To była historia jak z lat ‘90. Kierowca pracujący dla firmy z innego województwa miał jechać w trasę do Turcji. Ciągnikiem siodłowym DAF z naczepą miał przewieźć palety z elementami do zagęszczarek. W ostatni piątek sierpnia zaparkował auto przy stacji paliw w gminie Łoniów. Gdy wrócił w niedzielny wieczór, by ruszyć w drogę, okazało się, że samochód zniknął. Analizując zapis z kamery monitoringu policjanci ustalili, że odjechał najprawdopodobniej około godziny 4 w nocy z soboty na niedzielę.
Skradziony DAF wraz z naczepą był wart 300 tysięcy złotych. Wartość towaru to 60 tysięcy euro. Łącznie łup był więc wart ponad 570 tysięcy złotych. Policjanci rozpoczęli poszukiwania. Wraz z wiadomością o skradzionej ciężarówce w mediach przekazywany był także numer telefonu dyżurnego sandomierskiej policji.
- W środę w tym tygodniu do dyżurnego naszej komendy zadzwonił mężczyzna. Informował, że w Tuszynie w województwie łódzkim, na parkingu jednego z lokali przy trasie, stoi od kilkunastu dni ciągnik siodłowy z naczepą. Nie miał tablic rejestracyjnych a zasłony w oknach szoferki były zaciągnięte – relacjonował sierżant sztabowy Michał Ordon z Komendy Powiatowej Policji w Sandomierzu.
Sandomierscy stróże prawa poprosili o pomoc kolegów z łódzkiego. Ci podjechali na parking i potwierdzili, że stoi tu auto skradzione kilka tygodni wcześniej w gminie Łoniów. Cenny ładunek nadal znajdował się na naczepie.
- Ustalamy, kto ukradł samochód i zostawił go na parkingu w Tuszynie – dodawał w piątek Michał Ordon.
Jak głosujemy w II turze wyborów samorządowych
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?