- To był właściwie zabieg, nie wiem jak go fachowo określić, ale polegał na rekonstrukcji czaszki - powiedział nam Mateusz Matczak. - Lekarze wstawili mi płytkę, uzupełniając w ten sposób brakujący fragment. Jestem bardzo wdzięczny wszystkim, którzy opiekowali się mną na oddziale neurochirurgii i OIOM w szpitalu Barlickiego.
Łódzki pływak został znaleziony 16 kwietnia przez patrol Straży Miejskiej na ulicy, na rogu Struga i Kościuszki. Był nieprzytomny i miał potężny uraz głowy wskazujący, że mogło dojść do pobicia. Mateusz przeszedł trepanację czaszki i kilka dni był utrzymywany w śpiączce farmakologicznej. W czerwcu prokuratura umorzyła śledztwo, nie znajdując dostatecznych dowodów popełnienia przestępstwa.
- Obrażenia u pływaka powstały prawdopodobnie wskutek upadku - poinformował wówczas rzecznik łódzkiej prokuratury okręgowej Krzysztof Kopania.
- Decyzja prokuratury jest dla mnie trochę bolesna - mówi Mateusz Matczak. - Takie obrażenia nie mogły powstać od upadku. Przecież ja nie miałem rozciętej głowy i jakichś skaleczeń, ale rozległy uraz.
Teraz jednak wychowanek trenera Marka Młynarczyka i Trójki, ostatnio występujący w barwach AZS AWF Warszawa, skupia się na sprawach związanych ze swoim zdrowiem.
- Muszę bardzo uważać - mówi Mateusz. - Pogodziłem się już z tym co się stało. Przekonałem się, jak ważne jest zdrowie. Na razie chcę najpierw odrobić zaległości na Politechnice Łódzkiej. Studiuję w Instytucie Papiernictwa i Poligrafii.
Po wypadku jednego z najbardziej utalentowanych polskich pływaków, laureata "Kryształowej Ryby", przyznawanej wybitnym talentom, powstało pytanie: czy Mateusz Matczak może jeszcze wrócić do sportu?
- Wrócę - mówi pływak. - Odbieram to tak, jakby los dał mi drugą szansę. Od przyszłego tygodnia będą mógł już wykonywać jakieś podstawowe ćwiczenia na siłowni. Zacznę też biegać. Myślałem o rowerze, ale niedawno ukradli mi go. Może zacznę się też pluskać. Trening w wodzie rozpocznę najwcześniej od przyszłego roku, jeśli oczywiście wyniki wszystkich badań będą wskazywać, że jestem w pełni zdrowia i nic mi nie zagraża. Dotąd specjalizowałem się w konkurencjach wytrzymałościowych, zwłaszcza 400 metrów zmiennym. To wymagało morderczego treningu. Teraz będę chciał spróbować czegoś innego. Zacznę pływać sprinty i mam nadzieję, że ta zmiana da mi nowy impuls.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?