Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Chciałbym zobaczyć odcisk swojej dłoni na Księżycu. Rozmowa z dr. Sławoszem Uznańskim

Anna Gronczewska
Anna Gronczewska
Dr. Sławosz Uznański
Dr. Sławosz Uznański
Rozmowa z dr. Sławoszem Uznańskim, łodzianinem, drugim Polakiem po Mirosławie Hermaszewskim, który może polecieć w kosmos

Gdy był chłopcem marzył pan, by polecieć w kosmos?
Jako dziecko patrzyłem w niebo i kosmos. Zawsze interesowała mnie ta część eksploracyjna. Jeszcze nie umiałem chodzić, a już z tatą wędrowałem po górach. Byłem niesiony w plecaku. Tak zaczęła się ta moja przygoda. Potem szedłem wyżej, dalej. Dzisiaj jestem bliżej spełnienia swojego marzenia – lotu w kosmos.

Spotkał pan kiedyś zmarłego niedawno Mirosława Hermaszewskiego, pierwszego Polaka, który poleciał w kosmos?
Tak, spotkaliśmy się pod koniec sierpnia tego roku. Bardzo ucieszyłem się z tego spotkania. Wiem, że generał Hermaszewski bardzo mi kibicował. Potem kilka razy rozmawialiśmy przez telefon. Generał Hermaszewski był pierwszą osobą, która zadzwoniła do mnie po ogłoszeniu wyników kwalifikacji przez Europejską Agencją Kosmiczną. Rozmawialiśmy ze sobą czterdzieści pięć minut. Akurat jechałem autem z kolegą z Belgii, który znalazł się w tej pierwszej grupie. Był świadkiem mojej rozmowy z Mirosławem Hermaszewskim, oczywiście niczego nie rozumiejąc, ponieważ rozmawialiśmy po polsku.

Co sprawiło, że zgłosił się pan do projektu Europejskiej Agencji Kosmicznej?

Czekałem na moment aż rekrutacja zostanie otwarta i będę mógł wziąć w niej udział. W 2008 roku byłem za młody, by startować w rekrutacji. Poza tym Polska nie była wtedy członkiem Europejskiej Agencji Kosmicznej. Ta rekrutacja była pierwszą, w której obywatele polscy mieli szanse, by dołączyć do korpusu Europejskiej Agencji Kosmicznej. Wiedziałem jednak, że jeśli otworzy się dla mnie szansa, to będę aplikował. Budowałem swoją karierę w oparciu o przestrzeń kosmiczną. Swoje dokumenty i profil przygotowywałem pod ewentualną rekrutację. Kiedy taka szansa otworzyła się w maju 2021 roku, wiedziałem, że wystartuję i będę chciał dojść jak najdalej.

To był też trudny czas, panowała pandemia, a tu trzeba było podjąć ważną decyzję...

To prawda. Z drugiej strony pandemia nas w pewnym sensie przygotowała. Te wszystkie kwarantanny, lockdowny dały nam szansę, by przemyśleć jak żyjemy, jakie mamy relacje z innymi ludźmi. Jak zajmujemy się wszystkimi zasobami jakie mamy, a więc jedzeniem, wodą. Mogliśmy przemyśleć to, nad czym normalnie się nie zastawiamy.

Był pan jedynym Polakiem spośród tych 22 kandydatów do lotu w kosmos?

Nie pamiętam dokładnie, ale z Polski zgłosiło się 500 – 600 kandydatów. Byliśmy silną grupą.

Rekrutacja była trudna?

Rzeczywiście była trudna, ale ja nie boję się wyzwań. Wiedziałem, że jestem gotowy poświęcić dużo czasu i energii po to, by zoptymalizować ten proces i trafić do ścisłego finału.

Co było dla pana najtrudniejsze w tych kwalifikacjach?
Etap medyczny. Tu praktycznie nic ode mnie nie zależało. To jak funkcjonuje moje ciało, jaki mam wzrok, gęstość kości, wydolność organizmu. Wiedziałem, że z wydolnością nie powinienem mieć problemu, ponieważ uprawiałem sport, natomiast cała reszta ode mnie nie zależała. Tak więc ten etap był dla mnie dosyć trudny, bo nie mogłem się do niego bezpośrednio przygotować, poza tą wydolnością fizyczną.

A testy psychologiczne?

Były dwa etapy testów psychologicznych. Jeden stanowiły testy na komputerze i miały charakter trochę percepcyjny. Sprawdzały w jaki sposób przetwarzamy informacje z otaczającego nas świata, jaką mamy pamięć wzrokową, słuchową. Określały jak mamy dobrą koordynację między ręką a okiem, na przykład w symulatorach lotu. To był pierwszy etap na który zostałem zaproszony do jednej z siedzib Europejskiej Agencji Kosmicznej.

Na czym polegał drugi etap?

Była to bezpośrednia praca z psychiatrami, psychologami. Odbywały się również testy komunikacyjne w grupie. Wraz z kolegami i koleżankami, których poznałem podczas procesu rekrutacyjnego byliśmy przypisani do grupy i musieliśmy wykonać pewne zadania pod presją czasu, które były dosyć trudne. Miały za zadanie generować konflikt. Sprawdzano jak radzimy sobie w takiej sytuacji.

Tak więc nie każdy może być kosmonautą...

Wiadomo, że nikt nie jest idealny we wszystkim. Wybrano niesamowitych ludzi, którzy osiągnęli dużo w swojej karierze, choćby jako piloci wojskowi. Trzeba było być wysoko ocenionym z elementów, które nie są naszą specjalizacją. Chodzi o część psychologiczną, medyczną, dotyczącą przetwarzania informacji, jak szybko je asymilujemy, jak szybko możemy odpowiadać w różnych stresujących sytuacjach.

Jakie są realne szanse, że poleci pan w kosmos?

Jestem gotowy zacząć trening, gdy tylko zostanę przypisany do misji, ale to pytanie trzeba by zadać władzom w Polsce. To kwestia, która leży po stronie dyplomacji, finansowania, jak również potrzeby polskiego społeczeństwa i państwa, by taką misję zrealizować, jak i w pewnym sensie sfinansować.
Sięgnijmy dalej. Do tej pory tylko dwunastu ludzi postawiło nogę na Księżycu. Czy Polak może być kolejnym, który tego dokona?

Oczywiście! Mamy program Artemis, którego zadaniem jest wysłać nas ponownie na Księżyc. Pierwsza załogowa misja, która wyląduje na księżycu to będzie Artemis 3. Ma ją zrealizować amerykańska załoga. Natomiast w misji Artemis 4 jest już miejsce dla Europejczyka. Będzie to pierwszy człowiek z Europy, który postawi nogę na Księżycu. Czy to będzie Polak? To już zależy od naszej dyplomacji.

A Mars? Myśli pan, że jest realne, by człowiek kiedykolwiek wylądował na tej planecie?

Wiemy, że możemy wylądować na Marsie. Technologicznie jesteśmy do tego przygotowani. Na Marsie wykorzystujemy specjalne łaziki, mieliśmy też helikopter, który latał w innej atmosferze niż atmosfera ziemska. Myślę, że misje eksploracyjne na Marsz będą miały miejsce. Nie wiem czy będzie to jeszcze nasza selekcja, czy zajmie się tym dopiero kolejna generacja astronautów. Misje eksploracyjne dojdą do skutku i postawimy nogę na Marsie, choć mówimy tu raczej o dwudziestoletniej perspektywie czasowej.

Łódź jest z pana dumna, ma szanse mieć pierwszego kosmonautę. Co dziś pana łączy z Łodzią?

Ależ ja też jestem dumny z Łodzi! Cała moje życie wiąże się z tym miastem. Moi rodzice są związani z regionem łódzkim, promocją sztuki, kultury. Wychowałem się w środowisku artystycznym, ale moje wybory skierowały się w stronę techniki. Chodziłem do VIII LO, uczyłem się w klasie dwujęzycznej z językiem niemieckim. Potem studiowałem na Politechnice Łódzkiej. Później wyjechałem za granicę. Zdobyłem francuskie magisterium i francuski dyplom inżyniera, ale wróciłem na Politechnikę Łódzką, by obronić tytuł magistra inżyniera na tej uczelni. Resztę swojej kariery budowałem za granicą. Pracowałem we francuskim przemyśle. Brałem udział w badaniach Europejskiej Organizacji Badań Jądrowych CERN. Współpracowaliśmy z Europejską Agencją Kosmiczną i NASA.

Taki był pana plan?
Nie do końca mogę nazwać to planem. W pewnym momencie tak się ułożyło. Miałem możliwość, by wyjechać i kontynuować karierę naukową za granicą i z niej skorzystałem. Mimo wszystko byłem zawsze związany z polskim przemysłem kosmicznym. Pomagałem w wielu projektach satelitarnych czy z zakresu technologii kosmicznej w Polsce. Pierwszym projektem satelitarnym przy którym pracowałem w Polsce był satelita z Politechniki Warszawskiej. Był to PW SAT 2. Byłem opiekunem naukowym, recenzentem, pomagałem projektować system zasilania. Projekt zakończył się sukces i był bardzo ładną wizytówką polskich studentów.

Politechnikę Łódzką skończył pan z wyróżnieniem…

Zawsze inwestowałem czas w swoją naukę. Starałem się być dobrym studentem. Rzeczywiście obroniłem pracę magisterską z wyróżnieniem. Brałem udział w konkursie na najlepszą przemysłową pracę magisterską na Politechnice Łódzkiej i dostałem wyróżnienie.

Wspomniał pan, że rodzina jest związana ze sztuką...

Babcia ze strony mamy pracowała w łódzkim Muzeum Sztuki, a dziadek w Muzeum Historii Miasta Łodzi, w Pałacu Poznańskiego. Moi rodzice są historykami sztuki. Prowadzili galerię sztuki. Bardzo lubię regionalną sztukę łódzką. Ostatnio w Szwajcarii zostałem zaproszony na spotkanie z człowiekiem, który promuje projekt rzeźby na Księżycu. Jej prototypy były testowane na Międzynarodowej Stacji Kosmicznej. Ma zostać umieszczona na Księżycu i symbolizować ludzkość. Sztuka nie zna języka, religii. Jest czymś co łączy, budzi emocje, niezależnie od naszego pochodzenia, od tego w jaki sposób się komunikujemy. To jest niesamowity projekt. Zostałem poproszony o danie odcisku ręki, który zostanie umieszczony na tej rzeźbie. Mam nadzieję, że kiedyś będę mógł zobaczyć odcisk swojej ręki na Księżycu.

Pana pasją obok kosmosu są góry…

Zdobyłem wiele szczytów w Alpach, gdzie mieszkam i lubię ten region. Wcześniej dużo chodziłem po Tatrach. Kiedy byłem dzieckiem, wędrowałem z tatą. Zdobywałem tatrzańskie szczyty na studiach. Potem chodziłem po Alpach. Zdobyłem europejskie czterotysięczniki. Udało mi się też zdobyć dwa sześciotysięczniki w Himalajach.

Jest człowiek, któremu pan najwięcej zawdzięcza?
Takich ludzi jest wielu. Nie byłbym w stanie wskazać jednej osoby. Od kiedy dorastałem, miałem dobre wzory w rodzinie, rodzicach. W szkołach byli to nauczyciele, którzy mnie inspirowali. Na Politechnikę Łódzką wstąpiłem dzięki profesorowi Napieralskiemu, który był moim sąsiadem na osiedlu w Aleksandrowie Łódzkim. W każdym miejscu, w którym pracowałem uczyłem się czegoś innego. We francuskiej szkole koledzy nauczyli mnie języka. Wyjeżdżając z Polski nie znałem francuskiego. Po sześciu, siedmiu tygodniach miałem pierwsze egzaminy. Musiałem je napisać po francusku. Koledzy każdego dnia rozmawiali ze mną po francusku, tłumaczyli, poprawiali moje błędy i udało mi się opanować język. Bez nich byłoby to niemożliwe.

Gdzie spędzi pan Boże Narodzenie?
W Polsce, z rodziną.

Czego panu życzyć?
Udziału w polskiej misji kosmicznej! Mam nadzieję, że dojdzie do skutku. Mamy w Polsce ogromny potencjał w dziedzinach technologicznych. Nadal jest do wykorzystania. Polska misja kosmiczna pozwoliłaby rozwinąć dużą część gospodarki w oparciu o technologie, która mogłyby być cenione w Europie.

od 12 lat
Wideo

Wybory samorządowe 2024 - II tura

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki