Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Bunt łódzkich strażników miejskich! Nie chcą chodzić w zniszczonych mundurach

Agnieszka Jasińska
Grzegorz Gałasiński
"Strażnicy chodzą w zniszczonych, podartych i cerowanych sortach mundurowych. Elementy sortów można wymienić jedynie na protokół zniszczenia wraz ze zdjęciem i to wtedy gdy są już podarte i dziurawe (...) Nie musimy mówić, jak czuje się strażnik, gdy musi wyjść w teren i ma świadomość, że wygląda jak niechluj lub zaraz przemoczy buty z powodu dziur" - napisali do nas łódzcy strażnicy miejscy.

W liście strażnicy przedstawiają też inne sytuacje. Skarżą się na szefa i oszczędności. Żalą się, że są zmuszani do wypisywania mandatów. Twierdzą, że nagradzani są pracownicy, którzy wypiszą ich najwięcej.

Dariusz Grzybowski, komendant straży miejskiej, twierdzi, że pracownicy podają nieprawdziwe informacje.

- Mundury są wydawane po opinii komisji określającej ich dalszą przydatność. Jest to realizowane niezwłocznie. Mamy ograniczone środki finansowe. Zdarzało się też, że strażnicy sprzedawali mundury - mówi. - Przed wyjściem strażnika w teren jest sprawdzane umundurowanie, też pod kątem estetycznym.

Grzybowski dodaje, że każdy pracownik ma założoną kartę pracy z informacjami o aktywności, na przykład liczbą interwencji.

- Strażnicy w 2013 roku bardzo rzadko dostają nagrody z uwagi na ograniczone środki finansowe, a jeśli już, to tylko wtedy gdy wykazują się odpowiednim zaangażowaniem w pracy - podkreśla komendant. - Mandat jest tylko narzędziem pomagającym w utrzymaniu właściwego ładu i porządku w mieście.

Strażnicy skarżą się, że komendant oszczędza i ogranicza zmotoryzowane patrole.

- Każda jednostka musi szanować środki finansowe pochodzące od społeczeństwa i wykorzystywać je zgodnie z potrzebami mieszkańców. W dni mniej obłożone interwencjami, moi podwładni wystawiają do służby mniej patroli, tak aby na przykład w weekendy do służby kierowane były dodatkowe siły i środki - tłumaczy komendant. - Myślę, że mówienie strażników o tym, iż mają mniej służb w radiowozach wynika z ich niechęci do patroli pieszych.

Strażnicy piszą jednak, że obiady dla komendanta są przywożone służbowym autem.

Grzybowski odpiera zarzut:

- Obiady dla pracowników i czasem dla mnie przywozi catering.

Autorzy listu zwracają też uwagę na ostatnią kontrolę Państwowej Inspekcji Pracy i nałożoną karę.

- Kontrole PIP odbywają się zazwyczaj na wniosek pracowników, którzy za wszelką cenę chcą, by pracodawca został ukarany - mówi komendant. - Ostatnia kontrola dotyczyła m.in. wydawania wody pracownikom i zakończyła się wnioskami wskazującymi na zwiększenie częstotliwości i wydawanie wody w mniejszych opakowaniach, by strażnicy mogli wygodniej ją nosić. Spełniam nakazy PIP, bo takie są obowiązki pracodawcy, od których nie uchylam się, mimo braku odpowiednich środków finansowych.

Po przekazaniu komendantowi zarzutów, otrzymaliśmy list od związków zawodowych. NSZZ "Solidarność" odcina się od stanowiska anonimowych pracowników.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Bunt łódzkich strażników miejskich! Nie chcą chodzić w zniszczonych mundurach - Dziennik Łódzki

Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki