Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Cel ŁKS - zagrać w końcu na „zero z tyłu” i wygrać mecz. Kluczem do sukcesu w Płocku - szczelna obrona

R. Piotrowski
Ricardo Guima w walce z zawodnikiem Legii Warszawa [Fot. Krzysztof Szymczak]
Poprawa organizacji w grze obronnej drużyny ŁKS to zadanie, któremu, zdaje się, trener i zawodnicy beniaminka poświęcą najwięcej czasu przed sobotnim meczem z Wisłą w Płocku.

Piłkarze ŁKS po sześciu kolejkach nowego sezonu zajmują 15. miejsce w tabeli ekstraklasy. Tak źle rozpoczęli łodzianie także swój poprzedni sezon w elicie, bo w 2011 roku po sześciu spotkaniach też mieli na koncie cztery punkty.

Tak wtedy, jak i dziś, szwankowała gra obronna. Siedem lat temu w sześciu kolejkach ŁKS stracił 14 goli. W tym sezonie Michał Kołba wyciągał piłkę z siatki już jedenastokrotnie, w tym aż cztery razy w Krakowie i trzy razy w ostatnim spotkaniu z Legią Warszawa.

To fatalny wynik, ale nie należy załamywać rąk, bo w przeszłości bywało gorzej, dość powiedzieć, że w 1996 roku łodzianie w siedmiu pierwszych meczach uciułali tylko dwa punkty, zdobyli cztery gole i stracili ich aż trzynaście. Przełamanie nastąpiło dopiero w 8. kolejce w wyjazdowym meczu z Górnikiem w Zabrzu, gdzie „Rycerze Wiosny” zwyciężyli 4:1, a potem w kolejnych jedenastu spotkaniach rundy jesiennej przegrali tylko raz, więc koniec końców nie mieli żadnych kłopotów z utrzymaniem się w najwyższej klasie rozgrywkowej.

Takiej serii jak kania dżdżu wyczekują kibice ŁKS, ale bez znalezienia recepty na bolączki beniaminka w defensywie będzie o to trudno nawet w starciach z niżej notowanymi od Lecha czy Legii rywalami (w sobotę ŁKS zagra w Płocku z Wisłą). Dla każdego z sześciu defensorów łódzkiego klubu, którzy pojawiali się w obecnych rozgrywkach na boiskach to premierowy sezon w ekstraklasie. O legendarnym „frycowym”, które zapłacić powinien każdy piłkarz na dorobku w elicie wspominano w kontekście ełkaesiaków tak często, że grzechem byłoby te banały powtarzać. Trenerowi Kazimierzowi Moskalowi pozostaje więc chyba jedynie zwrócić uwagę podopiecznym (i bynajmniej nie tylko obrońcom) na piłkarski elementarz.

Za nieudaną próbę ataku na napastnika rywali „na raz” zawsze płaci się przewagą liczebną przeciwnika w okolicach własnego pola karnego (patrz pierwsza i trzecia bramka dla Legii), za przegraną walkę o górną piłkę w polu bramkowym, płaci się z kolei zawsze stratą gola (druga bramka Jarosława Niezgody z niedzielnego meczu). Zderzenie z ekstraklasą okazało się bolesne nawet dla jednego z najlepiej rokujących polskich obrońców młodego pokolenia, Jana Sobocińskiego, który we wtorek otrzymał powołanie od Czesława Michniewicza, selekcjonera młodzieżowej reprezentacji Polski, na wrześniowe mecze z Łotwą i Estonią.

- W ekstraklasie o wyniku spotkania potrafi przesądzić wygrany przez drużynę pojedynek „jeden na jednego” – zauważył debiutujący w elicie Kamil Juraszek, który nie ustrzegł się błędów, ale w opinii kibiców i tak był najsilniejszym punktem defensywy w niedzielnym spotkaniu z Legią. ŁKS w okolicach swojej szesnastki zbyt wiele tych pojedynków w niedzielnym meczu przegrał i zdaje się, że tu leży pies pogrzebany.

Czy sprowadzenie doświadczonego defensora „za pięć dwunasta" mogłoby być receptą na problemy ŁKS? - To nie jest takie proste. ŁKS nie pracuje w ten sposób, bo my musimy mieć wcześniej przygotowane pewne rzeczy - stwierdził Kazimierz Moskal. Pozostaje zatem - powtórzymy raz jeszcze za szkoleniowcem ŁKS - tylko praca.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Trener Wojciech Łobodziński mówi o sytuacji kadrowej Arki Gdynia

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki