Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Bunt restauratorów w Katowicach, Cieszynie i Rybniku. Otwierają lokale. "Nie możemy dłużej czekać"

Katarzyna Pachelska
Katarzyna Pachelska
Kawiarnia Sweet Home Silesia w Rybniku wywiesiła w październiku w swojej witrynie kartki z takimi hasłami. Zobacz kolejne zdjęcia. Przesuwaj zdjęcia w prawo - naciśnij strzałkę lub przycisk NASTĘPNE
Kawiarnia Sweet Home Silesia w Rybniku wywiesiła w październiku w swojej witrynie kartki z takimi hasłami. Zobacz kolejne zdjęcia. Przesuwaj zdjęcia w prawo - naciśnij strzałkę lub przycisk NASTĘPNE
Restauracje się otwierają. Restauratorzy w Katowicach, Rybniku i Cieszynie się buntują i walczą o przetrwanie. Obostrzenia związane z pandemią zostały przedłużone do 31 stycznia 2020 r. Restauratorzy spodziewali się tego, już wcześniej zaczęli myśleć o otwieraniu lokali dla gości (a nie tylko sprzedawaniu jedzenia na wynos i w dowozie). - Nasz biznes umiera. Nie możemy na to pozwolić - mówią restauratorzy. - Rząd nie oferuje nam żadnej realnej pomocy - twierdzą. W weekend zaczęła działać restauracja U Trzech Braci w Cieszynie, w piątek 15 stycznia swój lokal w Katowicach otworzą właściciele Bułkęsa. Do nich chcą dołączyć inne restauracje i kawiarnie. Rodzi się bunt restauratorów.

Lokale gastronomiczne zaliczają już drugi lockdown od początku pandemii. O ile wiosenny trwał 2 miesiące, to jesienny zaczął się 24 października 2020 r., i ma potrwać co najmniej do 31 stycznia 2021 r. W tym czasie restauracje mogą sprzedawać jedzenie tylko na wynos lub w dowozie, klienci nie mogą jeść ani pić na miejscu, w lokalu.

ZOBACZCIE ZDJĘCIA

Wiosenny lockdown poważnie nadwyrężył siły polskiej gastronomii. Już po nim padło wiele restauracji i innych lokali. Jesienny lockdown staje się powoli gwoździem do trumny dla tego biznesu. Już na początku stycznia dwa lokale w Katowicach ogłosiły likwidację - kawiarnia Kawosz przy ul. Matejki i Cześć Brat Gastropub przy Staromiejskiej. Inne restauracje nie kryją, że ich sytuacja jest bardzo ciężka. Z tego powodu wśród właścicieli restauracji narasta bunt. Niektórzy chcą otworzyć swoje lokale mimo zakazu konsumpcji w nich.

W weekend 10-11 stycznia głośno było o restauracji U Trzech Braci w Cieszynie. Właściciele otworzyli lokal dla gości. Zaliczyli cztery interwencje policji, która wlepiała mandaty klientom bez maseczek, oraz kontrolę sanepidu. Ale U Trzech Braci działa nadal. 8 stycznia została otwarta również pizzeria Greta w Skoczowie.

Katowicka restauracja otwiera się 15 stycznia

Należy do nich też katowicka restauracja Bułkęs, specjalizująca się w kanapkach-bułkach na gorąco. W 2020 r. przeniosła się do większego lokalu przy ul. Wojewódzkiej, adaptując go i remontując za duże pieniądze. Bułkęs ogłosił na Facebooku, że otwiera się dla gości w piątek 15 stycznia 2020 r.

Jak mówią właściciele Bułkęsa, rząd w żaden sposób nie pomaga przedsiębiorcom, nie wypłaca kosztów stałych, nie dopłaca do zatrudnień. Wszystkie środki z Tarczy należą się tylko tym, którzy zmieszczą się w jakiś ich bezsensownych wyliczeniach lub podanym PKD. To bardzo nieuczciwe, wiele branż przez to cierpi - uważają.

Katowicka restauracja przy Wojewódzkiej otwiera się 15 stycznia

Od października 2020 r., gdy zaczął się jesienny lockdown, dołożyli do biznesu już 130 tys. zł. Przygotowują jedzenie na wynos i w dowozie, ale to stanowi zaledwie 30-40 proc. obrotu Bułkęsa z września 2020 r.

Bułkęs chce działać na podobnych zasadach co krakowska restauracja Tesone. Podpisuje ona ze swoimi gośćmi umowy o dzieło. Są oni "testerami smaków" i na koniec wypełniają specjalną ankietę z oceną restauracji. Formalnie nie są więc klientami, a pracownikami restauracji.

Koszt funkcjonowania restauracji to 35 tys. zł miesięcznie - mówi właściciel kawiarni Sweet Home Silesia w Rybniku

Sytuację prawną analizuje też Tomasz Nowak, właściciel kawiarni Sweet Home Silesia w Rybniku i pracowni cukierniczej w Tychach. Zasłynął on już w październiku 2020 r., gdy wywiesił w witrynie swojego lokalu kartki z hasłami: "Rząd nas zabija”, "Nie poddajemy się, jesteśmy dla Was wciąż otwarci”, "Przepraszamy za utrudnienia, mamy rząd do obalenia”.

Nie przeocz

- Jeśli w najbliższym czasie nie otworzę kawiarni, będę musiał zlikwidować swój biznes - mówi Nowak. - Poza tym to, co rząd robi z nami, jest bezprawne, co pokazały ostatnie wydarzenia, m.in. wyrok sądu w Opolu. Otwarcie restauracji w Cieszynie zmotywowało mnie do tego, by też poważnie zacząć myśleć o otwarciu Sweet Home Silesia. Jedną przeszkodą, która mnie trzyma, to kary sanepidu. Może on nałożyć aż 30 tys. zł kary, i te pieniądze ściągnąć z moich kont w ciągu 7 dni, jeśli jeszcze będą na nich jakieś środki. A teraz trzeba liczyć każde pieniądze - przyznaje.

W kawiarni Sweet Home Silesia w Rybniku (sieć tworzy jeszcze jeden lokal pod tą nazwą, w Katowicach, ale on już jest franczyzowy, prowadzi go ktoś inny) pracuje 6 osób. Ciasta przyjeżdżają z tyskiej pracowni. Pracownicy w kawiarni przygotowują bajgle czy zapiekanki, obsługują klientów.

- Koszty prowadzenia jednej kawiarni to miesięcznie ok. 35 tys. zł - wylicza Tomasz Nowak.

- Obecnie, sprzedając nasze produkty na wynos czy przez sklep internetowy, mamy 15 tys. zł obrotu. To nie jest w stanie pokryć kosztów. Co miesiąc dokładam ok. 15-20 tys. zł, by wyjść na zero. Muszę zapłacić ludziom pensje, przecież też mają rodziny. Poza tym mamy zgraną załogę, nie chcę ich zwalniać, a oni nie chcą odchodzić. Walczę o nich i o siebie. Skorzystałem z pierwszej tarczy, i przyznaję, że ona mi bardzo pomogła. Byliśmy w stanie utrzymać się do końca roku. Teraz już jest coraz ciężej. ZUS trzeba płacić na bieżąco, opłaty leasingowe tak samo. Koncesję na alkohol musimy opłacić do końca stycznia, mimo że nie możemy sprzedawać alkoholu ani w lokalu, ani na wynos. Jakbyśmy chcieli sprzedawać na wynos, musielibyśmy wykupić dodatkową, sklepową, koncesję. To dodatkowy absurd tej sytuacji - dodaje właściciel Sweet Home Silesia w Rybniku.

Z 10 restauracji zostało nam 7 - mówi współwłaściciel sieci restauracji wegańskich Mihiderka

Nad otwarciem lokali stacjonarnych dla gości zastanawia się też śląska sieć wegańskich restauracji Mihiderka (znajdują się m.in. w Galerii Katowickiej, M1 w Zabrzu i w centrum Gliwic).

- Przed pandemią mieliśmy 10 lokali w południowej Polsce. W 2020 r. musieliśmy zlikwidować dwa z nich, kolejny jest w trakcie likwidacji - mówi Marcin Krysiński, współwłaściciel sieci Mihiderka.

Zobacz koniecznie

- Uważam, że marcowy lockdown był w pełni uzasadniony. Nie polemizuję z faktem zamknięcia restauracji, polemizuję z faktem, w jaki sposób państwo podeszło do rozliczenia kosztów, jakie to zamknięcie spowodowało. Teraz widać, że pan premier niszczy de facto także mój biznes. Już prawie przez 3 miesiące, bez żadnej podstawy prawnej (a właściwie ona jest, ale nielegalna) mamy ograniczoną działalność. Musiałem zamknąć trzy lokale na stałe, to dla mnie konkretne straty. Mieliśmy nadzieję na pomoc z najnowszej Tarczy. Paradoks polega na tym, że jest ona tak skonstruowana, że nam nie pomoże. Ona chroni głównie pracowników przed zwolnieniem. A gdzie czynsze, gdzie opłaty stałe, leasingi? - pyta retorycznie współwłaściciel Mihiderki.

Już na początku stycznia Mihiderka zamieściła na swoim profilu informację, że poważnie zastanawia się nad przywróceniem w lokalach możliwości konsumpcji na miejscu. Przy okazji poprosiła klientów o wzięcie udziału w ankiecie, i odpowiedź na pytanie, czy przyszliby do Mihiderki, by zjeść stacjonarnie.

- Analizujemy sytuację prawną związaną z ewentualnym otwarciem Mihiderek - przyznaje Marcin Krysiński. - Dlatego pytamy, czy w ogóle ludzie przyjdą. Lwia część uczestników naszej ankiety twierdzi, że tak. O ile my uważamy, że możemy otworzyć lokal z możliwością konsumpcji na miejscu w reżimie sanitarnym (1,5 m odległości między stolikami, dezynfekcja dłoni, maseczki ściągane tylko na czas konsumpcji), o tyle 2 grudnia weszła w życie ustawa, która nakazuje ludziom zdrowym nosić maseczki w miejscach publicznych zawsze. Jeżeli to zostało wprowadzone ustawą, to jeśli my otworzymy lokal i przyjdzie do niego policja, jak w Cieszynie, to jest prawdopodobne, że przede wszystkim nasi goście dostaną mandaty za brak maseczki. Mamy dylemat – czy doprowadzić do takiej sytuacji, czy narażać klientów na kary. To jest czynnik, który nas teraz powstrzymuje przed otwarciem lokali - dodaje współwłaściciel Mihiderki.

Nie mogą działać, ale koncesję i kasę fiskalną online muszą kupić

Przedsiębiorca z branży gastro z Pomorza, Tomek Krupa, prowadzący pub Pułapka w Gdańsku, wskazuje w swoim wpisie na Facebooku, że rząd zamiast pomagać gastronomii, jeszcze ją pogrąża.

"Nastał moment, w którym należy już poważnie zastanowić się nad definitywnym zamknięciem biznesu. Od października zakazano nam prowadzenia działalności (podobno nielegalnie), nie tylko nie otrzymaliśmy żadnej pomocy, na którą jako przedsiębiorcy rzeczywiście na co dzień specjalnie nie liczymy, ale i każe nam się płacić kolejne daniny i to mimo tego, że działalności prowadzić nie możemy. Nasza bieżąca działalność ograniczona do organizacji kateringów nie stała się sprzedażowym hitem, a obrót nie tylko nie pozwala na wypracowanie zysku, ale nawet na opłacenie bieżących rachunków. A od nowego roku musieliśmy zakupić kasę fiskalną online (żeby fiskus co 2 godziny sprawdzał, czy nabijamy paragony) za ponad 1500 złotych, bo jak wiadomo, jako przedsiębiorcy pracujący w gastronomii, jesteśmy złodziejami. Mamy również do opłacenia zezwolenie na sprzedaż alkoholu, musimy zapłacić za przywilej sprzedawania alkoholu, tyle, że nie możemy go sprzedawać. Jak nie zapłacimy zezwolenie wygaśnie. Uzyskanie nowego jest ogromną procedurą biurokratyczną, wymagającą również zatwierdzenia ze strony sanepidu, który jak wiadomo ma teraz raczej inne problemy na głowie. Nikt nie informuje nas, kiedy obostrzenia zostaną zniesione, nie mamy szansy nawet zarobić na tę opłatę. Ze składek ZUS do tej pory nie zostaliśmy zwolnieni, czyli oficjalnie dalej musimy płacić za przywilej prowadzenia biznesu, którego praktycznie nie możemy prowadzić. Walczyliśmy, kombinowaliśmy i staraliśmy się przetrwać. Kończą nam się siły i chęci".

Musisz to wiedzieć

Bądź na bieżąco i obserwuj

od 7 lat
Wideo

21 kwietnia II tura wyborów. Ciekawe pojedynki

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Bunt restauratorów w Katowicach, Cieszynie i Rybniku. Otwierają lokale. "Nie możemy dłużej czekać" - Dziennik Zachodni

Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki