Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Były dyrektor Muzeum Kinematografii polemizuje z Marzeną Bomanowską [LIST]

Redakcja
Mieczysław Kuźmicki
Mieczysław Kuźmicki Krzysztof Szymczak/archiwum Dziennika Łódzkiego
Mieczysław Kuźmicki, były dyrektor Muzeum Kinematografii, polemizuje z Marzeną Bomanowską, obecną szefową tej placówki. Poniżej publikujemy treść nadesłanego do redakcji listu.

Szanowny Panie Redaktorze,

w opublikowanej 13.02.2015 r. w „Dzienniku Łódzkim” („Kocham Łódź”) rozmowie „Mam kilka nowych pomysłów”, znalazły się stwierdzenia stawiające mnie w niezbyt korzystnym świetle, szczególnie dla niezorientowanych w delikatnej materii muzealnej.

CZYTAJ WYWIAD Z "KOCHAM ŁÓDŹ": Mam kilka nowych pomysłów

Najpierw odniosę się do słów o muzeum jako „instytucji filmowej” pojawiających się od razu w drugim pytaniu.

Otóż Muzeum Kinematografii było, jest i powinno zostać przede wszystkim instytucją muzealną, a mówiąc najprościej, muzeum. Z faktu bycia muzeum wynikają oczywiście określone implikacje, precyzyjnie skodyfikowane w Ustawie o muzeach.

Muzealnictwo jest tą częścią kultury narodowej, której działalność regulują odrębne przepisy, dobrze to świadczy o trosce państwa o zachowanie śladów przeszłości.
Muzeum Kinematografii ma jako przedmiot zainteresowania szeroko rozumianą kinematografię, ale pozostaje muzeum. Co także uwzględnia statut instytucji. I co z reguły znajduje potwierdzenie w działalności bieżącej, a co można krótko określić: najpierw zbiory, kolekcje, ich ochrona i opracowanie, potem upowszechnianie, edukacja, zabawa- choćby w kręcenie filmów telefonem komórkowym albo klikanie. Jakkolwiek łatwiej klikać niż wykształcić się (albo kogoś) na dobrego muzealnika. Żadne studia, nawet specjalistyczne, nie czynią z ich absolwenta kustosza.

Pańska rozmówczyni ubolewa, iż nie udało się ze mną nawiązać współpracy na etapie planowania działań na rok 2015. Mówi, cytuję: „Mimo starań Wydziału Kultury…”. A ja dopowiadam, że to kierownictwo Wydziału Kultury zachowało się z taktem i elegancją słonia w składzie porcelany zarówno w stosunku do mnie, jak i w stosunku do instytucji. O co miałem i mam żal. Dałem temu wyraz w liście otwartym, opublikowanym w lipcu takż na łamach DŁ.

Nigdy ze strony obecnego kierownictwa Wydziału Kultury nie usłyszałem słowa w obronie muzeum w sytuacjach nieuzasadnionych krytyk, ataków, inwektyw. Jak również nie usłyszeliśmy słowa „dziękuję” albo „gratuluję” w momentach radosnych, jak np. wyróżnienia w ogólnopolskich konkursach albo złożenie bilansu za rok 2013. Nowe kierownictwo Wydziału ani razu podczas mojej dyrekcji nie odwiedziło Muzeum Kinematografii. To taki drobiazg, ale cień pozostaje.

A ponadto nigdy od nikogo nie otrzymałem sygnału, że Pana rozmówczyni chce się ze mną spotkać.

I jeszcze jeden aspekt tego samego wątku. Kandydatka na dyrektora muzeum swój program działania instytucji utajniła (w obawie przed kim?), choć przepisy o dostępie do informacji publicznej tego nie dopuszczają. I dotąd nie znajduję miejsca, w którym zostały opublikowane. Ja program działania muzeum złożyłem do organu prowadzącego w ustawowym terminie.

Muszę też odnieść się do „niespodzianek”, jakie zaskoczyły Pańską rozmówczynię, to znaczy umów o pracę podpisanych w grudniu przeze mnie, leasing samochodu, brak zabezpieczenia odprawy emerytalnej dla mnie.

Otóż w grudniu przedłużyłem umowy z tymi osobami, którym one się kończyły – nie pojawił się nikt, kto nie byłby pracownikiem albo współpracownikiem muzeum.

Leasing samochodu: nikomu, kto zna przepisy o zamówieniach publicznych nie jest tajne, ile czasu trwają procedury. Finał wypadł w grudniu i cieszę się, że jeszcze zdążyłem zostawić kolegom przyzwoite narzędzie.

A rzekomy brak środków na moją odprawę?

To nie ja podjąłem decyzję o odejściu na emeryturę. Mimo, iż prawo pozwalało organowi prowadzącemu przedłużyć ze mną umowę, zostałem postawiony w sytuacji przymusowej. Szczęśliwie, pracowałem do 31 grudnia ubiegłego roku, a więc odprawa została mi wypłacona już z budżetu nowego 2015 roku. Nawiasem mówiąc każdego roku są wypłacane w instytucji nagrody jubileuszowe, czasami także odprawy emerytalne i - oby ich nie było – sądownie orzekane odprawy będące skutkiem błędów kadrowych.

To kierownik instytucji stara się o to, by na wszystko starczyło pieniędzy. Także na ten samochód w leasingu. Myślę, że zakończony rok – mój ostatni w tym miejscu rok – pozwalał na te działania. Środki zewnętrzne (pozyskane) stanowiły ok. 30% zrealizowanego budżetu, podobnie jak w ciągu kilku ostatnich lat. Ten wynik stawiał zawsze kierowane przeze mnie muzeum w czołówce łódzkich instytucji kultury.

A mojej następczyni, a przede wszystkim kolegom muzealnikom, życzę w nowym roku dochodów własnych w wysokości co najmniej 50%!

Z szacunkiem
Mieczysław Kuźmicki

Księgarnia Dziennika Łódzkiego: www.ksiegarnia.dzienniklodzki.plKsięgarnia Dziennika Łódzkiego: www.ksiegarnia.dzienniklodzki.plKsięgarnia Dziennika Łódzkiego: www.ksiegarnia.dzienniklodzki.pl

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki