Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Chaim Rumkowski - kat czy wybawca? [ZDJĘCIA+FILMY]

Anna Gronczewska, kos
Chodził w oficerkach, lubił fotografować się w otoczeniu dzieci. Po getcie jeździł dorożką. Kim był ten starszy człowiek z siwą czupryną, stojący na czele judenratu w Litzmannstadt Ghetto? Mężem opatrznościowym czy tragiczną postacią. Wiele osób twierdzi, że był opisać jego losy potrzeba by Szekspira...

Chaim Mordechaj Rumkowski urodził się 27 lutego 1877 roku w Ilinie, na Białorusi, w rodzinie kupieckiej. Do Łodzi przyjechał najprawdopodobniej na przełomie wieków, tak jak wiele osób, które szukały tu miejsca do rozkręcenia swoje biznesu. Razem z Abem Neimanem przy ul. Południowej (dziś Rewolucji 1905 roku) założyli fabrykę pluszu.

Niektórzy podają, że fabryka zbankrutowała. Ale po zakończeniu pierwszej wojny światowej Neiman prowadził ją dalej. Rumkowski do biznesu już nie wrócił. - Wspólnicy nie rozstali się w gniewie - twierdzi Paweł Spodenkiewicz z łódzkiego oddziału Instytutu Pamięci Narodowej, autor książki "Zaginiona dzielnica". - Świadczy o tym fakt, że w getcie Neiman został kierownikiem placu węglowego.

Rumkowski rozpoczął pracę jako agent ubezpieczeniowy. Ubezpieczał z reguły duże firmy, Zajął się też działalnością charytatywną, polityczną i religijną. Wstąpił do Gminy Żydowskiej w Łodzi. Został działaczem tzw. ogólnych syjonistów. Na ich czele stał wówczas w Łodzi doktor Jerzy Rosenblat. Przed wybuchem drugiej wojny światowej Rumkowski był dyrektorem domu dla żydowskich sierot, który znajdował się na łódzkim Helenówku. Był też członkiem zarządu towarzystwa dobroczynnego opiekującego się tym domem. Dr Jacek Walicki, kierownik Centrum Badań Żydowskich Instytutu Historii Uniwersytetu Łódzkiego wyjaśnia, że program syjonistów zakładał budowę państwa żydowskiego. Mieszkający w nim Żydzi mieli wykonywać zawody, które dotychczas były im obce, a więc na przykład rolnicze. Dzieci z sierocińca na Helenówku były wychowywane w duchu ideologii syjonistycznej.

Rumkowski pokazał się wtedy jako bardzo dobry organizator. Ale pod koniec lat trzydziestych został oskarżony o pedofilię. Sprawy do końca nie wyjaśniono. Nie zakończyła się prokuratorskimi zarzutami. Pozostała w sferze podejrzeń. - Przeciwnicy Rumkowskiego mówili, że znali wykorzystywane przez niego osoby - twierdzi dr Jacek Walicki. - Zwolennicy przekonywali, że to fałszywe oskarżenia i są elementem walki o władzę w towarzystwie dobroczynnym.

Po kilku latach wielu współpracowników z Helenówka, a także wychowankowie sierocińca stanowili najbliższe otoczenie Rumkowskiego. Wśród nich był Aron Jakubowicz. Znajomi Rumkowskiego podkreślali, że zawsze dbał o dzieci. On sam tłumaczył, że skoro Bóg nie dał mu własnych, to musi dbać o inne. Itka Daum w książce Elżbiety Cherezińskiej "Byłam sekretarką Rumkowskiego" pisze, że w czasie pierwszego spotkania Chaim zapytał ją, co o nim słyszała. Odpowiedziała, że jest bardzo wymagający i kocha dzieci. Rumkowski na to: Dbam o dzieci panno Daum, bo dzieci to serce żydowskiej rodziny... - W getcie Rumkowski starał się stworzyć dzieciom lepsze warunki - mówi dr Walicki. - Dzieci dostawały dodatkowe racje żywnościowe, a Rumkowski organizował dla nich kolonie na Marysinie.

Największy wpływ na losy Rumkowskiego miało to, że był radnym i działaczem Gminy Żydowskiej. Po wybuchu wojny Łódź opuściło wielu przedstawicieli żydowskiej inteligencji. Wyjechał m.in Jakub Lajb Mincberg, prezes Gminy Żydowskiej w Łodzi. Na jej czele stanął wtedy Abram Lajzer Pływacki, mianując Rumkowskiego swoim zastępcą. Po ucieczce Pływackiego Chaim przejął władzę w gminie. Stało się naturalne, że jemu przypadła funkcja kierownicza w powoływanej przez Niemców Radzie Starszych, czyli judenracie. Na stanowisko Przełożonego Starszeństwa Żydów Rumkowski został powołany juz 13 października 1939 r. przez ówczesnego komisarza miasta Alberta Leistera. Nie są więc prawdziwe opowieści o tym, że Rumkowski stanął na czele ze względu na swoje siwe włosy... - Był niewykształconym, prostym, ale szalenie energicznym i pracowitym człowiekiem - mówi Paweł Spodenkiewicz. - Ambitnym i trochę zakompleksionym w stosunku do inteligencji, o skłonnościach autorytarnych.

Zdaniem Pawła Spodenkiewicza cechy autorytarne wzmocniła w nim praca na stanowisku dyrektora sierocińca. Była to zamknięta struktura w której miał władzę nad dziećmi. - Stąd niektóre jego zachowania w getcie były kalką zachowania dyrektora sierocińca - mówi Paweł Spodenkiewicz. - Cały czas wychowywał, pouczał więźniów getta. Sam będąc więźniem, znajdując się na łasce Niemców, miał władzę. Ta władza wynikała z tego, że rozdzielał przywileje, takie jak lżejsza praca, dodatkowe talony na jedzenie.

Rumkowski był przed wojną żonaty, ale żona umarła. W getcie ożenił się ze znacznie młodszą od siebie prawniczką Reginą Weinberg. Adoptował też kilkoro dzieci. Jedno z nich podobnież ocalało - Stanisław Stein. Jako Przełożony Starszeństwa Żydów zaczął na polecenie Niemców organizować życie w Litzmannstadt Ghetto. Wychodził z założenia, że tylko praca mogła uratować życie uwięzionym Żydom. Sojusznika znalazł w Hansie Biebowie, kupcu z Bremy, szefie cywilnej administracji niemieckiej w getcie. Na terenie getta została uruchomiona produkcja towarów na potrzeby frontu. Tych, którzy nie nadawali się do pracy, Niemcy likwidowali. Rumkowski godził się na taką sytuację. Czy miał do tego prawo? Faktem jest, że Litzmannstadt Ghetto przetrwało najdłużej ze wszystkich gett założonych na terenie Polski. Ocalało z niego też najwięcej ludzi.

O Rumkowskim mówiono "król getta", "cesarz"

- Zwolennicy Rumkowskiego podają, że z ponad 200 tysięcy więzionych w łódzkim getcie ludzi ocalało ok. 15, a nawet 20 tysięcy ludzi - mówi dr Jacek Walicki. - Przeciwnicy wspominają o 5 tysiącach. Należy przyjąć, że ocalało ok. 10 tysięcy ludzi. Pojawiały się głosy, że getto trwało tak długo, bo spotkało się dwóch kupców. Biebow, kupiec z Bremy i Rumkowski, kupiec z Łodzi. Biebowowi zależało, by jak najdłużej utrzymać getto, bo było dla niego źródłem dochodu. Poza tym był w wieku poborowym i w każdej chwili mógł zostać skierowany na front wschodni. Rumkowski liczył, że przez pracę ocali uwiezionych Żydów. Paweł Spodenkiewicz nie zgadza się tezą, że współdziałało dwóch kupców. Tłumaczy, że Rumkowski był z góry traktowany przez Biebowa, który bił go, okłamywał. Traktował jak podczłowieka.

O Rumkowskim mówiono "król getta", "cesarz", a nawet "król żydowski". Zaczął wierzyć w swoją misję. Na zachowanych zdjęciach widać siwego, pewnego siebie mężczyznę w oficerkach. Wierzył, że jest mężem opatrznościowym. Zaczął cierpieć na manię wielkości. - Rumkowski nie do końca zdawał sobie sprawę, że celem Niemców było zniszczenie wszystkich Żydów - uważa Jacek Walicki. - Zwyciężało u niego kupieckie podejście: jeśli Żydzi będą potrzebni, to przeżyją.

To jednak on decydował kto jechał transportem do obozu w Chełmie, co było równoznaczne z wyrokiem śmierci. Pracującym Żydom dodatkowe racje żywnościowe kazał jeść na miejscu. Nie chciał, aby jedzenie wynosili do domu i dawali rodzinie. Żywi mieli zostać tylko pożyteczni. Na początku chronił dzieci i starców. Wydał ich, gdy nie miał już wyjścia. Jeden z najdramatyczniejszych momentów miał miejsce w getcie we wrześniu 1942 roku. Rumkowski wygłosił wtedy pamiętne przemówienie. "Na nasze getto spadło wielkie nieszczęście - mówił. - Żądają od niego, by oddało najlepsze co posiada - dzieci i starych ludzi(...) Od chwili, gdy dowiedziałem się o naszym nieszczęściu jestem całkowicie załamany".

Rumkowski wyjaśnił, że zażądano od niego 24 tysięcy ofiar w ciągu 8 dni. Można było tę liczbę zmniejszyć do 20 tysięcy, ale pod warunkiem, że wysiedlone zostaną dzieci do 10 lat. Dzieci i starców było "tylko" 13 tys., więc liczbę trzeba było uzupełnić chorymi... Z całego getta ocalało tylko jedno urodzone w nim dziecko, Maksa Szczęśliwego, dyrektora wydziału aprowizacji..

- To wydarzenie z września 1942 roku oznaczało bankructwo strategii Rumkowskiego. Od tego momentu moralnie był skompromitowany - uważa Paweł Spodenkiewicz. Dr Jacek Walicki nie ukrywa, że Chaim Rumkowski, to bardzo kontrowersyjna postać. Należy pamiętać, że przyszło mu żyć w ekstremalnych warunkach. Trudno podjąć się jednoznacznej oceny jego decyzji. - Mógł postąpić tak jak Adam Czerniakow, stojący na czele juderatu w getcie warszawskim, który popełnił samobójstwo - mówi dr Walicki. - Ale czy to pomogło, wstrzymało choć o minutę likwidację getta? Nie.

Czy Rumkowski miał prawo być panem życia i śmierci?

Rumkowski próbował walczyć, ocalić resztę. Pozostało pytanie, czy miał prawo skazać jednostkę, aby ocalić resztę? Wychodził z założenia, że nie liczy się jednostka, ale wspólny interes. Czy miał prawo tak postępować, wiedząc co działo się z ludźmi wywożonymi z getta? Być panem życia i śmierci? Rabini mówią, że nie. Ocalali twierdzą inaczej. Ale są tacy, którzy przeżyli i nienawidzą Rumkowskiego. Za głód, ciężką pracę, za to, że stracili rodzinę. Paweł Spodenkiewicz przekonuje, że Chaim Rumkowski dzielił los wszystkim szefów i członków judenratów. Starał się sprostać sytuacji, której nie można było sprostać, bo była bez wyjścia. Od innych różniło go to, że miał program, próbował wpłynąć na bieg wydarzeń. Doprowadził do tego, by getto było produktywne.

- W 1940 czy 1941 roku nie wiedział jak potoczą się wydarzenia, że skończy się zagładą wszystkich - dodaje Paweł Spodenkiewicza. Za znanym filozofem i socjologiem Zygmuntem Baumanem można powiedzieć, że Niemcy wykorzystywali racjonalność ofiar. Strategią obronna była praca, zapewniała utrzymanie getta, ale to ona najbardziej zabijała więźniów. Jego przykre cechy osobowości niewiele znaczyły. - Mamy do czynienia z szarą strefą moralną, którą wytwarzają systemy
totalitarne - twierdzi Paweł Spodenkiewicz. - Ktoś jest ofiarą, a jednocześnie staje się współwinnym. Winę ponoszą ci, którzy stawiają ludzi w takich sytuacjach, a więc hitlerowcy. Przed takimi okropnymi wyborami.

Rumkowski podzielił los wielu więźniów Litzmannstadt Ghetto. 29 sierpnia 1944 roku z żoną Reginą, bratem Józefem i bratową Heleną ostatnim tramwajem pojechał na stację Radegast. Podobno Biebow proponował, aby został w getcie z żoną. Nie chciał za to pozostawić brata i bratowej. Rumkowski nie przyjął więc propozycji. Jak pisze w swoim pamiętnikach z getta Jakub Poznański, przed wejściem do wagonu Biebow miał na pożegnanie pocałować Rumkowskiego. Potem do tego samego wagonu skierował mnóstwo ludzi. Być może Chaim umarł w czasie transportu. A może tak jak tysiące Żydów został zagazowany w Auschwitz? Nie został bohaterem...

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wideo
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki