Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Chciał ukraść 500 tys. zł Urzędowi Marszałkowskiemu w Łodzi

Jolanta Sobczyńska
Chciał ukraść 500 tys. zł urzędowi marszałkowskiemu
Chciał ukraść 500 tys. zł urzędowi marszałkowskiemu Grzegorz Gałasiński
Podawał się za komornika z Poznania. Zgłaszał się do banków, w których konta miały różne instytucje i twierdził, że musi zająć należne wierzycielom pieniądze. Urzędowi Marszałkowskiemu w Łodzi chciał ukraść 500 tys. zł.

- Pod koniec września jeden z pracowników departamentu rolnictwa przeglądał system komputerowy, w którym są zamieszczane informacje o naszych finansach. Zauważył, że na jednym z kont jest założone zabezpieczenie w postaci noty komorniczej - mówi Joanna Blewąska, rzeczniczka Urzędu Marszałkowskiego. - Nota opiewała na niebagatelną sumę 500 tys. zł. Tymczasem wszystkie rachunki były zapłacone i żaden wierzyciel nie mógł mieć żądań w stosunku do urzędu.

Urzędnik pobiegł do swojej naczelnik. Zadzwonili do Banku Ochrony Środowiska, który obsługuje ten departament, by wyjaśnić sprawę.

Urząd marszałkowski uruchomił serwisy "profilaktyczne"

- Naczelnik pojechała do banku, żeby przejrzeć dokumenty, które wpłynęły do BOŚ razem z notą komorniczą - dodaje Blewąska. - Potem zadzwoniła dosądu w Poznaniu, by sprawdzić, czy istnieje komornik o nazwisku Przemysław K. Okazało się, że nikogo takiego nie ma. Adres, który podawał, też okazał się fałszywy. Pracownicy urzędu marszałkowskiego usłyszeli też, że oszust chciał wyłudzić pieniądze także od innych instytucji. Tego samego dnia biuro prawne zgłosiło sprawę do prokuratury. Łódzcy urzędnicy zostali już przesłuchiwani.

Śledztwo w tej sprawie prowadzi poznańska prokuratura i policja. Oficjalne działania prowadzone są od końca września, ale wcześniej docierały już do organów ścigania sygnały, które były sprawdzane.

Łódź: urząd marszałkowski remontuje willę Meyera

- Nikomu jeszcze w tej sprawie nie postawiliśmy zarzutów - mówi podinspektor Andrzej Borowiak, rzecznik prasowy Komendy Wojewódzkiej Policji w Poznaniu. - Ale mamy dość dobrze udokumentowane, kto mógł paść ofiarą oszusta. Jedna z instytucji przelała pieniądze, ale w porę udało się zablokować konto i je odzyskać. Fałszywy komornik działał krótko - od dwóch czy trzech miesięcy.

W charakterze świadka w sprawie przesłuchane zostały dwie kobiety. Prawdopodobnie są to dwie zatrudnione przez oszusta kobiety.

- Rzekomy komornik wynajął biuro i zatrudnił ludzi - dodaje rzecznik policji. - Sekretarka założyła konto bankowe dla rzekomego komornika. Druga pracownica zajmowała się korespondencją, m.in. wysyłała z poczty wezwania do zajęcia kont urzędów i instytucji.

Urząd Marszałkowski ukarał 170 lekarzy

Pracodawca komunikował się z sekretarką ponoć tylko przez telefon komórkowy. Gdy ktoś dzwonił na numer stacjonarny - jak się okazało - nieistniejącej kancelarii, był przełączany na telefon komórkowy sekretarki. Ta, pytana o szefa odpowiadała, że "jest na czynnościach komorniczych".

Oszust chciał naciągnąć m.in. Urząd Dzielnicy Ursynów w Warszawie czy Uniwersytet Wrocławski.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki