Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

"Ch... wie komu potrzebne, ale jest". Przyglądamy się łódzkiemu lotnisku

Agnieszka Jasińska, Marcin Darda
Słowa Marka Belki, łodzianina i prezesa NBP, o łódzkim lotnisku wywołały prawdziwą burzę w mieście. Czy okażą się gwoździem do trumny portu? Lotnisku nie pomagają statystyki. Łódź traci kierunki, przewoźników, dramatycznie spada liczba pasażerów.

Bez komentarza - to reakcja zarządu lotniska na słowa Marka Belki. Prezes Narodowego Banku Polskiego w rozmowie z Bartłomiejem Sienkiewiczem, szefem MSW, powiedział: "Lotnisko im. Reymonta, czyli w Łodzi, malutkie lotnisko, ch… wie komu potrzebne, ale jest. Ale jeszcze nie aż tak bardzo niepotrzebne jak lotnisko w Gdyni, otóż to lotnisko, to lotnisko w Łodzi wisiało na tym OLT". Nagranie ujawnił tygodnik "Wprost".

Po opublikowaniu rozmów Belki i Sienkiewicza zarząd lotniska nie jest również zbyt wylewny w odpowiedziach na inne pytania odnośnie do sytuacji portu. Mariusz Jachimek, dyrektor marketingu i sprzedaży łódzkiego lotniska, twierdzi, że pasażerów przybędzie, jak będą nowe połączenia. Mają być. Warto trzymać za słowo.

- Łodzianie nie zaczęli przez ostatnie trzy miesiące diametralnie więcej zarabiać, a Łódź nie oddaliła się nagle, ani nie przybliżyła do Warszawy. Wzrosty będziemy mieć, tak jak deklarowałem przed sezonem, w obszarze lotów czarterowych. Natomiast na wzrost w liczbie pasażerów lotów regularnych musimy poczekać do ogłoszenia nowych połączeń, czyli już niedługo - twierdzi Jachimek.

Monachium - być albo nie być dla Lublinka

Liczby są bezlitosne jak słowa Belki. W maju Lublinek obsłużył tylko 13 tys. 147 pasażerów. Dla porównania w analogicznym miesiącu ubiegłego roku port obsłużył 33 tys. 322 osoby, zaś w 2012 r. - 43 tys. 392. Przez cały ubiegły rok łódzki port obsłużył w sumie 353 tys. 633 pasażerów. Dla porównania: w 2012 było to 462 tys. 931 osób. Spada nie tylko liczba pasażerów. Z łódzkiego nieba znikają połączenia. Z Łodzi wyniósł się WizzAir i SAS. Ryanair, który został, okroił swoje loty. Łódź wierzy teraz w Adrię. Jednak może okazać się, że będzie to kolejna klęska. Pasażerowie donoszą, że samoloty, pomimo to, że niewielkie, i tak latają niewypełnione. Mówi się, że połączenie Adrii do Monachium to być albo nie być dla lotniska. Port jest dobrej myśli. Na pytanie czy loty do Monachium podzielą losy Wiednia, który miał być oknem na cały świat czy Kopenhagi, przez którą również można było polecieć z Łodzi na cały świat, Jachimek odpowiada: "Nie, nie podzielą. Na połączeniach do Monachium systematycznie rośnie liczba przewożonych pasażerów."

Z ankiet, przeprowadzonych przez ModlinBus, wynika, że aż 286 osób z 573 badanych wybiera inne lotniska niż Łódź ze względu na oferowane kierunki. 123 ankietowanych sugeruje się ceną biletów, 73 - godzinami lotów, a 48 liniami lotniczymi. ModlinBus wozi codziennie łodzian na lotnisko Okęcie i do Modlina. Autobusy są pełne pasażerów z walizkami.

Kraków nie jest konkurencją dla Łodzi

Mimo wszystko Jachimek twierdzi, że lotnisko w Modlinie nie jest konkurencją dla Lublinka.

- Modlin nie jest dla nas konkurencją, jeśli chodzi o połączenia, które mamy z Łodzi. Nikt przy zdrowych zmysłach nie lata z Modlina na połączeniach, na których może polecieć z Łodzi. Natomiast od momentu otworzenia lotniska w Nowym Dworze Mazowieckim, dużo ciężej rozmawia nam się z przewoźnikami o otwieraniu z Łodzi nowych połączeń - zaznacza Jachimek.

Taka wypowiedź kontrowersyjnie wygląda w kontekście ankiet przeprowadzonych przez ModlinBus. Na pytanie, do jakiego kraju planujesz podróż samolotem, badani w czołówce umieścili Anglię. Do Anglii można polecieć z Łodzi. W odpowiedzi na pytanie, jakimi liniami planujesz odbyć swój lot, większość wybrała Ryanaira. Ryanair również lata z Łodzi.

Kontrowersje wzbudza również osoba przewodniczącego rady nadzorczej łódzkiego lotniska. Jest nim dr Jan Pamuła. Jest on również prezesem zarządu lotniska w Krakowie. Władzom Lublinka to absolutnie nie przeszkadza.

- Dr Jan Pamuła skutecznie zarządza krakowskim lotniskiem, które nie jest konkurencją dla łódzkiego portu lotniczego - podkreśla Jachimek.

Tu widać rękę wicemarszałka Sejmu Cezarego Grabarczyka, bo to nominacja z czasów, gdy jako minister nadzorował PPL. Poza tym dr Pamuła to były polityk KLD, gdzie zaczynał Cezary Grabarczyk.

CZYTAJ DALEJ NA NASTĘPNEJ STRONIE

Łódź wisiała na OLT? Mieliśmy tam swojego człowieka

Na słowa prof. Belki krytycznie zareagował Mateusz Walasek, łódzki radny PO, a nie chodziło tylko o wulgarny styl prezesa Narodowego Banku Polskiego. Chodziło o słynne "wiszenie" łódzkiego lotniska na jednej tylko linii - OLT Express.

Radny Walasek komentował tak: (…) przypomnę, że w okresie, gdy OLT latało z Łodzi (a były to raptem 4 miesiące sezonu letniego 2012) obsługiwało 2 z 13 kierunków regularnych, czyli około 10 proc. pasażerów. "Ale bzdura o wiszeniu na OLT idzie w świat".

Fakt. Tylko, że słowa prof. Belki też można rozumieć rozmaicie. Może "wiszenie na OLT" nie oznaczało wcale stwierdzenia, że w Łodzi jest jeden przewoźnik i to podejrzany ze względu na właściciela, a nadzieje i ambicje zarządu portu, który sporo sobie po OLT obiecywał. Mieli tam przecież "swojego" człowieka, Mariusza Jachimka, byłego wiceprezesa łódzkiego portu. Pracował w OLT nad rozwojem sieci połączeń, ale niezbyt długo. Po wybuchu afery Amber Gold, która umoczyła właściciela OLT, Jachimek wrócił na Lublinek. Utworzono dla niego nawet nowe stanowisko pracy - dyrektor ds. marketingu i sprzedaży.

Ten powrót na stare śmieci nie podobał się wielu radnym PO w Łodzi. Łódzki magistrat powstrzymywał się wtedy od komentarza. Podkreślano, że decyzje personalne leżą w wyłącznej kompetencji władz spółki. Władysław Skwarka, radny SLD, z zaciekawieniem słuchał o miękkim lądowaniu Jachimka. - Ciekawy przebieg kariery zawodowej - skomentował. - Prezesi i wiceprezesi gminnych spółek zarabiają do 3,5 średniej krajowej. Dyrektorzy w spółkach mogą zarabiać dużo więcej. To zależy tylko od prezesa lotniska.

Władze portu nie chciały zdradzić zarobków Jachimka.

Terminal - jedna z najbardziej nietrafionych inwestycji w kraju

Nie wiadomo dokładnie, co prezydent Hanna Zdanowska miała na myśli, mówiąc, że "lotnisko zostało źle zaplanowane". Dalej tłumaczy, że "decyzje o lotniskach nie powinny zapadać na szczeblach regionalnych, a krajowych". Jeśli chodziło jej o strukturę własności, to Polskie Porty Lotnicze raczej nie będą teraz zainteresowane przejmowaniem kolejnego, deficytowego lotniska, bo mają swoje, nieco mniej, ale jednak deficytowe. Jeśli zaś prezydent Zdanowskiej chodziło o to, że sama decyzja o budowie była błędem, to trudno to pogodzić z jej strategią dla Łodzi, która zakłada lokowanie tu inwestorów zagranicznych.

Każdy z potencjalnych inwestorów pyta w pierwszych zdaniach o to, czy aglomeracja ma lotnisko. Zresztą takie stwierdzenia podgryzają politycznie mentora Zdanowskiej, Cezarego Grabarczyka. Weźmy choćby III terminal (inwestycja uznana za jedną z najbardziej nietrafionych w polskiej dekadzie w UE przez tygodnik "Polityka"). Były minister infrastruktury tę inwestycję mocno promował. Zresztą projekt tej inwestycji konsultował z przewoźnikami Michał Marzec, niegdyś dyrektor operacyjny portu. Gdy Grabarczyk został ministrem, Marzec awansował na prezesa Polskich Portów Lotniczych i zarazem lotniska Okęcie. W nagrodę przecież, jak można mniemać m.in. za pilnowanie inwestycji, którą prezydent Zdanowska być może teraz krytykuje.

Kolejne niejasne stwierdzenie prezydent Łodzi a propos kłopotów lotniska dotyczy "lotnisk warszawskich". Budowa obu warszawskich lotnisk tajemnicą nie była, szczególnie Okęcia, które istnieje od 1934 r. Miała zatem na myśli prezydent lotnisko Modlin, ale i jego budowa tajemnicą nie była (2010 r.). Po prostu w Łodzi nie doceniono ambicji i konkurencyjności tego portu, a one były jak najbardziej do przewidzenia.

CZYTAJ DALEJ NA NASTĘPNEJ STRONIE

Jeśli chodzi o Okęcie, to od kiedy mamy autostradę z Łodzi do Warszawy, nie sposób nie zauważyć, że lotnisko im. Chopina bardzo się do naszego miasta "przybliżyło". Do stolicy można dojechać samochodem w ciągu godziny. Tyle samo jedzie autobus z Janowa na Lublinek. Szefowie lotniska nigdy nie ukrywali, że autostrady szkodzą Lublinkowi. Rok temu Jachimek powiedział: "Gdyby autostrada do Warszawy powstała trzy lata temu, kiedy nie było jeszcze lotniska w Modlinie, to byśmy mogli obsługiwać Warszawę jako jej drugie lotnisko, trochę tak jak Bergamo obsługuje Mediolan. I mieliśmy taki projekt. Dojazd do lotniska w ciągu najdalej godziny i 15 minut jest akceptowany przez pasażerów, jeśli mogą na tym zaoszczędzić pieniądze. Niestety, otwarcie autostrady zbiegło się z otwarciem Modlina."

Na lotnisko, zamiast na stadion Widzewa

Pomimo złej opinii o porcie, Hanna Zdanowska zdecydowała się ratować łódzkie lotnisko. Zaproponowała zmiany w budżecie miasta. Chodziło o przekazanie 6,6 mln zł na działalność portu lotniczego. Są to pieniądze zabrane z puli na budowę stadionu Widzewa, które nie zostaną wydane w tym roku. Zdenerwowało to kibiców drużyny. Wzburzenie widać było na forach internetowych.

Prezydent Łodzi zdecydowała się przeznaczyć 3,1 mln zł w ramach dopłaty do spółki Port Lotniczy im. Reymonta, aby zapewnić płynność finansową. Kolejne 3,5 mln zł ma być przeznaczone na rozwój obsługi cargo, a konkretnie magazyn stałej temperatury. Pieniądze mają być wydane także na przebudowę parkingów i systemu poboru opłat, a także na linię energetyczną.

W styczniu przy uchwalaniu budżetu Łodzi na 2014 r. radni wykreślili 5,1 mln zł na pokrycie strat portu lotniczego. Brak tych pieniędzy mógł spowodować utratę płynności finansowej spółki i jej likwidację. Wtedy uratowano lotnisko, przekazując 3 mln zł z budowy dwóch bloków WTBS.

W 2012 r. łódzkie lotnisko odnotowało stratę na 37 mln zł, w ubiegłym roku - na 34 mln zł.

Radna niezrzeszona Joanna Kopcińska i przewodniczący klubu radnych Łódź 2020 Łukasz Magin przypominają, że portowi grozi utrata 55 mln zł dofinansowania unijnego. Może się tak stać ze względu na nieosiągnięcie zapisanego w umowie o dofinansowanie wskaźnika 940 tys. pasażerów w 2013 r.

Póki co, łódzkie lotnisko nie może porównywać się z innymi portami w dużych miastach.Na pocieszenie: gorzej jest w Radomiu, który kupił od Łodzi stary terminal. Biuro podróży, które sprzedawało wycieczki do Egiptu, odwołało jedyny czarter i tym samym jedyny samolot, który miał stamtąd latać. Czyżby Łódź wraz ze starym terminalem przekazała Radomowi także swoją złą passę?

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Jak działają oszuści - fałszywe SMS "od najbliższych"

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: "Ch... wie komu potrzebne, ale jest". Przyglądamy się łódzkiemu lotnisku - Dziennik Łódzki

Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki