Nasza Loteria

Cień nadziei. ŁKS odzyskał wigor. W poniedziałek mecz z Koroną

R. Piotrowski
Jakub Wróbel nękał defensywę Zagłębia Lubin. Napastnik miał udział przy golach dla ŁKS [Fot. Grzegorz Gałasiński]
ŁKS pokonał Zagłębie Lubin 3:2, co więcej uczynił to w stylu, który powinien przypaść do gustu nawet tym najwybredniejszym spośród sympatyków piłkarskiej ekstraklasy. - Głowy trzymamy trochę wyżej - stwierdził po środowym spotkaniu trener Kazimierz Moskal.

Na ligowe zwycięstwo kibice ŁKS czekali 94 dni, tym bardziej więc cieszy, że beniaminek swoją postawą w środę udowodnił, że jeszcze się nie poddaje, że coś tu może ugrać, że jeszcze dycha. Łodzianie jeszcze nie oddychają pełną piersią, bo na to wobec złej sytuacji w tabeli ełkaesiacy nie mogą sobie pozwolić. Na razie są to oddechy nieśmiałe, łapane łapczywie, trochę na kredyt i dopiero wkrótce dowiemy się, czy sukces w starciu z dziewiątym przed 25.kolejką Zagłębiem Lubin to istotnie zapowiedź marszu w górę tabeli, czy też tylko łabędzi śpiew.

- Powiedziałem zawodnikom przed meczem, że chciałbym, aby zagrali fantastyczny mecz, strzelili kilka bramek i zdominowali rywala, ale i nie obrażę się jeśli wygramy tylko 1:0 po słabym spotkaniu – zdradził po spotkaniu trener Kazimierz Moskal. – To był najdłuższy w mojej karierze doliczony czas gry – zażartował opiekun. Arbiter doliczył w środę sześć dodatkowych minut, co było skutkiem dłuższej przerwy w grze spowodowanej urazem, jakiego doznał po zderzeniu z Tadejem Vidmajerem bramkarz Arkadiusz Malarz.

Środowy mecz z trybuny wraz z wybranką serca oglądał Dani Ramirez. Hiszpan przyniósł szczęście swoim byłym kolegom, bo ci zagrali w końcu tak, jak rok temu jeszcze ze swoim „czarodziejem” na pokładzie. Ełkaesiacy oddali aż 18 strzałów na bramkę (Zagłębie trzy mniej) i nawet to, że rzadziej od rywala utrzymywali się przy piłce (42 proc.), a i wymienili znacznie mniej podań nie miało znaczenia – na komplet punktów zapracowali uczciwie.

Oba zespoły stworzyły widowisko, którego jako kibice ekstraklasy w końcu nie musieliśmy się wstydzić. Wspomnianych strzałów, groźnych spięć podbramkowych, efektownych akcji i parad bramkarskich, w końcu także kontrowersji, było w środowy wieczór tyle, że można by nimi obdzielić jeszcze co najmniej dwa inne spotkania. Co ciekawe, ełkaesiacy tak solidnie w defensywie, jak w starciach z Wisłą Płock czy Pogonią Szczecin tym razem wcale się nie zaprezentowali (gdyby nie te kapitalne interwencje Arkadiusza Malarza…), lecz dorzucili coś „ekstra” wreszcie także z przodu.

Świetne zawody rozegrali Antonio Dominguez (zwłaszcza przed przerwą), Michał Trąbka, Adam Ratajczyk i Jakub Wróbel. Zdaje się zresztą, że ten ostatni dwoma ostatnimi występami wywalczył sobie miejsce w wyjściowej jedenastce. Bardziej ruchliwy od Samuela Corrala, do tego szybki i skoncentrowany na grze przodem do bramki sprawiał lubinianom ogromne kłopoty.

- Nie wymagam od napastnika, aby w każdym meczu zdobywał bramkę. Wymagam natomiast pracy i moim zdaniem Jakub Wróbel ze swoich obowiązków wywiązał się bardzo dobrze – chwalił po spotkaniu swojego zawodnika trener Kazimierz Moskal.

Jakub Wróbel brał udział w akcji, po której sędzia podyktował w pierwszej połowie rzut karny dla ŁKS, asystował przy golu Adama Ratajczyka, a gdyby Ricardo Guima miał w środę celownik wyregulowany tak, jak w Gdyni, dorzuciłby co najmniej jeszcze jedną asystę. Z podania sprowadzonego zimą z pierwszej ligi napastnika Portugalczyk nie potrafił zrobić użytku, na szczęście ta sztuka udała się Adamowi Ratajczykowi. Młodzieżowiec w 55. minucie tak zakręcił przed bramką obrońcami Zagłębia, że mogło się zdawać, iż to nie 17-letni skrzydłowy a siedzący na trybunie Dani Ramirez zabrał Kopacza, Balicia i Hołduna na przejażdżkę kolejką górską, czego, jak sam przyznał, nauczył się na… podwórku (warto dodać, że w trakcie tej akcji bramkowej łodzianie wymienili aż 15 podań).

Co dalej z ŁKS?
- Nasza sytuacja nie zmieniła się, wciąż jesteśmy na ostatnim miejscu, ale dopisujemy trzy punkty i głowy możemy podnieść trochę wyżej – przyznał po spotkaniu trener Kazimierz Moskal, a ŁKS chwalił też opiekun gości. - ŁKS grał bardzo dobrze, nie dawał nam czasu i wywierał presję już na naszej połowie - zauważył Martin Ševela.

Szanse na utrzymanie w lidze są oczywiście nadal niewielkie, lecz nie odbierajmy nadziei „Rycerzom Wiosny”. W poniedziałek ŁKS zagra w Kielcach z Koroną. Jeśli i tym razem zdoła zainkasować komplet punktów opuści ostatnie miejsce w tabeli ekstraklasy.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo

Komentarze 10

Komentowanie artykułów jest możliwe wyłącznie dla zalogowanych Użytkowników. Cenimy wolność słowa i nieskrępowane dyskusje, ale serdecznie prosimy o przestrzeganie kultury osobistej, dobrych obyczajów i reguł prawa. Wszelkie wpisy, które nie są zgodne ze standardami, proszę zgłaszać do moderacji. Zaloguj się lub załóż konto

Nie hejtuj, pisz kulturalne i zgodne z prawem komentarze! Jeśli widzisz niestosowny wpis - kliknij „zgłoś nadużycie”.

Podaj powód zgłoszenia

G
Gość

Dlaczego ŁKS tak dobrze wyglądał kondycyjnie ? Widać można , tak trzymać Panowie. Plan na przyszły tydzień- wygrać dwa mecze.

G
Gość

Tak trzymać, jeśli trener nie wpuści do obrony Sobocińskiego to będzie dobrze. Jak musi On grać to może lepiej daleko od bramki ŁKS - może w pomocy.

a
abc

Jeszcze 12 meczy. Kalendarz sprzyja. Jeśli wygramy w Kielcach, to krajobraz będzie zupełnie inny.

G
Gość

lepiej grajcie w totolotka tu szczescie moze sie usmiechnac !

k
karkus
5 marca, 11:42, karkus:

jaki vigor karnego nie powinno byc i tyle pilka trafia w bark zawodnika i tyle w temacie nie uyrzymacie sie pejsy cgodz bym smarowal z wlasnej kieszeni a tego moskalka niech sie nauczy kultury

5 marca, 12:01, Gość:

Boli? To dobrze.

Napij się harnasia, może ci się humor poprawi.

5 marca, 12:04, karkus:

nie podszedło do płota tylko cos pod nosem gawedzil aj pejsik czerwonym nochalem

pejsik pytam rodowód

k
karkus
5 marca, 11:42, karkus:

jaki vigor karnego nie powinno byc i tyle pilka trafia w bark zawodnika i tyle w temacie nie uyrzymacie sie pejsy cgodz bym smarowal z wlasnej kieszeni a tego moskalka niech sie nauczy kultury

5 marca, 12:01, Gość:

Boli? To dobrze.

Napij się harnasia, może ci się humor poprawi.

nie podszedło do płota tylko cos pod nosem gawedzil aj pejsik czerwonym nochalem

G
Gość
5 marca, 11:42, karkus:

jaki vigor karnego nie powinno byc i tyle pilka trafia w bark zawodnika i tyle w temacie nie uyrzymacie sie pejsy cgodz bym smarowal z wlasnej kieszeni a tego moskalka niech sie nauczy kultury

Boli? To dobrze.

Napij się harnasia, może ci się humor poprawi.

k
karkus
5 marca, 11:42, karkus:

jaki vigor karnego nie powinno byc i tyle pilka trafia w bark zawodnika i tyle w temacie nie uyrzymacie sie pejsy cgodz bym smarowal z wlasnej kieszeni a tego moskalka niech sie nauczy kultury

5 marca, 11:56, Gość:

Napisał sfrustrowany kibic drugoligowej drużynki, która smary w Łęcznej przytuli niebawem.

jaki sfrustrowany ty myslisz ze ci zazdroszcze i boli mnie dupa achaaa chdz zydku z rodowodem podejdz do plota

G
Gość
5 marca, 11:42, karkus:

jaki vigor karnego nie powinno byc i tyle pilka trafia w bark zawodnika i tyle w temacie nie uyrzymacie sie pejsy cgodz bym smarowal z wlasnej kieszeni a tego moskalka niech sie nauczy kultury

Napisał sfrustrowany kibic drugoligowej drużynki, która smary w Łęcznej przytuli niebawem.

k
karkus

jaki vigor karnego nie powinno byc i tyle pilka trafia w bark zawodnika i tyle w temacie nie uyrzymacie sie pejsy cgodz bym smarowal z wlasnej kieszeni a tego moskalka niech sie nauczy kultury

Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki