Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Chciały rodzić później, by mieć dłuższy urlop macierzyński

Joanna Barczykowska
Marta Michalska urodziła Marysię w poniedziałek, 10 minut po północy. Dzięki temu będzie mogła zostać z małą przez rok w domu
Marta Michalska urodziła Marysię w poniedziałek, 10 minut po północy. Dzięki temu będzie mogła zostać z małą przez rok w domu Krzysztof Szymczak
To była wyjątkowo trudna niedziela dla mam, które trafiły w weekend na porodówki. I najpiękniejszy poniedziałek dla tych, którym udało się urodzić swoje pociechy już po 17 marca. Dlaczego? Będą mieć prawo do dłuższych urlopów.

Za 24 tygodnie - dokładnie 1 września - mają wejść w życie przepisy wydłużające urlopy macierzyńskie. Obejmą one nie tylko rodziców dzieci urodzonych po tej dacie, ale także osoby, które będą wtedy na urlopach. Oznacza to, że do dłuższych urlopów będą mieli prawo rodzice dzieci urodzonych po 17 marca. Dlatego w niedzielę, poprzedzającą wejście w życie tych możliwości, kobiety, które trafiały na porodówki, robiły wszystko, by urodzić 18 marca.

Tak było w przypadku Marty Michalskiej, która do szpitala im. Rydygiera w Łodzi trafiła kilka dni temu. Marysia - jej córeczka - przyszła na świat dokładnie dziesięć minut po północy. Dzięki tym dziesięciu minutom, jej mama, zamiast półrocznego urlopu macierzyńskiego, będzie miała prawo do roku opieki nad nią. Dla pani Marty to wspaniała wiadomość.

- Miałam wyznaczony termin na piątek, ale z dzieckiem było wszystko w porządku, dlatego lekarze zgodzili się poczekać do poniedziałku. Dziecko było duże, dlatego miałam zaplanowane cesarskie cięcie - opowiada Marta Michalska.

Tyle szczęścia nie miała sąsiadka z sali, pani Agnieszka Warchalska. - Miałam wyznaczony termin na poniedziałek. W sobotę dostałam mocnych skurczów i dziecko było zagrożone. Lekarze musieli zrobić mi cesarskie cięcie w nocy z soboty na niedzielę. Na dłuższy urlop macierzyński się nie załapię - mówi mama małego Kamila.

Mam chętnych na odroczenie porodu do pierwszych minut poniedziałku nie brakowało, jednak natura robi swoje.

- W poniedziałek mieliśmy siedem porodów, w tym cztery planowe. W medycynie czekać się nie da, bo najważniejsze jest zdrowie i życie dziecka. W weekend mieliśmy kilka porodów. Z jednym udało się zaczekać do poniedziałku - mówi prof. Jarosław Kalinka, ordynator kliniki perinatologii w szpitalu im. Pirogowa.

Podobnie było w Instytucie Centrum Zdrowia Matki Polki. - Pierwszy poród odbył się o godzinie 6 rano. W położnictwie nic nie można zaplanować - mówi prof. Przemysław Oszukowski, kierownik kliniki perinatologii.

W sieradzkim szpitalu w niedzielę urodziło się dwoje maluchów. W poniedziałek - cztery kolejne. W Poddębicach na dzieci i dłuższy urlop przyszłe mamy nadal czekają.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki