Chcą mieć ślub jak książę

Mieszkańcy regionu rezygnowali na rzecz ''książęcej daty'', z popularnego dotąd zwyczaju zawierania małżeństw podczas Wielkanocy.

Żadnego ślubu w święta nie udzieli ksiądz Jan Rawa, proboszcz parafii Miłosierdzia Bożego w Skierniewicach. Wolne będzie też miała kierowniczka miejscowego USC. Podobnie jest w Łęczycy, w samej Łodzi liczba ślubów zawieranych w Wielkanoc także spada.

- W niedzielę udzielimy dziesięciu ślubów, zainteresowanie jest mniejsze niż kilka lat temu - zauważa Teresa Maria Skibińska, zastępca kierownika USC Łódź-Bałuty.

W USC na Górnej w Łodzi w święta pobierze się 7 par, a w Centrum przy al. Piłsudskiego w Łodzi sakramentalne ''tak'' wypowie 15 par. W USC Centrum na brak zajęcia nie będą natomiast narzekać 29 kwietnia.

- Będziemy udzielać ślubu za ślubem, bez chwili przerwy - mówi Magdalena Magin, zastępca kierownika urzędu. - Zdarza nam się udzielać ślubu w trakcie tygodnia, ale nigdy nie było aż tylu chętnych.

Najwidoczniej wszyscy chcą wziąć ślub tego dnia, co książę William.

Łodzianin Błażej Rychlik, który za tydzień ożeni się z ukochaną Agnieszką, nie kryje satysfakcji, że udało mu się ubiec księcia Williama.

- Termin wybraliśmy i ogłosiliśmy wcześniej niż para książęca - śmieje się pan młody. - Miesiąc później oglądaliśmy telewizję i usłyszeliśmy, że w piątek odbędzie się ten słynny ślub. Wybuchnęliśmy śmiechem.

Katarzyna Płóciennik z Łodzi, wyznaczając datę ślubu, chciała walczyć z wszystkimi przesądami.

- Nie biorę ślubu w miesiącu z literką ''r'', nie wychodzę za mąż w sobotę, więc piątek był idealny - tłumaczy pani Kasia. - Wyznaczając datę nie myślałam o księciu Williamie, ale to miłe mieć swój ślub w dniu takiej uroczystości.

Zdaniem socjologa prof. Zbigniewa Bokszańskiego, zaplanowanie uroczystości w takim dniu może służyć nadaniu większej rangi własnej ceremonii i przez to dowartościowaniu się.