„Utrzymanie zieleni w mieście generuje ogromne koszty, podczas gdy pozwalając przyrodzie robić swoje możemy uzyskać porównywalne korzyści” – to wniosek ze wspólnych badań Uniwersytetu Łódzkiego (UŁ) oraz Szkoły Głównej Gospodarstwa Wiejskiego (SGGW) w Warszawie. Na tym nie koniec: „gdy pozwolimy na jej spontaniczny rozwój” – czytamy o miejskiej przyrodzie w komunikacie SGGW – „dostarczy nam korzyści porównywalnych do pielęgnowanych parków, a nierzadko nawet większych”. Tym samym nauka potwierdziła, że ogół mieszkańców Łodzi jest mądrzejszy od jej samorządowców. W 2017 r. magistrat forsował uporządkowanie terenu dawnego poligonu na Brusie przez wydzielenie z niego parku (i fragmentu na zabudową rezydencjonalną). Jako alternatywę Urząd Miasta Łodzi (UMŁ) wskazał „chynchy i chaszcze”, lecz właśnie na „chynchy i chaszcze” zdecydowali się łodzianie. Inne „chaszcze”, czyli Zieloną Ostoję w otulinie Lasu Łagiewnickiego, mieszkańcy obronili wiosną 2021 r.
Na zdjęciu dzika zieleń na Widzewie-Wschodzie
>>> Czytaj dalej przy kolejnej ilustracji >>>
...
„Utrzymanie zieleni w mieście generuje ogromne koszty, podczas gdy pozwalając przyrodzie robić swoje możemy uzyskać porównywalne korzyści” – to wniosek ze wspólnych badań Uniwersytetu Łódzkiego (UŁ) oraz Szkoły Głównej Gospodarstwa Wiejskiego (SGGW) w Warszawie. Na tym nie koniec: „gdy pozwolimy na jej spontaniczny rozwój” – czytamy o miejskiej przyrodzie w komunikacie SGGW – „dostarczy nam korzyści porównywalnych do pielęgnowanych parków, a nierzadko nawet większych”. Tym samym nauka potwierdziła, że ogół mieszkańców Łodzi jest mądrzejszy od jej samorządowców. W 2017 r. magistrat forsował uporządkowanie terenu dawnego poligonu na Brusie przez wydzielenie z niego parku (i fragmentu na zabudową rezydencjonalną). Jako alternatywę Urząd Miasta Łodzi (UMŁ) wskazał „chynchy i chaszcze”, lecz właśnie na „chynchy i chaszcze” zdecydowali się łodzianie. Inne „chaszcze”, czyli Zieloną Ostoję w otulinie Lasu Łagiewnickiego, mieszkańcy obronili wiosną 2021 r.
„Samofinansujący się park i remont pobliskich ulic, stok narciarski, jezioro i strzelnica za 200 milionów zł czy dziki las, chynchy i chaszcze tak, jak teraz. Decydujcie” – taką alternatywę UMŁ postawił mieszkańcom w głosowaniu (przez internetową platformę Vox Populi) w 2017 r. odnośnie terenów dawnego poligonu na Brusie.
Mieszkańcy, zamiast forsowanego przez magistrat parku (z elementem wydzielonym dla deweloperów), wybrali wtedy „chynchy i chaszcze” – a teraz wyniki wspólnych badań UŁ i SGGW wskazują, że mieli oni rację...
>>> Czytaj dalej przy kolejnej ilustracji >>>
„Wartość nic nierobienia”, czyli badania SGGW i UŁ o przyrodzie w mieście
Wnioski z badań pod tytułem „The value of doing nothing (...)” - czyli „Wartość nic nierobienia” opublikowała we wtorek (10 sierpnia) najbardziej znana uczelnia przyrodnicza w Polsce.
„Utrzymanie zieleni w mieście generuje ogromne koszty, podczas gdy pozwalając przyrodzie robić swoje, możemy uzyskać porównywalne korzyści, co szczegółowo zmierzyli naukowcy SGGW i Uniwersytetu Łódzkiego” – ogłosiła we wtorkowym komunikacie szkoła wyższa z Warszawy. – „Zieleń miejska oczyszcza powietrze, pochłania dwutlenek węgla, retencjonuje wodę, wychładza, a przede wszystkim umożliwia nam wypoczynek. Wydawać by się mogło, że to przede wszystkim zasługa posadzonych, odpowiednio pielęgnowanych drzew, natomiast jak wypoczywać, to głównie w parku, gdzie zainwestowano w odpowiednią infrastrukturę. Pokazujemy, że przyroda nie zna tych ograniczeń i gdy pozwolimy na jej spontaniczny rozwój… dostarczy nam korzyści porównywalnych do pielęgnowanych parków, a nierzadko nawet większych”.
Z komunikatu SGGW wynika, że „chynchy i chaszcze” z „pielęgnowanymi parkami” porównywali m.in. botanicy, ornitolodzy i ekonomiści.
„Zarzucone ziołorośle” i zadrzewione nieużytki lepsze od parków w pochłanianiu CO2
„Zieleń urządzona i zarzucona staje się w porównywalnym stopniu siedliskiem dla roślin i zwierząt” – twierdzą naukowcy z SGGW i UŁ. W dodatku wyliczyli, iż hektar zadrzewionego nieużytku pochłania o 30 proc. więcej dwutlenku węgla niż hektar zadrzewionego parku, zaś hektar „zarzuconych ziołorośli” – prawie dwukrotnie więcej niż hektar parkowego trawnika.
I na tym nie koniec:
„Co więcej wizualnie tereny nieużytków podobają się mieszkańcom w podobnym stopniu co wypielęgnowane parki” – sumuje autor raportu z badań UŁ i SGGW.
Na zdjęciu dzika zieleń na Widzewie-Wschodzie
>>> Czytaj dalej przy kolejnej ilustracji >>>
Przypomnijmy, że także w 2021 r. mieszkańcy Łodzi walczyli o utrzymanie swoich „chaszczy”. UMŁ rozważał sprzedaż deweloperom terenów Zielonej Ostoi, czyli dzikiego terenu po dawnej szkółce ogrodniczej w otulinie Lasu Łagiewnickiego – choć pod protestem przeciw tej sprzedaży podpisało się pięć tysięcy osób.
Na zdjęciu jedno z wystąpień za utrzymaniem dzikiego charakteru Zielonej Ostoi
>>> Czytaj dalej przy kolejnej ilustracji >>>