Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Chupacabra, nyai borong, pomórnik... Na tropie legendarnych straszydeł [GALERIA]

Lucjan Strzyga
Kudłacz w śniegachCiekawe, czy o hydropsie słyszał Anglik Brian Hodgson, badacz i podróżnik, który pierwszy opisał kudłatego stwora o aparycji wielkiej małpy, zwanego yeti. Hodgson na własne oczy widział, jak bestia rozgoniła tragarzy niosących jego ekwipunek podczas tybetańskiej wyprawy. Bestia miała być owłosiona jak - nie przymierzając - hippis, wielka i rycząca. A ponadto łakoma, gdyż porwawszy jednego z tragarzy, prawdopodobnie go zjadła. Ale to tylko przypuszczenie, bo resztek nieszczęsnego tragarza nie odnaleziono. Od tego czasu celebrycka sława yeti wciąż rośnie. Niektórym udało się nawet zobaczyć go w całej okazałości, choćby sławnemu himalaiście Reinholdowi Messnerowi, który stanął z nim oko w oko w 1966 r. Przy okazji poczuł też jego zapach - yeti miał śmierdzieć przetrawionym czosnkiem, zjełczałym tłuszczem i odchodami. Niestety, Messner nigdy nie wyjaśnił, skąd yeti wziął ten czosnek. Wygrzebał spod śniegu? Sprawę kudłatego stwora zwykło się zatem traktować z przymrużeniem oka i jedynie w Rosji sprawa yeti urasta do problemu naukowego. Oto trzy lata temu wyprawa do Górskiej Szorii, kierowana przez Anatolija Fokina, dostarczyła dowodu, że yeti naprawdę istnieje. W jaskini Azaska znaleziono bowiem sierść, która po przebadaniu okazała się fragmentami jego bujnej fryzury. "Sądząc po wynikach, widzimy morfologiczne podobieństwo do włosów śnieżnych ludzi zamieszkujących różne terytoria" - orzekł Walentyn Sapunow, genetyk i biochemik, a prywatnie także zapalony poszukiwacz yeti. Miał widzieć jego ślady nawet w okolicach Sankt Petersburga.
Kudłacz w śniegachCiekawe, czy o hydropsie słyszał Anglik Brian Hodgson, badacz i podróżnik, który pierwszy opisał kudłatego stwora o aparycji wielkiej małpy, zwanego yeti. Hodgson na własne oczy widział, jak bestia rozgoniła tragarzy niosących jego ekwipunek podczas tybetańskiej wyprawy. Bestia miała być owłosiona jak - nie przymierzając - hippis, wielka i rycząca. A ponadto łakoma, gdyż porwawszy jednego z tragarzy, prawdopodobnie go zjadła. Ale to tylko przypuszczenie, bo resztek nieszczęsnego tragarza nie odnaleziono. Od tego czasu celebrycka sława yeti wciąż rośnie. Niektórym udało się nawet zobaczyć go w całej okazałości, choćby sławnemu himalaiście Reinholdowi Messnerowi, który stanął z nim oko w oko w 1966 r. Przy okazji poczuł też jego zapach - yeti miał śmierdzieć przetrawionym czosnkiem, zjełczałym tłuszczem i odchodami. Niestety, Messner nigdy nie wyjaśnił, skąd yeti wziął ten czosnek. Wygrzebał spod śniegu? Sprawę kudłatego stwora zwykło się zatem traktować z przymrużeniem oka i jedynie w Rosji sprawa yeti urasta do problemu naukowego. Oto trzy lata temu wyprawa do Górskiej Szorii, kierowana przez Anatolija Fokina, dostarczyła dowodu, że yeti naprawdę istnieje. W jaskini Azaska znaleziono bowiem sierść, która po przebadaniu okazała się fragmentami jego bujnej fryzury. "Sądząc po wynikach, widzimy morfologiczne podobieństwo do włosów śnieżnych ludzi zamieszkujących różne terytoria" - orzekł Walentyn Sapunow, genetyk i biochemik, a prywatnie także zapalony poszukiwacz yeti. Miał widzieć jego ślady nawet w okolicach Sankt Petersburga. mysterium.blogosfere.it
Nie ma obawy - liczba tajemniczych potworów zamieszkujących kulę ziemską utrzymuje się w normie. I wciąż nie brakuje chętnych, aby przeżyć dreszcz emocji w spotkaniu z yeti czy chupacabrą

Zoologicznych dziwadeł ludzkość była ciekawa od zawsze. Weźmy dla przykładu traktat "Fizjolog", powstały prawdopodobnie w II wieku w Aleksandrii, a przypisywany wedle legendy jednemu z tuzów ówczesnej chrześcijańskiej teologii Orygenesowi. Otóż Orygenes postanowił ambitnie wymienić wszystkie znane ludzkości stworzenia. Są tu zatem orzeł, gołąb, hiena, bóbr, lew, zając, nawet słoń. W niektórych momentach autor popuszcza jednak wodzy fantazji i na kartach "Fizjologa" pojawiają się jednorożec, feniks, gryf, a przede wszystkim tajemniczy hydrops, zajmujący wyobraźnię badaczy po dziś dzień.

"Istnieje zwierzę zwane hydropsem, bardzo srogie, tak że myśliwy nie może się do niego zbliżyć. Ma olbrzymie rogi w kształcie piły, może zatem piłować rozłożyste, wysokie drzewa i powalać je na ziemię. Kiedy jest spragnione, idzie nad rzekę Eufrat i pije" - napisał Orygenes i nie byłby prawdziwym katechetą, gdyby nie dodał pobożnego morału: "I ty więc, chrześcijaninie, masz dwa rogi: Stary i Nowy Testament, którymi możesz bóść swoich wrogów: rozpustę, cudzołóstwa, chciwość, zuchwalstwo i wszelkie cielesne namiętności". WIĘCEJ O LEGENDARNYCH POTWORACH W GALERII!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Chupacabra, nyai borong, pomórnik... Na tropie legendarnych straszydeł [GALERIA] - Portal i.pl

Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki