którzy pokazywali, jak łatwo na masową skalę głosować sztucznie wygenerowanym numerem PESEL. Około 20 łodzian nie mogło zagłosować, bo ktoś ich numery wykorzystał. Nie było to zjawisko masowe, jednak statystycznie niewykrytych przypadków było pewnie kilka razy więcej, choć tego w żaden sposób nie da się wykryć.

Pomożemy dzieciom i zwierzętom

W głosowaniu łodzianie wykazali się natomiast zdrowym rozsądkiem. Zamiast burzyć lub stawiać pomniki bohaterom, postawili na sprawy przyziemne. Sprawdziła się przy tym znana specom od reklamy i zbiórek charytatywnych zasada, że nic tak nie otwiera serc i kieszeni jak niedola dzieci i zwierząt.

Wielkim zwycięzcą głosowania na budżet zostało schronisko dla zwierząt przy ul. Marmurowej. Głosami 12432 łodzian zyskało 1 mln zł na zakup bud, nowych samochodów do transportu zwierząt , karmy i wposażenia gabinetu weterynaryjnego. Jak przyznał Grzegorz Kaczmarek, p.o. dyrektor schroniska, instytucja w zdobyciu poparcia wykorzystała głównie internet i portale społe-cznościowe. Ale mogła też odwołać się do doświadczeń, jakie, działające przy schronisku stowarzyszenie, ma w zbieraniu 1 proc. podatku jako organizacja OPP.

Takie doświadczenie ma nie tylko schronisko. Z sześciu zadań, które zwyciężyły w kategorii "ogólnomiejskiej", aż trzy dotyczą zaprawionych w bojach o 1 proc. organizacji pożytku publicznego, czwarta to Fundacja MG 13 Marcina Gortata, która OPP nie jest, ma za to nazwisko znanego sportowca i czteroletnie doświadczenie w działalności.

Z projektów niezrzeszonych (przynajmniej w domyśle, bo dane projektodawców w Łodzi nie są podawane do publicznej wiadomości) przeszły dwa: ogólnomiejska sieć WIFI oraz rower miejski.

Wojciech Jaros, dyrektor Banku Żywności im. Marka Edelmana w Łodzi (4. miejsce w rankingu, 6,6 tys. głosów i 200 tys. zł dotacji) tłumaczy, że za te pieniądze zapewni wsparcie, choć niecałe wyżywienie, dla 210 tys. biednych łodzian. Bank zajmuje się pośredniczeniem między producentami i sprzedawcami żywności, która nie może trafić na rynek, a organizacjami pozarządowymi. W 2012 roku Bank Żywności dostał w sumie 160 tys. zł miejskich dotacji, w tym roku jedynie 50 tys. z programu unijnego. Budżet obywatelski ma zapewnić finansowanie na przyszły rok.

70 tys. zdobyte przez Fundację Gajusz pójdzie na zatrudnienie dwóch opiekunek, wspierających pracę lekarzy w opiece nad chorymi dziećmi w Hospicjum Domowym dla Dzieci.

Z potrzebą pomocy osobom chorym i biednym trudno dyskutować. Ale czy zwycięskie projekty inwestycyjne są rzeczywiście najpotrzebniejsze?

Kontrowersyjnym pomysłem jest niewątpliwie łódzki rower miejski. To największy projekt, opiewający na kwotę 3 mln zł. Pomysł roweru nie jest nowy, powraca od pięciu lat jak bumerang w różnych wersjach. Stacje miały być albo rozłożone w dzielnicach, albo wprost przeciwnie - skomasowane na Piotrkowskiej . Rower miejski, choć obecny w coraz większej liczbie miast, był coraz bardziej odkładany w czasie przy milczącej akceptacji środowisk rowerowych, zdaniem których w Łodzi wciąż nie ma gdzie jeździć.

Mam wątpliwości co do sensu budowania sieci bezpłatnych hotspotów w sytuacji, gdy coraz więcej łodzian ma podłączone do sieci smartfony, a z punktów Wi-Fi można skorzystać w wielu kawiarniach i miejscach publicznych. Hotspoty były już i na Piotr-kowskiej i na placu Dąbrowskiego, nigdy tłumu ludzi z laptopami nie widziałam.

Po ogłoszeniu wyników zaskakuje jednak cisza i niemal całkowity brak komentarzy dotyczących wyników głosowania. Jeśli ktoś się wypowiada na temat gustów łodzian, to dyskretnie i pod nosem.

- Łodzianie zdecydowali, klamka zapadła, nie mamy już nic do powiedzenia - skomentował pomysł utworzenia roweru miejskiego Hubert Barański z Fundacji Fenomen. - Mamy tylko nadzieję, że utworzenie roweru przyczyni się także do rozwoju infrastruktury.

Głosowaliśmy trochę w ciemno

Mimo opisu zadań w internecie, łodzianie głosowali trochę w ciemno. Wciąż nie wiadomo, które z łódzkich podstawówek wezmą udział w zwycięskim projekcie Akademii Koszykówki Marcina Gortata, ani w jaki sposób szkoły te będą wybierane. Według fundacji, część szkół jest już znana, część dopiero będzie wybrana. Jeśli nie będą losowane, to może potrzebne jest kolejne głosowanie, które je wskaże?

Podobnie nie wiadomo, gdzie dokładnie znajdą się hotspoty z bezpłatnym Wi-Fi. Projekt zakłada m.in. "oznaczenie miejsc objętych obszarem działania sieci", można więc domyślać się, że nie obejmie on całego terenu miasta. Czy łodzianie głosujący na hot- spoty dostaną je w pobliżu swoich domów lub miejsc pracy? Czy po realizacji nie będą rozczarowani?

Robiąc kolejny budżet, warto byłoby zamieszczać w sieci oprócz krótkich opisów także całą dokumentację i pełen kosztorys, by - przynajmniej ci, których to interesuje, mogli dogłębnie zbadać , na co oddają głos. W sytuacji, gdy nie można skontaktować się z twórcami projektów, często głosuje się z nadzieją, że będzie to, co chcieliśmy.

Zobaczymy, co z tego wyniknie

Prezydent Łodzi Hanna Zdanowska na konferencji kończącej budżet podkreślała, że zakwalifikowały się zarówno inwestycje, jak i zadania miękkie, skierowane do różnych grup wiekowych. - Nie spełniły się kasandryczne wizje, że jakieś środowiska zdominują budżet obywatelski - wtórowała jej radna Urszula Niziołek-Janiak, przewodnicząca doraźnej komisji ds. budżetu obywatelskiego.

Tu akurat trudno się z paniami nie zgodzić. Obawy, że cały budżet zagarną dyrektorzy szkół "dysponujący" głosami setek rodziców, okazały się rzeczywiście bezpodstawne. Na Widzewie ze 177 projektów aż 20 (czyli co szósty) dotyczyło szkół. W wygranej siódemce nie ma żadnego szkolnego. Są za to dwie inwestycje drogowe, budowa skateparku i placu zabaw przy przedszkolu, utworzenie parku, zakup książek do biblioteki i posprzątanie Nowosolnej. Trzy szkolne projekty przeszły na Polesiu, choć i tam faworytem jest kryte lodowisko przy ul. Popiełuszki, które wygrało aż trzy z 12 zwycięskich projektów. W sumie szkołom przypadło sześć zwycięskich projektów.

Więcej uwagi łodzianie poświęcili terenom zielonym (zajmuje się nimi osiem, czyli co piąty zwycięski projekt). Będą więc m.in. lepsze alejki w Lesie Łagiewnickim, trener sportów plażowych na Stawach Jana i nowy park na Widzewie w okoliach ul. Dąbrówki.

Zwycięskie projekty dzielnicowe pokazały, że małe, sąsiedzkie działania też mają szansę się przebić. Wśród wygranych praktycznie nie ma dużych fundacji, są natomiast małe działania dotyczące lokalnych bolączek. Ostatni projekt, który przebił się do realizacji, miał zaledwie 32 głosy poparcia i dotyczył zainstalowania progu zwalniającego na ul. Waryńskiego za kwotę 5 tys. zł. Małe, sąsiedzkie projekty miały szansę się przebić, bo w wypadku, gdy kończył się limit budżetu i kolejne duże projekty go przekraczały, wchodziły następne, mniejsze i tak aż do wyczerpania limitu.

Ale projekty dzielnicowe to nie tylko drobiazgi, realizacja niektórych będzie na pewno niespodzianką. Ulica 6 Sierpnia między al. Kościuszki i Piotrkowską głosami zaledwie 899 osób i kosztem 1,4 mln zł ma się zamienić w pierwszy w historii miasta woonerf, czyli twór pomiędzy ulicą i podwórkiem. Mieszkańców i bywalców tamtejszych lokali czeka więc prawdziwa rewolucja. Czy będzie udana? Zobaczymy.

Kierowcy w Śródmieściu będą musieli też zmierzyć się ze śluzami rowerowymi, które kosztem 25 tys. zł i dzięki głosom 680 osób będą wymalowane na ulicach centrum.

Wszystkie projekty mają być wykonane w 2014 roku. Miasto już teraz ma zacząć wykonywać pierwsze prace projektowe. Jednak ocenić budżet będzie można dopiero wtedy, gdy projekty zostaną wykonane. A jeżeli okażą się nietrafione? Niestety, pretensje będziemy mogli mieć tylko do siebie.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki