Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Chorzy na niedobory odporności muszą czekać na leki. Winne specjalne procedury

Agnieszka Jędrzejczak
Shutterstock
Chorzy na niedobory odporności alarmują, że długo czekają na lek. Dla nich ten czas oznacza walkę o zdrowie, a nawet życie.

- Pacjenci z niedoborem odporności ciężko chorują, nie są w stanie normalnie żyć, pracować, ich życie jest zagrożone, bo nie dostają leków. W jednym z łódzkich szpitali nie dostali potrzebnego leku - opisuje Adrian Górecki, prezes stowarzyszenia pacjentów z niedoborami odporności "Immunoprotect".

A wszystko przez to... że od nowego roku wszedł w życie nowy program lekowy, który skomplikował pacjentom życie. Dorośli chorzy na niedobór odporności byli do tej pory leczeni na dwa sposoby. Pierwszy wiązał się z wizytą w szpitalu, gdzie dostawali lek dożylnie. Drugą metodą jest leczenie podskórne, kiedy pacjent dostaje lek na trzy miesiące i bierze go w domu. Teraz, zanim otrzyma lek ratujący zdrowie, jego dokumentację medyczną musi zweryfikować komisja powołana przez prezesa Narodowego Funduszu Zdrowia. Należy do niej sześciu ekspertów. Dopiero później zespół zatwierdza lub odrzuca leczenie. Do tej pory eksperci spotkali się tylko pięć razy, pierwszy raz w lutym, ostatni w ubiegłym tygodniu.

Skutek jest taki, że chorzy muszą czekać. Jedna z łódzkich pacjentek swoją dawkę powinna dostać 26 maja w szpitalu im. Barlickiego. W szpitalu łodziance kazano... oszczędzać lek, bo nie wiadomo, kiedy zostanie zakwalifikowana. Inna pacjentka z kolei czekała na leczenie od początku maja.

- Każda infekcja wiąże się z zaatakowaniem płuc. Byłam na antybiotykach, trafiłam nawet do szpitala, bo mój stan się pogorszył - wspomina pani Agnieszka, mieszkająca koło Łodzi.

Kobieta od kilku lat choruje na niedobór odporności. Teraz została już zakwalifikowana i będzie jej podana dawka leku. Chora mogła odetchnąć z ulgą.

Pozostali pacjenci jednak nadal czekają. Mają pretensje do szpitala. Żalą się stowarzyszeniu "Immunoprotect". Szpital im. Barlickiego w piśmie przesłanym do prezesa stowarzyszenia zwraca uwagę na przeciągające się w czasie procedury. Problemy tłumaczy też finansowaniem leczenia.

- Do czasu powołania zespołu kwalifikacyjnego i opracowania wzoru wniosków pacjenci byli rozliczani w ramach jednorodnych grup procedur (JGP), natomiast z chwilą powołania leczenie powinno być prowadzone w ramach programu lekowego zgodnie z zawartą umową - mówi Anna Leder, rzecznik łódzkiego NFZ. O co chodzi?

W przypadku JGP szpital był rozliczany na podstawie danych klinicznych pacjenta. Teraz zasady rozliczenia leczenia chorego w szpitalu będą odnosiły się do umowy placówki z funduszem. Koszt leczenia jednego pacjenta w programie wynosi przeciętnie ok. 89 tys. zł.

Dyrekcja szpitala zapewnia jednak, że dba o sprawiedliwy dostęp pacjentów do leczenia. A do NFZ nie zgłoszono problemów z dostępem do leku.

- W wyjątkowych sytuacjach rozliczenie tak wykonanego świadczenia może nastąpić w trybie niestandardowym - dodaje rzecznik Leder.

AUTOPROMOCJA:

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki