Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Chciała zabić nożem 6-letniego syna? Proces 38-letniej kobiety zaczął się w Łodzi

Wiesław Pierzchała
Wiesław Pierzchała
Wiesław Pierzchała
Proces 38-letniej łodzianki, która – według prokuratury – chciała zabić nożem swojego 7-letniego dziś syna, zaczął się - za drzwiami zamkniętymi - w czwartek w Sądzie Okręgowym w Łodzi. Kobiecie, która przebywa w areszcie śledczym, grozi dożywocie.

- Całe to zdarzenie było dla mnie tak zaskakujące i niespodziewane, że aż nie do uwierzenia. Był to dla mnie i dla mojego syna wielki wstrząs. Nie wiem, co stało się synowej i dlaczego rzuciła się z nożem na swojego synka. Wcześniej wobec niego nie przejawiała podobnych objawów agresji. Obecnie chłopiec przebywa u rodziny zastępczej i często bywa w moim domu. Dzisiaj ma siedem lat i po wakacjach pójdzie do szkoły podstawowej – powiedziała nam przed salą sądową babcia chłopca Jadwiga K.

Oskarżonej broni z urzędu adwokat Aleksandra Gabrysiak–Pikorska, która wystąpiła z wnioskiem o wyłączenie jawności procesu z uwagi na ważny interes prywatny oskarżonej, a zwłaszcza jej syna. Prokurator Dorota Kurpisz z Prokuratury Rejonowej Łódź – Bałuty decyzję w tej sprawie pozostawiła do uznania sądu. Ten ten zaś w składzie dwuosobowym, sędzia Agnieszka Boczek i sędzia Izabela Lewandowska–Sokół, postanowił, że rozprawa odbędzie się za drzwiami zamkniętymi.

- Pokrzywdzonym w tej sprawie jest osoba małoletnia. Dlatego ujawnienie okoliczności zdarzenia może niekorzystnie rzutować na interes ofiary – zaznaczyła sędzia Izabela Lewandowska–Sokół uzasadniając postanowienie. Dlatego rozprawa odbyła się bez udziału dziennikarzy i publiczności.

Prokuratura oskarżyła 38-latkę, że chciała zabić swego syna, któremu przystawiła nóż do szyi. Do tragedii nie doszło, ponieważ została w porę obezwładniona. Kobiecie grozi dożywotnie więzienie. Do tych dramatycznych wydarzeń doszło w nocy z 14 na 15 sierpnia 2017 roku w mieszkaniu w Łodzi na Bałutach.

Świadkiem usiłowania zabójstwa była gospodyni mieszkania, Agata K., która zeznała w śledztwie, że w pewnym momencie oskarżona zaczęła płakać przy stole, potem oznajmiła, że się zabije i wyszła z pokoju. Wkrótce gospodyni znalazła ją w pokoju z dziećmi: Michałem i Anną - córką gospodyni. Agata K. weszła tam i zamarła: oskarżona stała nad łóżkiem i trzymała nóż tuż przy szyi swojego syna. Groziła, że zabije chłopca i siebie. Gospodyni podeszła do niej od tyłu i chwyciła za rękę z nożem, który upadł na podłogę.

Według śledczych, nożowniczka była pobudzona i agresywna. Szarpała się i krzyczała. Nie chciała słuchać przybyłych policjantów, którzy musieli skuć ją kajdankami. Tymczasem jej syn bardzo przeżył cały incydent. Był bardzo wystraszony. Tulił się do Piotra J., konkubenta gospodyni, a potem, gdy w mieszkaniu pojawili się ratownicy z pogotowia, oznajmił, że mama chciała go zabić. Jego słowa potwierdziła córka gospodyni.

Podczas śledztwa oskarżona nie przyznała się do winy. Oznajmiła, że owej feralnej nocy była pijana i że w sprawie tej została pomówiona przez Agatę K.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wideo
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki